search
REKLAMA
Ranking

W kręgu DIABELSKIM. 10 nastrojowych FOLK HORRORÓW

Mariusz Czernic

25 października 2017

REKLAMA

4. Demon (1963), reż. Brunello Rondi

wł. Il Demonio / ang. The Demon

Brunello Rondi, który jako współscenarzysta przyczynił się do międzynarodowych sukcesów Federico Felliniego (Słodkie życie, Osiem i pół), tworzył też własne kino. Demon to pierwsza produkcja, którą reżyserował samodzielnie. Premiera odbyła się podczas festiwalu w Wenecji. Jest to film – w gruncie rzeczy – o miłości i jej destrukcyjnym wpływie na człowieka. Gdy pewien facet zamierza poślubić swoją wybrankę, łamie serce innej dziewczynie, a tym samym przyczynia się do tego, że w jej ciele rodzi się demon. Reżyser unika jednak dosłowności, więc to, co określa się tu demonem, w rzeczywistości może nazywać się inaczej. Jednak chodzenie na wzór pająka ma w sobie coś diabelskiego i jest trudne do zrealizowania. Przekonał się o tym William Friedkin, który nakręcił taką scenę do filmu Egzorcysta (1973), ale mógł ją pokazać dopiero w 2000 po cyfrowym usunięciu efektów wspomagających. W filmie Brunello Rondiego ta scena nie jest tak szokująca i efektowna, ale i tak stanowi popisowy numer aktorki wcielającej się w pierwszoplanową postać. Tym bardziej że była częściowo improwizowana.

To jednak nie tylko opowieść o opętanej dziewczynie. To także wnikliwy i przekonujący obraz prowincjonalnej społeczności. Sceneria południowych Włoch służy tutaj – podobnie jak np. w późniejszym Nie torturuj kaczuszki (1972) Lucio Fulciego – jako miejsce socjologicznych badań dotyczących zagadnień etnicznych. Przebadano małe katolickie miasteczko, które żyje w świecie przesądów i legend o czarownicach. Warto przy tym podkreślić, że inspiracją do powstania dzieła były wydarzenia autentyczne. Omawiając tę produkcję, nie można pominąć wkładu, jaki wniosła do niej odtwórczyni głównej roli Daliah Lavi. W 1963 została wyróżniona nominacją do Złotego Globu w kategorii najbardziej obiecująca nowicjuszka (za film Dwa tygodnie w innym mieście), ale żaden reżyser nie znalazł sposobu, jak wykorzystać w pełni jej talent aktorski. Znała sześć języków i trafiała na plany filmowe w różnych krajach, ale sukces osiągnęła dopiero jako piosenkarka. W Demonie zagrała koncertowo rolę trudną, pełną tragizmu i cierpienia. Stworzyła żywą, frenetyczną i czarującą (nomen omen) kreację aktorską, która mocno i z impetem wkręca się w pamięć odbiorcy. Odbiorcami są w tym przypadku miłośnicy horrorów z ambicjami – takich, które podchodzą do tematu z socjologicznego punktu widzenia, pokazując demoniczną stronę istoty ludzkiej.

5. Oko diabła (1966), reż. J. Lee Thompson

ang. Eye of the Devil

Sharon Tate w roli czarownicy, która zamienia ropuchę w gołębicę – już to powinno wystarczyć za rekomendację. Dla tej aktorki, której niestety nie było dane rozwinąć skrzydeł, była to pierwsza rola na dużym ekranie. Odkrył ją producent Martin Ransohoff, ale niestety film przeleżał na półkach półtora roku i nie miał wpływu na jej karierę. W osiągnięciu sukcesu nie pomogła obsada złożona z wielu znakomitych brytyjskich aktorów, takich jak: Deborah Kerr, David Niven, Donald Pleasence i David Hemmings. Akcja toczy się w środowisku francuskiej szlachty, natomiast zdjęcia były realizowane w zamku Hautefort w Nowej Akwitanii. Właściciel winnicy, której wydajność spada, powraca do swojej okazałej posiadłości. Ale osobą, z którą widz ma się identyfikować, jest jego żona. Sytuację obserwujemy jej oczami i kiedy przybywa do rodowej posiadłości, natrafiając na aurę tajemnicy, widza również ogarnia ta sama atmosfera strachu i niepewności. Panuje tu dziwny spokój, za którym kryje się coś przerażającego.

Jest to adaptacja powieści Day of the Arrow (1964) Robina Estridge’a, który napisał również scenariusz. W głównej roli początkowo wystąpiła Kim Novak, ale po kontuzji i konflikcie z producentem porzuciła projekt. Realizację rozpoczęto od nowa, angażując Deborah Kerr, co okazało się świetnym pomysłem. Aktorka podeszła do zadania profesjonalnie, tworząc wprawdzie kreację podobną do tej z filmu W kleszczach lęku (1961), ale i tak wywołując spore wrażenie i wyróżniając się nawet na tle znakomitych partnerów. Film jest od początku enigmatyczny, a wraz z pojawieniem się Sharon Tate staje się zmysłowy i hipnotyzujący. Intryga z pogańskimi rytuałami i przerażającą tajemnicą rodzinną prowadzona jest powoli i subtelnie, często opierając się na sile sugestii i stylowej czarno-białej fotografii, która dodaje chłodu i melancholii. Kino zapomniane, może trochę słusznie, bo istnieją ciekawsze produkcje o tematyce okultystycznej, ale już po zaliczeniu tych ciekawszych warto również sięgnąć po Oko diabła J. Lee Thompsona.

