search
REKLAMA
Sztuczne światy

Sztuczne światy – MULAN

Maciej Niedźwiedzki

3 stycznia 2018

REKLAMA

W pierwszych dekadach swojej działalności Walt Disney rozbudowywał swoją filmografię o kolejne tytuły z księżniczkami w rolach głównych. Historie Śpiącej królewny, Kopciuszka czy Królewny Śnieżki powielały te same fabularne schematy, stawiając tytułowe bohaterki wobec niemal identycznych problemów. Niewiasty beznadziejnie wyczekiwały ratunku z rąk mężczyzn, wymarzonych książąt z bajek. Symboliczny pocałunek przywracał w ich życiu ład i porządek. Był gwarantem bezpieczeństwa.

Wymienione wcześniej produkcje nie pozostawały wolne od nieprzychylnych odczytań. Stereotypowe definiowanie bohaterów przez pryzmat płci i wpisywanie postaci w odgórnie określone role społeczne dalej budzi uzasadnione kontrowersje. Paradoks Walta Disneya polega jednak na tym, że jest to studio odpowiedzialne nie tylko za globalne rozpowszechnienie i utrwalenie wizerunku zniewolonej, bezbronnej i tchórzliwej księżniczki, ale również za brawurowe złamanie tego schematu.

Fabularną podstawą dla Mulan jest chińska legenda traktująca o dzielnej dziewczynie, która z obawy o zdrowie będącego w podeszłym wieku ojca wstępuje do wojska zamiast niego. Oczywiście kobiety służyć tam nie mogły. W razie wykrycia Fa Mulan czeka kara śmierci, a jej rodzina okryje się wieczną hańbą. Pobór spowodowany jest najazdem przewodzonych przez Shan Yu Hunów na Chiny. Dramaturgiczna stawka filmu jest więc bardzo wysoka. Tak na poziomie ryzyka podjętego przez główną bohaterką (i ewentualnych tragicznych konsekwencji), ale również w planie totalnym. Grozę zbrojnego konfliktu wzmaga kilka wymownych, nawet brutalnych scen. Rzadko spotykanych w bezpiecznym, familijnym repertuarze Disneya.

Współczesnego widza nie zaskakują już charakterne, nie idące na kompromisy i samodzielnie myślące protagonistki Vaiany: Skarbu oceanu czy Zwierzogrodu. Nie był to niestety zawsze standard. Taką ewolucję zawdzięczamy feministycznym, równościowym nurtom, nabierających na sile w latach 60., ale później regularnie powracającym. Oczywiście idee te przedarły się do świata kina. Walt Disney słusznie dostrzegł ich zasadność, a następnie kreatywnie wplótł w ideologiczną tkankę swoich animacji. Bardzo dosadnym głosem tego nurtu była młodsza o kilka lat Pocahontas. Wydaje się jednak, że to Mulan w bardziej nowatorski sposób mierzy się z problematyką płci: tego, jak jest wyrażana, i jakie otrzymuje reprezentacje. Objawiają się one i w przesunięciu narracyjnej perspektywy na stronę kobiety, i w jawnym naświetlaniu wątków dotyczących seksualnej tożsamości. Między innymi dzięki nim Mulan do dzisiaj pozostaje jednym z najambitniejszych filmów Walta Disneya.

Osią Mulan są powtarzane i zestawiane ze sobą sekwencje przemian. Składające się one na wizualny refren filmu. Pierwsza z nich ma miejsce przed odwiedzinami u swatki. Twarz Mulan ozdobiona zostaje wyrazistym makijażem, a jej zgrabna sylwetka odziana w krępujące ruchy kimono. Cały kostium w swoim założeniu ma podkreślać jej kobiecość i wdzięki. Jednak do Mulan ten kostium zdaje się nie pasować. Jest sztuczny, wręcz karykaturalny. Zakończone niepowodzeniem spotkanie ze swatką sprawia, że bohaterka umyka przykremu dla niej przeznaczeniu. Nie daje się zamknąć w przewidzianej dla niej społecznej roli żony, później matki.  Rewersem tej sekwencji jest moment, gdy Mulan decyduje się przywdziać zbroję ojca i wstąpić do wojskowego garnizonu. Oglądamy symboliczne ścięcie włosów, przyjęcie męskiej postury i pierwsze próby obniżenia tonu głosu. Druga transformacja zaskakuje tym, że w męskim przebraniu Mulan zdaje się czuć znacznie naturalniej.

