STRASZNE BŁĘDY W HORRORACH. Wpadki filmowe #27
Od dzisiaj w kinach możemy oglądać horror Śmierć nadejdzie dziś 2. Premiera nowego filmu grozy jest dobrą okazją, by zwrócić uwagę na wpadki, których nie udało się uniknąć w innych filmach z tego gatunku. Przyjrzymy się głównie nowościom, choć oczywiście nie zabraknie też miejsca dla klasyki.
To (2017)
Jedną z ostatnich scen filmu jest ta, w której bohaterowie filmu składają krwawą przysięgę, nacinając swoje dłonie. Mistrzem ceremonii jest Billy, który krąży wokół bohaterów i rani każdego z nich tym samym kawałkiem szkła, prawdopodobnie całkiem głęboko, bo wszyscy wyraźnie syczą z bólu. Jakimś cudem to nieszczególnie sterylne narzędzie nie ma na sobie absolutnie żadnych znamion użycia go w taki sposób, choć po każdym skaleczeniu powinna być na nim widoczna przynajmniej kropla krwi. Można by było powiedzieć, że to rozwiązanie jest lepsze dla bohaterów, bo chociaż ich przyjaźń z pewnością jest zażyła, to wymienianie się własną krwią niekoniecznie byłoby higieniczne, ale pamiętajmy, że dzieciaki łapią się później za ręce. Pennywise pewnie byłby zadowolony.
Psychoza (1960)
https://youtu.be/E9HSGWbSsXg?t=111
Ciekawa wpadka – do której doszło poniekąd w sposób zamierzony – ma miejsce w klasyku Alfreda Hitchcocka. Kiedy Marion Crane zjawia się w motelu Batesów, jest zmuszona klaksonem przywołać Normana, który, cóż, ma swoje zajęcia w domu. Po chwili mężczyzna zjawia się i przeprasza, że wcześniej nie słyszał wołań kobiety, zapraszając ją jednocześnie do biura. Tu właśnie następuje wpadka, wyraźnie bowiem widać, że wcielający się w Batesa Anthony Perkins absolutnie nic nie mówi (przez cały czas ma zamknięte usta), a jedynie gestem wskazuje kierunek, w którym ma podążać Marion. Z całą pewnością kwestia dograna została dopiero w postprodukcji, a pierwotnie scena miała rozegrać się właśnie bez słów. Z jakiegoś powodu postanowiono inaczej.
Uciekaj! (2017)
Do przebojowego filmu w reżyserii Jordana Peele’a wdarła się wpadka montażowa w scenie rozmowy Chrisa z jego dziewczyną Rose i jej rodzicami podczas wizyty pary w ich domu. Konkretnie interesuje nas aparat fotograficzny leżący przed jednym z panów. Choć między kolejnymi cięciami nie widać żadnego ruchu wskazującego na to, że lustrzanka miałaby zostać przesunięta lub przynajmniej wzięta w ręce przez kogoś siedzącego przy stole, to już chwilę później leży obrócona o 90 stopni. Najwyraźniej montażyście umknęło, że sprzęt elektroniczny samoistnie się obraca, a uczestnicy rozmowy tego nie zauważają. Raczej wątpię, żeby matka Rose była w stanie wprowadzić w hipnozę aparat, nawet jeśli robi to z ludźmi.
Lśnienie (1980)
Podobne wpisy
Co ciekawe, w przypadku Lśnienia wpadka wkradła się do najsłynniejszej sceny filmu, tej, w której Jack Torrance rozbija drzwi siekierą i zagląda przez nie, krzycząc: „Here’s Johnny!” (cytat oryginalny, bo żadne tłumaczenie nie odda chyba brzmienia angielskiej kwestii). Na czym konkretnie polega błąd? Otóż Jack niszczy tylko jedną stronę drzwi, tę po jego prawej, i to właśnie w tutaj zrobioną dziurę wkłada głowę. Nic nie wskazuje na to, by w międzyczasie zamachnął się również na elementy wejścia znajdujące się po stronie lewej – a jednak gdy chwilę później kamera pokazuje całość drzwi, wyraźnie widać, że zniszczeniu uległy obie ich części. Najwyraźniej obie te sceny kręcone były w pewnym odstępie czasu, a drzwi zostały podmienione. Ponoć zużyto ich sześćdziesięcioro, zanim osiągnięto zadowalający efekt. Tym bardziej wpadka ta boli.
Obecność (2013)
Na koniec jeden z największych przebojów gatunku, nie tylko w ostatniej dekadzie. Film Jamesa Wana kipi wręcz od zjawisk nadprzyrodzonych: duchy, wizje, odgłosy, czarownice, egzorcyzmy – wszystkiego pod dostatkiem. Ciekawe, czy Lorraine i Ed Warrenowie wyjaśniliby również, dlaczego w jednej ze scen w tylnej kieszeni spodni pewnej kobiety wyraźnie odznacza się coś, co wygląda jak telefon komórkowy (ewentualnie jakiś inny sprzęt elektroniczny). Jasne, rozumiem, że dom mogą nawiedzać duchy osób żyjących wieki wcześniej, ale dlaczego znikąd pojawiają się w nim sprzęty z przyszłości – tego już nie wiadomo. Niewykluczone jednak, że kiedyś powstanie spin-off na ten temat.
Tradycyjnie zachęcam do przesyłania własnych propozycji wpadek w komentarzach i na adres: lukasz.budnik@film.org.pl.