search
REKLAMA
Ranking

ULUBIONE FILMOWE MONOLOGI. Siła słowa

Karolina Chymkowska

15 stycznia 2018

REKLAMA

USS Indianopolis. Quint, Szczęki

Grający Quinta Robert Shaw wspomógł scenarzystów Szczęk przy pisaniu tego monologu. To opowieść człowieka, którego napędza ślepa, obsesyjna nienawiść do rekinów – opowieść o momencie, w którym ta nienawiść się zrodziła. Najbardziej przejmująca w tym przywołaniu wspomnień o zatonięciu USS Indianopolis, zaatakowanego przez Japończyków, i o śmierci przyjaciół nie jest jednak sama treść, ale to, co czuć w tle, a czego Quint nie wypowiada. Zatopiony we własnych myślach, zwrócony do środka, uchyla tylko rąbka grozy. Ale to wystarczy, by poruszyć wyobraźnię.

It’s judgment that defeats us. Pułkownik Kurtz, Czas apokalipsy

Groza nie jest bezimiennym tworem, mówi Kurtz. Ma twarz – twarz stale obecną, współistniejącą w naszym życiu, bezustannie czającą się za rogiem. W gruncie rzeczy liczy się przetrwanie, a przetrwanie polega na odwołaniu się do siły instynktu. Człowiek był, jest i pozostaje zwierzęciem, nieistotne, jak często będziemy próbowali mierzyć go idealistyczną miarą. Jest drapieżnikiem, wojownikiem, potrzebującym nie tylko przeżyć, ale i zwyciężyć. Jak zatem można go osądzać za to, że postępuje tak, jak nakazuje mu natura i przeznaczenie?

You look like a rube. Hannibal Lecter, Milczenie owiec

Lecter z celną i okrutną bezwzględnością punktuje Clarice Starling. Kiedy już wejdzie się w obszar zainteresowania doktora, trzeba mieć żelazną skórę. Jego diagnozy nie tylko są stuprocentowo trafne – wydobywają też na światło dzienne rzeczy, o których wolelibyśmy zapomnieć, a już na pewno nie rozważać ich na głos. Ten krótki monolog to dla Clarice prawdziwa wiwisekcja, którą odpokutowuje chwilowym nerwowym załamaniem, nagromadzone emocje muszą bowiem znaleźć jakieś ujście. Dla Lectera to też rodzaj testu: czy dziewczyna da sobie radę? Czy udowodni, że faktycznie jest obiektem godnym zainteresowania? Czy wróci? Wróciła.

I’m fine. I’m fine! M’Lynn Eatenton, Stalowe magnolie

Tak być nie powinno, krzyczy z głębi duszy matka, która straciła córkę. Przecież to ja miałam odejść pierwsza. Zawsze byłam na to gotowa. Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? To takie bezsensowne, tak bardzo niesprawiedliwe. Grająca M’Lynn Sally Field wygrywa wszystkie emocje bliskie każdemu, kto kiedykolwiek stracił bliską osobę: próby dystansowania się, wściekłość, nienawiść do losu, pragnienie zaklinania rzeczywistości i bezradność.

You think I’m funny? Tommy DeVito, Chłopcy z ferajny

Mały „dowcipek” Tommy’ego rozbraja za każdym razem. Całe piękno monologu w wykonaniu Joego Pesci zasadza się na tym, jaką Tommy jest postacią: narwaną, nieobliczalną i totalnie dziką. Nie da się przewidzieć, co i kiedy może zrobić. Równie dobrze mógłby zastrzelić jakiegoś nieszczęśnika za żarty w nieodpowiednim momencie… dlatego też śmiech Henry’ego Hilla na sam koniec sceny jest wysoki i odrobinę sztuczny: pobrzmiewa w nim bowiem ulga, że tym razem to faktycznie była po prostu zgrywa.

I’m setting the example. John Doe, Siedem

Sugestia, jakoby jego ofiary były niewinne, dogłębnie oburza Johna Doe. Niewinne? Reprezentowały uosobienie grzechu, który stał się tak normalny i tak powszechny, że przestaliśmy go dostrzegać, a już z całą pewnością potępiać. Wiemy jednak, że John, nawet w tym krótkim monologu, zastawia pułapkę sam na siebie. Jego niesłychana próżność pobrzmiewa w zapowiedzi, że wszystko, co zrobił – przykład, jaki ustanowił – będzie analizowane i roztrząsane przez całe lata. Upaja się swoją mocą i władzą, ponieważ w istocie to właśnie to, a nie natchnienie kaznodziei prowadzącego moralną krucjatę, naprawdę go napędza.

Ograniczenie się do dwunastu punktów nie było bynajmniej sprawą łatwą – chętnie dorzuciłabym jeszcze kilka typów, żeby daleko nie szukać – Taksówkarza, Ludzi honoru, Amadeusza, Dyktatora, Glengarry Glen Ross, Matrixa… Spokojnie dałoby się z tego skompilować kolejną dwunastkę. Tym bardziej zachęcam do podrzucania również swoich typów.

korekta: Kornelia Farynowska

REKLAMA