Thriller KONSPIRACYJNY. Filmy o SPISKACH POLITYCZNYCH, od których dostaniesz PARANOI
Świat polityki symbolizuje władzę, wpływy, przywileje, ale też wrogość szarego obywatela, któremu polityka, a w szczególności jej najwyższe szczeble, kojarzą się z zepsuciem, krętactwem i pustosłowiem. Przedstawiciele rządu mają wpływ na to, jak wygląda życie zwykłego człowieka, a więc nie jest trudno uwierzyć, że za ich działalnością kryje się coś więcej, niż to, co słyszymy w mediach. W historii świata wydarzyło się wiele nieprawdopodobnych sytuacji, gdzie nie wszystkie elementy do siebie pasują, dlatego tworzą się konspiracyjne hipotezy, które mają pewne rzeczy wyjaśnić. Ale teorie spiskowe to również opowieści przeciwstawiające się temu, co uznaje się za powszechną prawdę. Nie zawsze są to rzeczy związane z polityką, np. istnieje teoria, według której William Szekspir był tylko figurantem, a podpisywane przez niego utwory w rzeczywistości mają wielu autorów.
Błędem jest jednak odrzucanie niekonwencjonalnych poglądów jako bezwartościowych, bo istnieją przecież i takie konspiracje, które okazały się prawdą. Dotyczą głównie Stanów Zjednoczonych, a więc państwa, któremu udało się zdobyć pozycję światowego lidera. Amerykanie po wojnie przystąpili do programu kosmicznego, którego częścią było zatrudnianie niemieckich naukowców, mających udział w zbrodniach wojennych podczas hitlerowskiego terroru (Wernher von Braun, Hubertus Strughold i wielu innych). To jedna z najsłynniejszych teorii konspiracyjnych, które się potwierdziły. W kinie temat politycznych spisków podejmowany był najczęściej w latach 70., po aferze Watergate (1972). Wtedy również powrócił temat zabójstwa prezydenta USA, Johna F. Kennedy’ego (1963). W latach 60. był zbyt świeży, komentowany i analizowany głównie w filmach dokumentalnych. Jako element fabuły częściej wykorzystywany po upływie dekady.
Zestawienie zawiera 10 tytułów w kolejności chronologicznej. Wszystkie pochodzą z okresu 12 lat (1969–81), kiedy to otaczająca rzeczywistość i klimat najbardziej sprzyjały powstaniu paranoicznych opowieści.
1. Z (1969), reż. Costa-Gavras
Film Costy-Gavrasa, jak również powieść będąca podstawą scenariusza (autorstwa Vassilikosa, wyd. 1967) zostały zainspirowane zabójstwem prominentnego polityka, do którego doszło w 1963 roku. Nie chodzi jednak o prezydenta Kennedy’ego, lecz o greckiego działacza antywojennego Grigorisa Lambrakisa. To wydarzenie było w Grecji momentem przełomowym i doprowadziło do panującej w latach 1967–74 dyktatury wojskowej. Dlatego film traktujący o tych wydarzeniach nie mógł powstać w kraju Homera. Za produkcję odpowiadają Francja i Algieria – co ciekawe, w tym samym roku Francuzi zgłosili do walki o Oscara Moją noc u Maud (1969) Érica Rohmera, więc producenci filmu Gavrasa wystawili swoje dzieło jako reprezentanta Algierii. To był celny strzał – Z otrzymało Oscara w kategorii najlepszy film obcojęzyczny, a także szereg innych wyróżnień, w tym nagrodę aktorską w Cannes dla Jeana-Louisa Trintignanta oraz nagrodę Brytyjskiej Akademii Filmowej za najlepszą muzykę oryginalną dla Mikisa Theodorakisa.
Zasłużonego Oscara otrzymała montażystka Françoise Bonnot (montowała m.in. Lokatora Romana Polańskiego), dzięki której film ma idealny rytm, jest dynamiczny, ogląda się jak pasjonujący thriller, choć reżyser prawdopodobnie chciał zrobić satyrę polityczną. Wskazuje na to kilka tragikomicznych scen, np. prolog, w którym wykład o pleśni zmienia się w ideologiczny bełkot. Albo motyw ogłuszonego świadka, gdzie niemal wszyscy – od szefa żandarmerii po matkę i żonę świadka – wiedzą lepiej, co mu się przytrafiło. Jakby tego było mało, do sali wchodzi facet z pałką, który już dostatecznie narozrabiał na manifestacji, i widząc dziennikarza, ucieka sprintem do szpitalnego łóżka, chociaż ma nogę w gipsie. Bywa groteskowo jak u Monty Pythona, a jednak w ogólnym rozrachunku film jest przerażający. Napis na początku głosi, że wszelkie podobieństwa do autentycznych postaci i wydarzeń nie są przypadkowe.
Intryga koncentruje się wokół polityka opozycji (Yves Montand), mającego pacyfistyczne poglądy, który podczas wiecu zorganizowanego w pokojowych zamiarach pada ofiarą przemocy. Wjeżdża w niego trójkołowiec, co ma z oddali wyglądać na wypadek spowodowany przez pijanych chuliganów, Vago (Marcel Bozzuffi) i Yago (Renato Salvatori). Ale polityk został bardzo solidnie uderzony w głowę i jego życie jest zagrożone. W sprawę angażuje się młody fotoreporter (w tej roli producent filmu, Jacques Perrin) oraz sędzia śledczy (Jean-Louis Trintignant), na pozór zimny biurokrata, w istocie szlachetny bojownik o prawdę. Na jaw wychodzą niewygodne dla władzy, w szczególności żandarmerii wojskowej, fakty. Czy dojdzie do postawienia zarzutów wysokim oficerom? Czy spisek sięga jeszcze wyżej niż stopień generalski? Jedno nie ulega wątpliwości – mamy w tym przypadku do czynienia z arcydziełem kina politycznego.
2. Syndykat zbrodni (The Parallax View, 1974), reż. Alan J. Pakula
Przeciętny dziennikarz Joseph Frady (Warren Beatty) próbuje wbić się na przyjęcie, na które nie ma zaproszenia. Na imprezie odbywającej się w futurystycznym budynku Space Needle w Seattle dochodzi do zabójstwa, którego ofiarą jest amerykański senator, człowiek powszechnie szanowany. Jeden z zamachowców ginie podczas ucieczki, drugiemu udaje się wymknąć. Specjalny komitet – wzorem komisji Warrena badającej zabójstwo Kennedy’ego – stwierdza, że zamach był dziełem jednego fanatyka i nie ma powodów sądzić, że stał za tym ktoś inny. W ciągu kilku następnych lat w tajemniczych okolicznościach umierają osoby, które były gośćmi na tym przyjęciu. Wygląda na to, że wspomniany dziennikarz miał ogromne szczęście, że nie uczestniczył w feralnym spotkaniu. Ale jego przyjaciółka, reporterka telewizyjna Lee Carter (Paula Prentiss), widziała zabójstwo i jest przekonana, że grozi jej niebezpieczeństwo. O swoich obawach informuje Frady’ego, który traktuje ją jak histeryczkę, nie biorąc jej słów zbyt poważnie.
Podobne wpisy
Zanim Alan J. Pakula wziął na tapet aferę Watergate (Wszyscy ludzie prezydenta, 1976) opowiedział o fikcyjnym dziennikarskim śledztwie zaczerpniętym z powieści Lorena Singera The Parallax View (1970). W czołówce filmu jest nazwisko tylko jednego aktora, Warrena Beatty’ego, co jest bardzo znaczące dla odbioru filmu, bo sugeruje, że każda z pozostałych postaci może nie dożyć finału. Działania głównego bohatera wzbudzają niepokój, bo Beatty nie sprawia wrażenia osoby inteligentnej – ma sporo szczęścia, ale w zawodzie, który wykonuje, nie jest zbyt dobry. Jednakże w środowisku dziennikarskim bywa i tak, że kiedy reporter znajduje świetny temat, nie potrzebuje specjalnych umiejętności, by zostać docenionym, wystarczy waga tematu. Kiedy więc Joseph Frady trafia na trop korporacji o nazwie Parallax, tytułowego syndykatu zbrodni, staje przed nim szansa wejścia na pierwsze strony gazet. W najlepszym wypadku będzie kandydatem do Nagrody Pulitzera, w najgorszym – to o nim będą pisać w gazetach w dziale nekrologów.
Gdy protagonista dla dobra śledztwa decyduje się wejść w szeregi zbrodniczego syndykatu, zostaje poddany praniu mózgu. Widz trochę też, bo przez cztery i pół minuty przez ekran przewija się seria powtarzających się fotografii. Zabieg irytujący, ale kluczowy dla treści filmu. Dzieło Alana Pakuli zawiera brawurowe sceny akcji, takie jak barowa bójka i ucieczka policyjnym autem. Zwraca uwagę interesująca kompozycja wizualna, utrzymana w odcieniach szarości, co jest najpewniej zasługą operatora Gordona Willisa, mającego duży udział przy trylogii Ojciec chrzestny. Film jest bardzo dobrze obsadzony. Warren Beatty, mimo opowieści o jego podbojach miłosnych, nie wygląda jak model z żurnala, lecz zwyczajny, szary i nudny obywatel, jakiego łatwo spotkać na ulicy. I w roli Josepha Frady’ego jest przekonujący. Ale na drugim planie, w szczególności u Pauli Prentiss i Hume’a Cronyna, też nie zauważyłem fałszywych nut. Film o odkrywaniu prawdy wygląda na uczciwy w swoim przekazie.