PLANETA WAMPIRÓW. Science fiction, które poprzedziło „Obcego”

Włoski filmowiec Mario Bava jest znany przede wszystkim z horrorów, ale prawie 60 lat temu popełnił również film science fiction, który okazał się niezwykle wpływowy.
Galliot i Argos to dwa gigantyczne statki międzygwiezdne przemierzające przestrzeń kosmiczną w celach badawczych. Astronauci na ich pokładach odbierają sygnał alarmowy z niezbadanej dotąd planety Aury i postanawiają zidentyfikować jego źródło. Argos ląduje bezpiecznie mimo nagłego i niewytłumaczalnego wybuchu agresji wśród członków załogi, ale Galliot ulega awarii w trakcie lądowania i się rozbija. Misja pod wodzą dowódcy Argosa – kapitana Markary’ego pokonuje skalistą powierzchnię nieprzyjaznej planety i odnajduje wrak Galliota z martwymi załogantami. Wszystko wskazuje na to, że nie zginęli w katastrofie krążownika, lecz pozabijali się nawzajem; na dodatek niektóre ciała znikają bez śladu. Dalsza eksploracja Aury ujawnia inne niezwykłe zjawiska: martwi astronauci zdają się przywróceni do życia przez nieznaną siłę, a w jednym z zakątków planety spoczywa ruina statku kosmicznego skrywającego w swym wnętrzu ogromny szkielet obcej istoty.
Jeżeli fabuła brzmi znajomo, to nie należy się temu dziwić – punkt wyjścia Planety wampirów jest niemal identyczny jak w dwóch późniejszych filmach Ridleya Scotta: Obcym (1979) i Prometeuszu (2012). Podobieństwa nie ograniczają się do fabuły, ale obejmują również niektóre elementy strony wizualnej, vide kościotrup obcego u Bavy i szczątki Inżyniera u Scotta. Początkowo zarówno Scott, jak i Dan O’Bannon (scenarzysta Obcego) wypierali się tego wpływu, dopiero po latach ten drugi przyznał, że wizerunek wielkiego szkieletu zapożyczył właśnie z Planety wampirów. Z produkcji Bavy czerpali również Tobe Hooper [Siła witalna (1985)], Paul W.S. Anderson [Ukryty wymiar (1997)], David Twohy [Pitch Black (2000)], Brian De Palma [Misja na Marsa (2000)], John Carpenter [Duchy Marsa (2001)] i twórcy Star Treka. To przypadek porównywalny do czechosłowackiej Ikarii XB-1 (1963) Jindřicha Poláka – niszowego filmu, który wpłynął na znacznie lepiej znaną 2001: Odyseję kosmiczną Stanleya Kubricka.
Oczywiście obraz Bavy też nie powstawał w próżni – kanwą scenariusza było opowiadanie Renato Pestriniero One Night of 21 Hours, a historia krwiożerczych istot przejmujących władzę nad ludźmi pojawiała się na ekranach kin wiele razy wcześniej, choćby w Inwazji porywaczy ciał (1956) Dona Siegela i It! The Terror from Beyond Space (1958) Edwarda L. Cahna. Planeta wampirów wyszła ze studia American International Pictures, dla którego Bava nakręcił przedtem Maskę szatana (1960) i Czarne święto (1963). Z powodu ograniczonego budżetu wynoszącego tylko 200 tysięcy dolarów włoski reżyser i jego ekipa byli zmuszeni polegać na sztuczkach z użyciem miniaturowych modeli, sztucznej mgły, wymuszonej perspektywy, wielokrotnej ekspozycji i lustrzanych odbić (tzw. efekt Schüfftana). Według słów samego Bavy planeta Aura została zbudowana z dwóch (!) plastikowych skał, które stały w studiu Cinecittà jako resztki po poprzednim filmie kręconym w tym miejscu.
Wszystkie te niedoskonałości widać w efekcie, który jest typową produkcją klasy B – filmowym odpowiednikiem krzykliwej okładki jednego z pulpowych magazynów science fiction z lat 50. i 60. ubiegłego wieku. Wnętrza statków kosmicznych rażą sterylnością, scenografia sprawia wrażenie kiepskich dekoracji na szkolnej akademii w niedofinansowanej podstawówce, scenariusz bazuje zaś na wątłej fabule pełnej papierowych postaci pozbawionych psychologii. Tym samym daleko mu do symboliki Obcego, który pod pozorami filmu o potworze przemycał znacznie głębsze treści. Planeta wampirów jest filmem o potworach bez drugiego dna, ale chyba też nie pretendowała do bycia czymś więcej. Dziś obraz Bavy – mimo wszystko imponujący pod względem formalnym, jeśli wziąć pod uwagę minimalne środki finansowe będące w posiadaniu twórców – ma przede wszystkim wartość historyczną, to jest jako źródło inspiracji dla późniejszych, wspomnianych wyżej filmów.