Thriller, western, fantasy… NAJLEPSZE filmy gatunkowe, które zdobyły OSCARA w głównej kategorii
Inflitracja
Przyznam szczerze, że nie rozumiem antypatii co poniektórych wobec filmu Scorsese. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę zarzuty o nadmierną rozrywkowość i brak odpowiedniej podbudowy psychologicznej – wszak przecież właśnie o to chodzi! Reżyser ma tutaj inne ambicje niż przykładowo w Ulicach nędzy i wcale nie próbuje rozłożyć środowiska gangsterskiego na czynniki pierwsze, tylko po prostu kreśli wciągającą sensacyjną historię. Ta wypada jeszcze lepiej w kontraście z oryginałem (pamiętajmy bowiem, że Infiltracja jest remakiem Infernal Affairs: Piekielnej gry). Scorsese korzysta ze szkieletu dostarczonego przez azjatyckich twórców, ale przerabia go na amerykańską perspektywę, dzięki czemu pomimo identycznego zawiązania akcji otrzymujemy dwie diametralnie różniące się opowieści. Rewelacyjny wybór na leniwy piątkowy wieczór!
Żądło
Pozostając w klimatach czysto rozrywkowych – Żądło to sztandarowy heist movie. Nie do końca na poważnie, kreślący intrygę precyzyjnie i wielopoziomowo, korzystający z całej gamy bohaterów o różnych specjalizacjach, a po drugiej stronie barykady ustawiający antypatycznego, bezwzględnego gangstera. No bo kogo się lepiej okrada, jak nie dupków? Efektem jest film o świetnym tempie, przez który dosłownie się płynie i który w jednej chwili zgryźliwym komentarzem postaci wywołuje u nas śmiech, a w następnej sprawia, że zaciskamy palce na fotelu, gdy ta znajdzie się w niebezpiecznej sytuacji. Dodajmy do tego charyzmatyczny duet aktorów – Robert Redford i Paul Newman – sprawdzony już przy okazji Butcha Cassidy’ego i Sundance Kida oraz Roberta Shawa w roli antagonisty, a otrzymamy przepis na ideał filmu o sprytnych złodziejach.
To nie jest kraj dla starych ludzi
Zaznaczę to już na wstępie – w moich oczach wykreowany przez Javiera Bardema Anton Chigurh pozostaje najbardziej przerażającym filmowym psychopatą. Trudno mi wskazać konkretny powód. Być może chodzi o ten nienaturalny spokój, kompletne wypranie z emocji lub niepasującą do niego grzeczną fryzurę – a może o wszystko na raz i jeszcze więcej. Niemniej każda scena w filmie, nawet ta, w której ostatecznie go nie zobaczymy, jest naznaczona obecnością antagonisty. Bracia Coen wznoszą się tu na wyżyny inscenizacji i potrafią napiąć nasze nerwy do granic możliwości w sytuacjach tak groteskowych, jak pozornie nieistotna scena rozmowy z właścicielem stacji benzynowej. Jak widać, od wyniku tego rzutu monetą Akademia uciec nie potrafiła i słusznie nagrodziła film Oscarem.
Kształt wody
Baśń Guillermo del Toro ma w moim sercu specjalne miejsce, ale dopóki tak się nie stało, nigdy bym nie przypuszczał, że podobne zdanie będzie mieć o nim Akademia. Zapewne nie byłem jedynym zaskoczonym, choć jestem skłonny uwierzyć, że większość nie podzielała mojego entuzjazmu wobec tego werdyktu. I trudno się dziwić – film jest po brzegi wypełniony specyficzną wrażliwością Meksykanina, z upodobaniem do klasycznych filmowych stworów na czele. Niemal z góry było wiadomo, że nie każdemu przypadnie do gustu. Sam uważam go za rewelacyjnie wyreżyserowany, świetnie operujący zasadą show, don’t tell mariaż kilku gatunków ozdobiony dopiętą na ostatni guzik baśniową scenografią. I z całą pewnością nie jest to tylko „seks z rybą”.
A jakie nagrodzone Oscarem za najlepszy film produkcje gatunkowe wy lubicie najbardziej? Dajcie znać w komentarzach!