6. Pogromca czarownic (1968), reż. Michael Reeves

ang. Witchfinder General / amer. The Conqueror Worm / alternatywny tytuł polski Robak zwycięzca

Wśród filmów wytwórni Hammer lub Amicus można znaleźć kilka pozycji na zbliżonym wysokim poziomie, ale ich konkurent, brytyjska kompania Tigon, stworzyła tylko jedną sztandarową pozycję, która wyraźnie odstaje od reszty. Pogromca czarownic Michaela Reevesa jest dziełem zaskakująco dojrzałym jak na film 24-letniego reżysera. Niestety przypadkowe przedawkowanie leków nasennych zakończyło jego życie i dobrze zapowiadającą się karierę. Miał zaledwie 25 lat. Niewiele więcej żył Matthew Hopkins, „generalny łowca czarownic” z czasów angielskiej wojny domowej, którego zagrał znacznie starszy Vincent Price. Mimo wielu świetnych ról na koncie ta należy do najlepszych, co przyznawał też sam aktor. W jego interpretacji Hopkins to postać martwa w środku, zimna, cyniczna i marmurowa, a przez to budząca autentyczną grozę. Jego surowe, pozbawione wyrazu spojrzenie wskazuje, że nie jest żadnym fanatykiem, lecz wysłannikiem systemu, który robi tylko to, czego się od niego oczekuje.

Scenariusz powstał na motywach książki Ronalda Bassetta Witchfinder General (1966), a do roli tytułowej przymierzano początkowo Donalda Pleasence’a. Film tak zbulwersował brytyjskich cenzorów, że został okrojony, ale i tak wzbudził kontrowersje. Wieszanie, tortury, gwałt, topienie w rzece, palenie na stosie, przemoc wobec kobiet  dla ówczesnego widza to mogło być rzeczywiście zbyt wiele. Kino brytyjskie do roku 1971 było jeszcze dość konserwatywne w kwestii przedstawiania przemocy. W Stanach rewolucja przyszła wcześniej, pod koniec lat sześćdziesiątych, więc film Reevesa przeszedł niemal nienaruszony, aczkolwiek tytuł został zmieniony na The Conqueror Worm. Ten pomysł był sprytnym chwytem marketingowym – zasugerowano w ten sposób powiązanie z twórczością Edgara Allana Poego, która dzięki produkcjom Rogera Cormana cieszyła się za oceanem dużym powodzeniem.

Artystyczny i finansowy sukces filmu przyczynił się do powstania całej serii obrazów podobnych, jeśli nie w treści, to w duchu do Pogromcy czarownic. Podam kilka tytułów, aby było wiadomo, które zostały świadomie pominięte w tym zestawieniu: Znak diabła (1970) Michaela Armstronga (pisałem o nim w zeszłorocznym zestawieniu halloweenowym o horrorach europejskich), The Bloody Judge (1970) Jesúsa Franco, Cry of the Banshee (1970) Gordona Hesslera, Krew na szponach szatana (1971) Piersa Haggarda, Twins of Evil (1971) Johna Hough (ten tytuł trafił do tekstu o trzech tytanach horroru). Łowców czarownic w tych filmach odgrywali kolejno: Herbert Lom, Christopher Lee, Vincent Price, Patrick Wymark i Peter Cushing.

Najczęściej takie produkcje wykraczają poza klasyczną rozrywkę, próbując opowiedzieć o ignorancji i hipokryzji panującej w wioskach i małych miasteczkach. Zło objawia się często w różnych formach, ale człowiek jest zbyt niedoskonały, by dostrzec prawdziwe zagrożenie. I tę prawdę doskonale widać w dziele Reevesa. Nie magia jest straszna, ale wiara w nią. Nie diabła należy się bać, lecz człowieka. Mimo iż zrezygnowano z typowej dla horrorów kostiumowych gotyckiej atmosfery, powstało dzieło bardzo wymowne, stylowe i frapujące. Zdarzają się nieprawdopodobne zbiegi okoliczności (czwórka głównych bohaterów, dziwnym trafem, odnajduje się w finale w jednej wsi – Lavenham), ale tematyka i charakter filmu są tak intensywne i niebagatelne, że angażują odbiorcę bez reszty (zagadkowe sploty okoliczności można zresztą tłumaczyć ingerencją sił nadprzyrodzonych). To również pełnokrwisty dramat historyczny z akcją w przeddzień bitwy pod Naseby w 1645. W trakcie wojen nasila się przemoc, wzrasta bezprawie i społeczny niepokój. W takim świecie nie ma jednej sprawiedliwości, każdy ma własną.

Mariusz Czernic

Mariusz Czernic

Z wykształcenia inżynier po Politechnice Lubelskiej. Założyciel bloga Panorama Kina (panorama-kina.blogspot.com), gdzie stara się popularyzować stare, zapomniane kino. Miłośnik czarnych kryminałów, westernów, dramatów historycznych i samurajskich, gotyckich horrorów oraz włoskiego i francuskiego kina gatunkowego. Od 2016 „poławiacz filmowych pereł” dla film.org.pl. Współpracuje z ekipą TBTS (theblogthatscreamed.pl) i Savage Sinema (savagesinema.pl). Dawniej pisał dla magazynów internetowych Magivanga (magivanga.com) i Kinomisja (pulpzine.pl). Współtworzył fundamenty pod Westernową Bazę Danych (westerny.herokuapp.com). Współautor książek „1000 filmów, które tworzą historię kina” (2020) i „Europejskie kino gatunków 4” (2023).

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA