search
REKLAMA
Zestawienie

Specjalista od twistów. 5 najlepszych filmów M. NIGHT SHYAMALANA

Jakub Piwoński

6 sierpnia 2020

REKLAMA

Miejsce 3. Niezniszczalny

Problem Niezniszczalnego polega na tym, że powstał nie w tych czasach, co powstać miał. Gdyby historia Niezniszczalnego została opowiedziana dzisiaj, po erze Marvelowskich mścicieli, byłoby do czego mrugać okiem, byłoby co komentować, byłoby w czym wywołać burzę. Zawsze jednak można powiedzieć, że film z 2000 roku niejako wyprzedził swój czas, bo zaprezentował bardzo inteligentną satyrę na superbohaterską dominację w kulturze popularnej, jeszcze zanim na dobre zaistniała ona w kinie. Główny bohater filmu Shyamalana, David Dunne o twarzy zblazowanego Bruce’a Willisa, w żaden jednak sposób nie czuje się superbohaterem. To szary człeczyna, klasyczny every man, który fakt posiadania nadludzkich zdolności stara się ignorować. Wszystko zmienia się jednak po spotkaniu z Panem Szklanką, specjalistą od komiksowych historii, reprezentującym przy tym przeciwny do bohatera biegun ewolucyjny. Podczas gdy David jest niezniszczalny, Pana Szklankę zniszczyć może zwykłe podłożenie nogi, za sprawą wrodzonej osteoporozy. Zaskakująco się ta historia rozwija, zaskakujących dostarcza wrażeń i wniosków. Jednego siła stanowi o słabości, jednego słabość stanowi o sile. Przy tym bardzo dobra, wyciszona rola Bruce’a Willisa. O tym, w jaki sposób potencjał tej historii został wykorzystany w Split i Glass, wolałbym jednak nie mówić, bo fanem tych filmów nie jestem. Ich powstanie pokazuje jednak, że Niezniszczalny miał już w momencie premiery bardzo dużo do powiedzenia, choć nie każdy chciał się w te uniwersalne przesłania wsłuchać.

Miejsce 2. Znaki

Jedni uznali Znaki za kolejny film z kosmitami w roli głównej, drudzy dostrzegli w tej historii coś więcej. Należę do tej drugiej grupy, traktując Znaki zarazem jako swój ulubiony film w dorobku Shyamalana. Zacznijmy od tego, że film zawiera dwie, bardzo oryginalne i niecodzienne kreacje aktorskie. Dla Mela Gibsona rola pastora borykającego się z rodzinną tramą i utratą wiary okazała się udaną prezentacją dramatyczną. Z kolei Joaquin Phoenix w dwóch filmach Shyamalana, Osadzie i Znakach, postaciami nieco wycofanych, supportujących mężczyzn kompletnie nie przystaje do swych późniejszych, wyrazistych, charakternych kreacji. Panowie jednak bardzo udanie zagrali grozę rozpisanej przez Shyamalana sytuacji. Na kukurydzianym polu pojawiają się tajemnicze znaki, które w pierwszej chwili przypominają robotę wandala. Bardzo szybko jednak dostrzeżona jest w nich trudna do osiągnięcia ludzką ręką precyzja. Gdy w kręgu podejrzeń znajdują się kosmici, akcja przyspiesza, kierując nas do, jak to u Shyamalana, zaskakującego finału. Uwielbiam jednak sposób, z jakim reżyser wykorzystał tu sztafaż SF do tego, by przekazać uniwersalne prawdy. Nie tyle o rodzinie, o której i tym razem rozprawia, co o życiowym dualizmie. Znaki są bowiem symbolem odwiecznego podziału w postrzeganiu świata i kultury, na racjonalny i magiczny. Sami zdecydujcie, po której stronie tych przeciwieństw stoicie.

Miejsce 1. Szósty zmysł

Szósty zmysł

Bardzo zabawne są zarzuty kierowane po latach w stosunku do Szóstego zmysłu, jakoby był to film „tylko na raz”, gdyż po uświadczeniu pamiętnej wolty fabularnej ponowny seans nie smakuje równie ciekawie. Zaprawdę życzyłbym sobie, by tylko takie problemy miewały letnie blockbustery. Szósty zmysł osiągnął sukces głównie za sprawą zaskoczenia, ale nie tylko dzięki niemu. To przede wszystkim cholernie mądra historia, która pod płaszczykiem ghost story sprzedaje widzowi niezwykle trafne spostrzeżenia na temat tego, czym jest lęk i w jaki sposób należy sobie z nim radzić. Młody bohater postanawia nawiązać kontakt z trawiącą go grozą, dzięki czemu funduje sobie najlepszą z możliwych terapii zaburzeń lękowych. Wielki sukces Shyamalana, który udowodnił, że dramat o rodzinnych traumach może z powodzeniem łączyć się z horrorem, wspólnie uzupełniając się w oddziaływaniu na emocje. Mnie po latach w ogóle nie przeszkadzało to, że poznałem już tajemnicę chłopca widzącego duchy. Wręcz pozwoliło mi to cieszyć się ujmującym aktorstwem Bruce’a Willisa, Haleya Joela Osmenta i rzadko wspominanej Toni Collette, a także wszelkimi niuansami bardzo precyzyjnie rozpisanego scenariusza. Shyamalan w mistrzowskim wydaniu, oscarowe nominacje w pełni zasłużone.

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA