SMARZOWSKI I VEGA O POLAKACH. Dwie strony medalu?
Polsploitacja
Zaznaczę od razu – nie stawiam na równi Botoksu i Wesela czy Pitbulla. Nowych porządków i Drogówki. Pomimo różnic warsztatowych i jakościowych są to jednak filmy operujące w tej samej sferze tematycznej, eksplorujące te same kulturowe rezerwuary i odwołujące się na podstawowym poziomie do tych samych emocji widowni, złaknionej kontrowersyjnych, dosadnych i przerysowanych obrazów wymierzonych w budzące niechęć lub strach sfery życia. Zarówno Vega, jak i Smarzowski świadomie dokonują w swoich filmach transgresji, upadlając swoich bohaterów, poniewierając ich i epatując przy tym przemocą oraz wulgarnością. Tego typu zabiegi są przede wszystkim obliczone na wywołanie u widza emocji, wytworzenie kontrowersji przyciągającej uwagę i wykorzystanie jej do zbudowania tożsamości filmu. Obydwu panów oczywiście wiele dzieli jako twórców, a szokowanie widza dosadnością jest w ich filmach wykorzystywane do innych celów i inaczej umocowane w całościowym koncepcie, niemniej strategiczna brutalność łączy ich obrazy i filmowe języki.
To, czego dokonują w swoich filmach Smarzowski i Vega, ukazując konsekwentnie brud, zepsucie społeczne, pijaństwo i skumulowane wulgaryzmy, nazwać można uprawianiem filmowej eksploatacji na polskości, co określić można jako „polsploitation” (od zbitki przymiotnika „polski” i angielskiego „exploitation”, analogicznie do takich terminów jak „nazisploitation” czy „sexploitation”) lub jak kto woli „polsploitacja”. W kinie eksploatacji chodzi o programowe zgłębianie i wykorzystywanie pewnych motywów, popularnych w szerokim obiegu kulturowym czy odwołujących się do niskich instynktów, takich jak transgresje seksualne czy makabra. Polsploitacja w wykonaniu Smarzowskiego i Vegi proponuje eksploatację stereotypów na temat Polski i Polaków, przede wszystkim dotyczących spożywania (i nadużywania) alkoholu, przekleństw, ogólnej przaśności, ale też hipokryzji elit, powszechnego krętactwa i „psucia się ryby od głowy”.
Perwersyjny urok rozkładu
Podobne wpisy
W przypadku kina Patryka Vegi – które mimo wszystko wypada uznać za formę autorskiego dorobku – owa eksploatacja wywodzi się z dokumentalnych, surowych początków jego kariery i poetyki zaprezentowanej w oryginalnym Pitbullu. Popularność filmów Vegi bierze się z anegdotyczności i dresiarskiego autentyzmu, za pomocą których deklaruje on demaskowanie „prawdy” na temat mitologizowanych w opinii publicznych sfer życia, czyli przede wszystkim powiązań instytucji publicznych z przestępczością i szarej strefy na ich styku. Polsploitacja w wydaniu Patryka Vegi polega więc przede wszystkim na schlebianiu obiegowym opiniom i potwierdzaniu potocznej demonizacji takich przestrzeni jak policja czy służba zdrowia. Dołożone do tego wulgarność i obsceniczność spełniają tu funkcję zarówno realistycznego gwaranta, jak i źródła perwersyjnej przyjemności oglądania odczłowieczenia portretowanych grup społecznych, które mogą stać się tym lepszym obiektem nieufności i podszytej strachem niechęci.
Właściwie podobnie rzecz ma się w filmach Wojtka Smarzowskiego. Za swoisty manifest jego strategii można uznać Wesele, dekonstruujące romantyczną, modernistyczną (już i tak krytyczną) panoramę polskiego społeczeństwa za pomocą brutalności i orgii najniższych instynktów, na które przepisane zostały symboliczno-intelektualne tradycje publicystyki społecznej. Smarzowski centrum swojego kina uczynił charakterystyczne zacięcie krytycznego przerysowywania polskości i jej faktycznych bądź stereotypowo konotowanych przywar. Dodatkowo, kolejne filmy reżysera eksploatowały także drażliwe, ale i nośne tematy, takie jak wojenna trauma (Róża, Wołyń), lata komunizmu (Dom zły), korupcja (Drogówka) czy alkoholizm (Pod Mocnym Aniołem). Podobnie więc jak w przypadku Vegi, polsploitacja Smarzowskiego łączy eksploatowanie stereotypów na temat typowo polskich patologii, takich jak pijaństwo, kombinatorstwo czy wulgarność, z programowymi wiwisekcjami atrakcyjnych tematów związanych z polską historią i rzeczywistością.