search
REKLAMA
Cannes 2019

Sztuczne światy – JASKÓŁKI Z KABULU

Maciej Niedźwiedzki

17 maja 2019

REKLAMA

Kabul w Afganistanie, 1998 rok. Wojna przemieniła miasto w przerażające pobojowisko. Z każdej elewacji straszą wybite okna, w części domów brakuje dachów, a reszta została zrównana z ziemią. Mieszkania to przygnębiające samotnie z pełnymi rys i pęknięć ścianami. Miejskie instytucje – więzienie, kino czy ministerstwo sprawiedliwości – przypominają przygotowane pod rozbiórkę ruiny. Jedynie uzbrojeni strażnicy pozwalają sądzić, że te miejsca jeszcze żyją. Witajcie na miejskim cmentarzysku.

Oczywiście z Kabulu nie zniknęli ludzie. Pochowani w domach starają się przetrwać w tych wycieńczających warunkach. Rozkładają targi i sprzedają wszystko, co tylko da się sprzedać, szukają pracy, szukają jedzenia, szukają jakiejkolwiek szansy na lepsze jutro. Determinacja i optymizm są jednak skutecznie gaszone przez terroryzujących miasto Talibów, którzy przejęli wszystkie urzędy i kontrolę nad Kabulem. Brutalnie egzekwują prawo (to boskie i to ludzkie) oraz regulują obyczaje. Kamieniowanie kobiet jest na porządku dziennym, a choćby najmniejsze wykroczenie (noszenie białych butów, podwinięte rękawy) skończyć się może dotkliwą karą.

Jaskółki z Kabulu

Jaskółki z Kabulu traktują o dwóch parach, które na przekór przeciwnościom starają ułożyć sobie życie. Starsi Atik i Musarrat przez lata marzyli o ucieczce z Afganistanu, ale choroba Zunairy zatrzymała ich w kraju. Mohsen pracuje jako strażnik w więzieniu. Małżeńska miłość, jeśli w ogóle kiedykolwiek istniała, dawno wygasła. Ich życie rozbiła w pierwszej kolejności wojna, potem monotonia dni, wypełnionych jedynie wspólnymi posiłkami i zażywaniem lekarstw. Natomiast gorący związek Mohsena i Zunair przeżywa kryzys. On ma problem z ideologiczną identyfikacją i nie potrafi zdecydować się, po której stronie stanąć. Wstyd i zakłopotanie – to, najdelikatniej mówiąc, czuje Mohsen. Doktryna zdaje się zbyt silna, niemożliwa, by jej się oprzeć. Ona siedzi zamknięta w mieszkaniu, całkowicie odrzuca panujący ustrój. Problem w komunikacji przekłada się na kolejne kłótnie i perfidny cynizm. To może nie sytuacja bez wyjścia, ale na pewno w dwójkę znaleźli się na zakręcie. Ciągle jednak łączy ich sympatia i podziw do zachodniej kultury i zachodniej myśli. Raj wyobrażają sobie więc tak samo.

Dwa różne pokolenia, ale zbliżone problemy. Twórcy w nienachalny sposób punktują kolejne podobieństwa między parami. Pierwszą, i najbardziej oczywistą, jest to fizyczne. Zunair zdaje się młodszą “wersją” Musarrat. Twórcy dodatkowo przeplatają oba wątki, osiągając efekt spójności/jedności obu historii. Jaskółki z Kabulu mają w sobie niemało goryczy, to liryczne kino o przegranych szansach. W tej perspektywie Atik i Musarrat są tragiczną futurospekcją: uzupełnieniem i nieszczęśliwą wizją przyszłości Mohsena i Zunair. Marzenia drugiej pary – o trwałym związku, emigracji, intelektualnej wolności, mentalnym spokoju i bezpieczeństwie – mają spełznąć na niczym. Z czasem oczywiście obie historie coraz bardziej się do siebie zbliżają i zmierzają do jednej puenty. Z poziomu metafory przechodzimy w konkret a uniwersalna przypowieść brutalnie zderza się z rzeczywistością.

Jaskółki z Kabulu

Jaskółki z Kabulu poza kompletną, wielowymiarową opowieścią przekonują siłą symboli. Stryczki wiszące z poprzeczki piłkarskiej bramki w złowieszczy sposób łączą ze sobą sportowe widowisko z rytuałem kary śmierci. Twórcy kilkukrotnie korzystają z pierwszoosobowej perspektywy. Najczęściej pozwalając nam oglądać otoczenie zza otworów na oczy w burkach okrywających twarze kobiet. To niezwykle wymowne ujęcie, mogące kojarzyć się jedynie z oglądaniem świata zza więziennych krat. Autorzy animacji w niebezpośredni sposób i za pomocą symboli wzmagają wrażenie osaczenia, nieustającego i nabierającego na sile zniewolenia.

Wszystko to ujęte jest wyjątkową stylizacją animowanej kreski i subtelnością barw. W Jaskółkach z Kabulu dominują kolory wyblakłe, słabsze tonacje żółci i szarości. Pejzaże i wnętrza namalowane są delikatnymi, niemal przeźroczystymi akwarelami. Daje to efekt kruchości tego czasu i tego miejsca, nieuchronnego przemijania. Wystarczy odrobinę silniejszy wiatr czy kilka kropel deszczu, by cały świat przed naszymi oczami rozpłynął się w powietrzu, całkowicie zniknął. To fenomenalny wizualny zabieg, wspaniale łączący się z opowieścią o mieszkańcach Kabulu, dla których każdy dzień może być tym ostatnim. Nawet jeśli na bohaterów nie czeka nic innego niż klęska, to Atik, Musarrat, Mohsen i Zunair powinni długo przetrwać w pamięci widzów. To jedna z magicznych właściwości kina, osiągana jedynie przez największe opowieści.

Maciej Niedźwiedzki

Maciej Niedźwiedzki

Kino potrzebowało sporo czasu, by dać nam swoje największe arcydzieło, czyli Tajemnicę Brokeback Mountain. Na bezludną wyspę zabrałbym jednak ze sobą serię Toy Story. Najwięcej uwagi poświęcam animacjom i festiwalowi w Cannes. Z kinem może równać się tylko jedna sztuka: futbol.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA