NAJGORZEJ PRZYJĘTE FILMY W HISTORII FESTIWALU W CANNES
Taksówkarz
Przyznanie Taksówkarzowi Złotej Palmy spotkało się z falą krytyki i sprzeciwów. Dziś może to zaskakiwać, bowiem dzieło Scoresego szybko trafiło do filmowego kanonu, a w 1994 roku wpisano je nawet na amerykańską listę “filmów wszech czasów”. Jednak sytuacja w Cannes w latach 70. była zupełnie inna. W 1975 roku, w czasie edycji poprzedzającej triumf Taksówkarza, w holu głównym pałacu festiwalowego wybuchła bomba, natomiast rok po przyznaniu nagrody Scorsesemu znaleziono i rozbrojono bombę znajdującą się na jednej z sal pokazowych. Nic dziwnego, że Taksówkarz wówczas wydawał się filmem zbyt nihilistycznym i brutalnym. Nawet przewodniczący jury Tennessee Williams (słynący ze swojej kontrowersyjnej twórczości obejmującej m. in. Tramwaj zwany pożądaniem czy Kotkę na gorącym blaszanym dachu) wahał się, czy należy przyznać tę Złotą Palmę. Okrzyki sprzeciwu pojawiły się nie tylko na pokazach konkursowych, ale również na samej gali wręczenia nagród (na której Scorsese nie był obecny, gdyż w tym czasie przebywał w Stanach, kręcąc New York, New York)
Kontrowersje wokół filmu trwały jeszcze długo po Cannes – w 1981 roku John Hinckley Jr. przeprowadził nieudany zamach na Ronalda Reagana, za inspirację podając cytaty z filmu oraz tłumacząc się faktem, że zamierzał zaimponować Jodie Foster.
The Brown Bunny
To jest film, który znajduje się na każdej tego typu liście ze względu na konflikt, jaki po pokazie rozgorzał między Rogerem Ebertem a Vincentem Gallo (scenarzystą, reżyserem, producentem, montażystą i odtwórcą głównej roli). Ebert był tak znudzony w czasie seansu, że śpiewał głośno piosenkę Raindrops keep falling on my head o jakże wymownym tekście (sprawdźcie sami). Później krytyk nazwał The Brown Bunny najgorszym filmem w historii Cannes, co samo w sobie jest niemałym wyczynem, i twierdził, że został wybuczany nie za treść, ale dlatego “że po prostu jest okropny”. Gallo poczuł się tak zraniony reakcjami publiczności, że jeszcze w czasie festiwalu przyrzekł, iż więcej nie nakręci żadnego filmu. Przeprosił również swoich producentów za zrobienie filmu, który (jak sam określił) jest pretensjonalny, pobłażliwy, nieujmujący, a nawet nieciekawy.
Gallo przemontował i skrócił swój film o pół godziny (pozostawiając jednocześnie w nim takie sceny jak mycie samochodu odbywające się w czasie rzeczywistym), a Ebert po ponownym seansie przyznał, że decyzja ta uratowała film, zmieniając zarazem jego wcześniejszą formę i wymowę. Po jakimś czasie Gallo również zmienił zdanie i w 2010 wyreżyserował czarno-biały dramat zatytułowany Promises Written on Water, który również nie znalazł zbyt szerokiego zrozumienia w świecie filmu.
Dzikość serca
Podobne wpisy
Chyba każdy, kto próbował streścić fabułę Dzikości serca wie, jak trudno opisać jej szalony, popowy i pełen wyolbrzymień charakter. Zarówno krytycy, jak i widzowie sceptycznie traktowali tę przejaskrawioną, niepoprawną wersję kryminalnego love story – co ciekawe wśród zarzutów wymieniano także to, co stało się kwintesencją tego filmu, czyli brak dosłowności/życiowości, ikonografizm i przesadny estetyzm… a gorsze reakcje spotkały Lyncha tylko wtedy, gdy dwa lata później zawitał na festiwal z Twin Peaks: Ogniu krocz ze mną. Jednak to Dzikość serca pozostaje przykładem najlepiej obrazującym ferment, jaki potrafi wzbudzić reżyser w Cannes, bowiem nieoczekiwanie dla wszystkich jury pod przewodnictwem Bernardo Bertolucciego nagrodziło film Złotą Palmą. Zyskał on rzeszę fanów, gdy tylko ucichło buczenie, a dziś wydaje się, że był to jeden z najbardziej kontrowersyjnych i najciekawszych werdyktów jury, które nie przestraszyło się rozpasanej brutalności i niepoprawnej seksualności bijących z filmu Lyncha. I tak oto w Cannes triumfował postmodernizm.
Zdobyć Woodstock
Dla odmiany film Anga Lee, twórcy Rozważnej i romantycznej oraz Tajemnicy Brokeback Mountain, spotkał się z zupełnie inną odmianą canneńskiego krytycyzmu. Reakcja na Zdobyć Woodstock, muzyczną komedię o chłopaku organizującym festiwal, by ratować motel rodziców, była subtelnie i porażająco obojętna. Film swoją negatywną aurę w całości zawdzięcza prasie, która w oszczędny i chłodny sposób szydziła, iż pozbawiony jest on wcześniejszej pasji Lee, że jest zbyt chaotyczny i nieangażujący, wręcz niechlujny. Podczas gdy widzowie częściowo buczeli, do historii przeszła konferencja prasowa pełna znudzonych i zniesmaczonych dziennikarzy. Absolutnie nikogo nie interesowały próby ratowania dzieła przez reżysera, który mówił o “romantycznym powrocie do lat 60.” oraz “chwytaniu atmosfery ostatniej naiwności, jaką mieliśmy”.
O dziwo film nie został wydany z okazji 40-lecia festiwalu Woodstock, tylko później. Wówczas krytycy byli znacznie agresywniejsi – za Zdobyć Woodstock niosła się fama filmu pełnego uproszczeń oraz stereotypów (dotyczących m.in. Żydów, muzyków, żołnierzy z Wietnamu, nudziarzy i dziwaków), dzieła nieudolnie naśladującego rewolucyjne zwroty lat 60. Z perspektywy lat raczej traktuje się go jako białą plamę w twórczości Lee.