TOKSYCZNE ZWIĄZKI na ekranie. Kiedy MIŁOŚĆ KRZYWDZI

Zakochany bez pamięci (2004) reż. M. Gondry
Podobne wpisy
Tym razem przyjrzyjmy się filmowi, w którym toksyczność związku nie wynika ze złej woli czy egoizmu, lecz po prostu z ludzkich słabości, którym można zaradzić. Zakochany bez pamięci stosunkowo szybko sygnalizuje, że ta miłość się skończy, i to boleśnie. Joel (Jim Carrey) i Clementine (Kate Winslet) poznają się przypadkiem, zakochują się i są na najlepszej drodze, by być ze sobą szczęśliwi. Coś jednak nie wychodzi. Choć jest to film, to związek tej dwójki paradoksalnie nie jest specjalnie filmowy. Nie ma tu gigantycznych wzruszeń, miłości od pierwszego wejrzenia czy przesadzonych romantycznych poświęceń. To realistyczne uczucie dwojga ludzi z krwi i kości, którzy, jak to ludzie, nie są doskonali. Joel, samotny, spragniony stabilizacji i ciepła drugiej osoby, chce być dla Clem całym światem. Ona zaś jest niespokojną duszą, która nie wyobraża sobie życiowej stateczności. Drogi bohaterów zaczynają się więc rozchodzić, co prowadzi do zasadniczych wydarzeń w fabule Zakochanego bez pamięci. Michel Gondry i Charlie Kaufman pokazują, że związek poza miłością potrzebuje też przyjaźni, by móc istnieć. Potrzebuje wzajemnego zrozumienia, kompromisów i autentycznej, codziennej zażyłości. A tych między Joelem i Clem nie było wystarczająco dużo. Na szczęście zakończenie filmu daje nadzieję – bohaterowie krzywdzili się nieumyślnie i udało im się zorientować, co było nie tak i co należy naprawić. Stąd prosta (ale nie łatwa) droga do szczęścia.
Perski Nowy Rok (2006) reż. A. Farhadi
Asghar Farhadi jest jednym z mistrzów opowiadania niezwykle realistycznych, emocjonalnie angażujących historii o nieprawidłowo funkcjonujących relacjach międzyludzkich. Jednym z jego najdoskonalszych dzieł pozostaje mniej znany szerszej publice Perski Nowy Rok. Tematem tego dzieła jest przede wszystkim chorobliwa zazdrość prowadząca do nieustającej nieufności i agresji, które wpływają destrukcyjnie nie tylko na samych małżonków, lecz także na ich najbliższe otoczenie. Bohaterami filmu są Mojdeh (Hediyeh Tehrani) i jej mąż, Morteza (Hamid Farokhnezhad). Kobieta bez przerwy podejrzewa swojego partnera o zdradę, przeszukując jego telefon, podsłuchując rozmowy, a nawet posyłając nowo zatrudnioną służącą, Rouhi (Taraneh Alidoosti) na przeszpiegi. Jawna obsesja kobiety doprowadza zaś Mortezę do szału, przez co między małżonkami co chwila dochodzi do kłótni, a nawet przemocy. Nie zdradzę, czy podejrzenia Mojdeh są słuszne, by zachęcić do obejrzenia tego świetnego filmu, ale w Perskim Nowym Roku Farhadi pokazuje, jak niemal paranoiczna zazdrość prowadzi do kompletnej destrukcji małżeństwa, a także pozostałych relacji. W końcu młodziutka Rouhi, de facto główna bohaterka filmu, stopniowo uczy się od swoich pracodawców kłamstw i nieufności, które być może przeniesie do własnego związku.