Te dwie opozycyjne sceny otrzymują w finale błyskotliwą puentę. Jest nią chwila, gdy poznani w wojsku znajomi Mulan przebierają się za gejsze. Tylko tak przedostaną się do pałacu, w którym uwięziony zostaje cesarz. Kolejne przebieranki bohaterów filmu niosą oczywiście ze sobą komediowy potencjał, ale przede wszystkim dają wybrzmieć głównemu przesłaniu filmu. Reżyserzy animacji Tony Bancroft i Barry Cook wskazują, że nie istnieją cechy odgórnie przypisane jednej i drugiej płci. Bohaterstwo i wrażliwość, wytrwałość i delikatność są tożsame tak samo dla kobiet, jak i mężczyzn. Nie ma znaczenia, czy daną postać okrywa żołnierska zbroja, czy ozdobne kimono. Scenariusz Mulan cały czas orbituje wokół tych zestawień i kontrastów, wchodząc z widzem w angażujący dialog.

Twórcy animacji chętnie korzystają z poważnej, mrocznej tonacji. W tej stylistyce ukazani są antagoniści. Tym razem, w przeciwieństwie do większości produkcji Walta Disneya, ich portrety nie są złagodzone przez sytuacyjny humor czy przymrużenie oka w filmowej narracji. Shan Yu to złoczyńca z krwi i kości, bezkompromisowo rozprawiający się nie tylko z cesarską armią, ale również z ludnością cywilną. W pamięci pozostają szczególnie dwie sceny, obrazujące metodę działań Shan Yu. W pierwszej z nich przywódca Hunów zadaje retoryczne pytanie: “Ilu posłańców jest potrzebnych, by dostarczyć wiadomość?”. Stojący obok Yu łucznik nie potrzebuje ani chwili do namysłu. Od razu napręża cięciwę, celując w plecy uciekających wysłanników cesarza.

Nie mniej wymownym obrazem jest druga scena: widok pobojowiska na górskiej przełęczy. Spalone, ciągle żarzące się, drewniane belki przypominają o znajdującej się tam wcześniej wiosce. Pozostawiona na śniegu szmaciana lalka jest nośnikiem tragicznej nowiny. Tamtejsza ludność została brutalnie wymordowana. Hunowie nie oszczędzili nawet dzieci. Drobna dziecięca zabawka zostaje podniesiona do rangi wielkiego symbolu, intensywnie uruchamiającego wyobraźnię. Wśród zniszczeń możemy też dostrzec powyginane, skostniałe od mrozu zwłoki żołnierzy cesarskiej armii. Pejzaż uzupełniają ciężkie, wiszące nad głowami bohaterów chmury krwistoczerwonej barwy. Przeszywający, zagrany na flecie, motyw muzyczny jeszcze wzmaga wrażenie klęski. To scena o gigantycznej sile wyrazu. Prawdziwe mistrzostwo inscenizacji i budowania klimatu.

Mulan jest czołowym osiągnięciem Walta Disneya, zasługującym na miano arcydzieła. Jego ambicja przejawia się tak pod względem podjętej tematyki i jej przemyślanej realizacji, a także w odważnej stronie formalnej. Zwraca uwagę także fakt, że z filmu niemal całkowicie wyeliminowany został wątek miłosny, będący zazwyczaj obowiązkowym punktem każdej produkcji tego zasłużonego studia. Jeśli już się doszukiwać go w związku między główną bohaterką a kapitanem jej oddziału, to można wydobyć z niego intrygujący, nieoczywisty podtekst. Otwartym bowiem pozostaje pytanie, czy Li Shang zakochał się w Mulan przebranej za żołnierza, czy dopiero w momencie, gdy poznał jej prawdziwą tożsamość. Trudno obok tego filmu przejść obojętnie. Mulan na zbyt wielu polach zwodzi i zaskakuje widza.

korekta: Kornelia Farynowska

Maciej Niedźwiedzki

Maciej Niedźwiedzki

Kino potrzebowało sporo czasu, by dać nam swoje największe arcydzieło, czyli Tajemnicę Brokeback Mountain. Na bezludną wyspę zabrałbym jednak ze sobą serię Toy Story. Najwięcej uwagi poświęcam animacjom i festiwalowi w Cannes. Z kinem może równać się tylko jedna sztuka: futbol.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA