REKLAMA
Ranking
SZYBKA PIĄTKA #43. Ulubione filmowe planety

REKLAMA
Odległe światy, niezbadane lądy. Człowiek pełen nadziei, strachu i pomysłów zawsze spoglądał w niebo. Nie inaczej jest z filmowcami, którzy od początku gatunku przedstawiają swoje wizje tych mniej i bardziej odległych planet. Zanim w najnowszym filmie Luca Bessona poznamy miasto TYSIĄCA planet, przyjrzyjcie się kilku naszych ulubionych z dotychczasowego dorobku światowej filmografii.
Filip Pęziński
- Ego (Strażnicy Galaktyki vol. 2) – sam pomysł na żyjącą planetę był tak piękny, że pokochałem go w momencie, w którym James Gunn przedstawił Ego przyszłym odbiorcom. A że żyjąca planeta okazała się mieć wąsa, twarz Kurta Russella i apokaliptyczne zacięcie? Nie mogło być lepiej.
- LV-426 (Obcy / Obcy: Decydujące starcie) – najbardziej tajemnicza i mrożąca krew w żyłach
planeta(księżyc!) w historii kina. To tutaj poznajemy ksenomorfa i to tutaj dowiadujemy się, że „gra skończona”. Wiatr nigdy nie wiał tak złowieszczo. - Tatooine (seria Gwiezdne wojny) – planeta, na której rozpoczęła się największa przygoda w historii kina. Prawdopodobnie pierwsze miejsce w kosmosie z farmami wilgoci. No i mają tutaj wyścigi ścigaczy.
- Planeta Małp (Planeta Małp) – niezwykle fascynujące i przerażające jednocześnie miejsce. Koniec końców planetą, gdzie człowieka czeka najcięższy los, jest nasza stara, dobra Ziemia.
- Naboo (seria Gwiezdne wojny) – jedna z niewielu planet, gdzie po prostu chętnie spędziłbym urlop – piękna architektura, jeziora, lasy i Natalie Portman na tronie.
Jacek Lubiński
- Pandora (Avatar) – nie do końca planeta, ale przeklęty Cameron z ekipą sprawili, że obrzydła mi matuszka Ziemia (a raczej sprawili to ludzie, no ale mniejsza) i już chętnie zapisałbym się na lot do Alfa Centauri.
- K-PAX (K-PAX) – planeta, o której słyszymy jedynie z opowieści, zatem działa na wyobraźnię. Jawi się jednak jako miejscówka idealna na spędzenie emerytury.
- Krypton (filmy o Supermanie) – mityczne miejsce pełne „bogów” oraz specyficznej technologii nie skończyło co prawda dobrze, ale na wakacje last minute nadawałoby się perfekcyjnie.
- Endor (Powrót Jedi) – zielono, naturalnie, wokół pełno pluszowych misiów, które łatwo nastraszyć, a z drugiej strony gotowych pomóc w potrzebie. No i potrafiących świętować (pewne wycięte sceny z libacji po zniszczeniu drugiej Gwiazdy Śmierci do dziś nie ujrzały światła dziennego). Trochę trudno o codzienne zakupy i dostęp do internetu, no ale coś za coś.
- Bespin (Imperium kontratakuje) – prestiżowe miasto w chmurach, nuff said.
Mikołaj Lewalski
- Tatooine (Nowa nadzieja) – „Jeśli istnieje świetlane centrum wszechświata, to znajdujesz się na najbardziej oddalonej od niego planecie.” – tak oto Luke podsumowuje swój rodzinny świat w rozmowie z C-3PO. Spalona żarem bliźniaczych słońc Tatooine to surowy świat bezprawia i nędzy, ale także wielkich początków. Obaj najważniejsi bohaterowie sagi, Anakin i Luke, właśnie tutaj rozpoczynają swoją wielką drogę, która niezmiennie rozpala wyobraźnię.
- LV-426 (Acheron) (Obcy. Ósmy pasażer Nostromo) – trudno mi kupić filmy science fiction, w których obce planety wyglądają jak baśniowa Pandora z Avatara. Kosmos jawi mi się jako tajemnicze i niebezpieczne miejsce. LV-426 (wiem, to księżyc, a nie planeta) jest niezwykle niegościnnym mrocznym światem, który skrywa najstraszniejszą istotę, jaką stworzyło kino – a mimo to chciałbym go zobaczyć.