Tom (2013) reż. X. Dolan
Do twórczości Xaviera Dolana, jak i zresztą jego samego, można być uprzedzonym, ale nie sposób zaprzeczyć faktowi, że jest on świetnym inscenizatorem. I właśnie dzięki tym nieprzeciętnym umiejętnościom Kanadyjczyk mógł pokazać uczucie, którym darzą się dwaj bohaterowie w sposób tak niejednoznaczny, nie kreśląc jawnego romansu, a jednocześnie wyraziście dając widzowi do zrozumienia, że coś jest bardzo na rzeczy. Przy okazji prezentuje związek wyjątkowo toksyczny, szkodliwy, a wręcz patologiczny. Tytułowy Tom (Dolan) przyjeżdża na rodzinną farmę swojego zmarłego chłopaka, by wziąć udział w jego pogrzebie. Na miejscu poznaje brata swojej dawnej miłości, Francisa (Pierre-Yves Cardinal), z którym szybko nawiązuje wyjątkowo niezdrową relację. Relację opartą na okaleczeniach i przemocy ocierającej się o usiłowanie zabójstwa, a także pełną upokorzeń, których doznaje Tom. Ale to, co najbardziej w tej znajomości niepokojące, to fakt, iż główny bohater nie ucieka ani nie stawia się. Przeciwnie, znęcanie Francisa coraz bardziej zaczyna nabierać podtekstu erotycznego, a między mężczyznami rodzi się patologiczna relacja zbudowana na przemocy, która wyzwala w nich pożądanie. Wraz z postępem fabuły Tom pogrąża się w tej dziwnej wersji syndromu sztokholmskiego i, podobnie jak wiele ofiar przemocy w związkach, staje się niejako uzależniony od swojego oprawcy, nie potrafiąc i nie chcąc od niego odejść.
50 twarzy Greya – seria (2015–2018) reż. S. Taylor-Johnson, J. Foley
Pora na przykład zdecydowanie ekstremalny. Literacki pierwowzór perypetii Christiana Greya i Any Steele, w swojej wstępnej fazie będący ponoć fan fiction innego niepokojącego związku, Belli i Edwarda z sagi Zmierzch, dał podstawę do trzech bardzo słabych filmów. A jedną z głównych słabości fabuły całego cyklu jest fakt, że to, co w założeniu (chyba) miało być unaocznieniem niegrzecznych kobiecych fantazji o bogatym, przystojnym facecie z niezaspokojonym libido, okazało się portretem relacji patologicznej. Pół biedy, że Ana musi użerać się z nieprzepracowaną traumą swojego partnera. Problem w tym, że ten nie tylko jakoś nie kwapi się do pracy nad sobą, ale jeszcze daje upust swoim chorym skłonnościom, i nie mam tu na myśli zaskakująco grzecznych skądinąd łóżkowych pomysłów Greya. „Doskonały” Christian jest bowiem nieprawdopodobnie zaborczy, ogromnie zazdrosny, ponadto reaguje agresją i fochem na każdą odmowę swojej partnerki niczym małe dziecko. Jakby tego było mało, Grey ma skłonności niemal socjopatyczne, bo prowadzi kartotekę Any (!), zleca śledzenie każdego mężczyzny, z którym dziewczyna się widuje (!!) czy skłania ją do podpisania niesławnej już umowy (!!!) przed pójściem z nią do swojego pokoju zabaw. Zamiast brać z Christianem ślub Ana powinna czym prędzej wystąpić o sądowy zakaz zbliżania się.
Nić widmo (2017) reż. P.T. Anderson
W przywołanym wcześniej Tomie Xaviera Dolana tytułowy bohater nie sprzeciwiał się przykrościom serwowanym mu przez partnera; była to relacja oparta na układzie dominujący – podległy rodem z kina Romana Polańskiego. Tymczasem związek pary z Nici widmo jest inny. Odmienna jest tu oczywiście toksyczność, która objawia się ekstremalnym egoizmem, apodyktycznością i pogardą wziętego projektanta mody, Reynoldsa Woodcocka (Daniel Day-Lewis) wobec swojej młodej muzy i kochanki, Almy (Vicky Krieps). Mężczyzna jest do przesady władczy, traktuje swoją partnerkę z wyższością i jawną obojętnością, ale ta, niedługo po ślubie, nie pozostaje mu dłużna. Wkrótce ich związek staje się wymianą złośliwości albo wręcz małżeńskim pojedynkiem. Dochodzi nawet do sytuacji podtruwania, żeby tylko udowodnić swoją wyższość, a zarazem… okazać uczucie, na swój pokręcony sposób. Co ciekawe, choć para niejednokrotnie sprawia sobie ogromną przykrość, to jednak spomiędzy kolejnych scysji przebija miłość. Dziwna i niezdrowa, ale pozbawiona przymusu czy prania mózgu. Alma i Reynolds kochają się, choć ich związek pełen jest bólu, uszczypliwości i specyficznej niechęci. Oboje nie mogą jednak bez siebie żyć i kiedy trzeba, wspierają się, opiekują sobą (głównie ona nim) i po prostu uzupełniają.