- Mars (Marsjanin) – to niejako antagonista i największy przeciwnik postaci Matt Damona. Surowy i bezlitosny, ale także piękny i niezbadany. A do tego niewiarygodnie autentyczny.
- Mustafar (Zemsta Sithów) – tutaj narodziła się legenda kina. To na tej niesamowicie wyglądającej wulkanicznej planecie zginął Anakin Skywalker, a narodził się Darth Vader. Można narzekać na nadmiernie efekciarską choreografię walki, ale nie potrafię sobie wyobrazić lepszego miejsca na starcie mistrza z jego upadłym uczniem.
- Crematoria (Kroniki Riddicka) – zjawiskowe i ostre jak brzytwa czarne skały. Bezlitosne słońce, które pali wszystko na powierzchni podczas dnia. Zabójczy mróz, który całkowicie uniemożliwia nocną wędrówkę. Podziemna kolonia karna dla najgorszych degeneratów. Dość nieprzyjemne miejsce.
Agnieszka Stasiowska
- Mango (Pan Kleks w kosmosie) – pewnie są lepsze, ważniejsze, piękniejsze, bardziej groźne. Ale to Mango była pierwszą planetą, którą widziałam w kinie. W starym, niewielkim kinie, gdzie dźwięk był fatalny, obraz jeszcze gorszy, a sztruksowe fotele nie były nigdy prane. Pamiętam tę wspaniałą wyprawę do dzisiaj.
- Pitch Black (Pitch Black) – nie zapowiadał się ten film na arcydzieło, i oczywiście nim nie jest, ale uległam jego urokowi. Zapewne ma to jakiś związek z naturalnym dla człowieka lękiem przed ciemnością – na mnie bezlitosna planeta i czające się w mroku potwory zrobiły wrażenie.
- Miranda (Serenity) – kolejna podróż sentymentalna. Odkąd zobaczyłam Firefly po raz pierwszy, stale do niego wracam. Należę do tych osób, które Serenity uważają za udane dopełnienie serialu, choć zakończenie historii do najszczęśliwszych nie należy.
- K-PAX (K-PAX) – raj na… No właśnie, nie za bardzo wiadomo, gdzie. Wspaniałe miejsce, gdzie nieszczęścia nas nie dogonią. Mam nadzieję, że Prot doleciał bezpiecznie do domu.
- Fiorina 161 (Obcy 3) – ohydne miejsce z paskudnymi ludźmi, trudno sobie wyobrazić bardziej odrażające miejsce. Może dlatego tak zapada w pamięć… i tak nęci.
Jarosław Kowal
- Skalor (Skalor: Planeta Robotów) – prawdopodobnie pierwsza fikcyjna planeta, na jaką trafiłem. Przedstawiciele dwóch zwaśnionych ras kosmitów zostają zmuszeni do przemieniania się w gigantyczne roboty, którymi sterują rozbitkowie z Ziemi. Nie są to maszyny tak gibkie, jak transformersy, ale dzięki temu można odczuć ciężar każdego ich kroku.
- Planeta Wampirów (Planeta Wampirów) – bezimienna planeta stworzona przez mistrza włoskiego kina grozy oraz giallo – Mario Bavę, której pasożytniczy mieszkańcy mogli stanowić wzór dla autorów gry Dead Space.
- Morganthus (Galaktyka Grozy) – podobnie jak w przypadku Planety Wampirów, także tutaj bohaterami są rozbitkowie, którzy muszą stawić czoła groźnym mieszkańcom nieznanej planety. Historia sztampowa do bólu, ale wykonanie dało jej status kultowej wśród fanów kina klasy Z.
- Eden (Star Trek) – załoga U.S.S. Enterprise odwiedziła dziesiątki planet, ale chyba żadna nie była tak absurdalna, jak wymarzony raj kosmicznych hipisów z dwudziestego odcinka trzeciego sezonu oryginalnej serii. Tym razem wrogiem okazuje się lokalna roślinność, która choć piękna, szybko uśmierca „Dzieci Kwiaty”.
- Sakaar (Planet Hulk) – jak Sakaar zostanie ukazany w filmie aktorskim? Przekonamy się dopiero po premierze Thor: Ragnarok, ale niewątpliwie nie będzie to królestwo, na czele którego stanie Hulk. Tę historię zobaczycie tylko w świetnej animacji z 2010 roku.
REKLAMA