DOM Z PAPIERU. SEZON 3. Skoków stulecia nigdy za dużo
Jeżeli myśleliście, że dwa poprzednie sezony Domu z papieru były emocjonujące do granic możliwości i twórcy nie są w stanie was niczym zaskoczyć, to byliście w błędzie. Trzeci sezon to mieszanka wybuchowa pełna łez, radości, a co ważniejsze, wypełniona po brzegi akcją i jej zaskakującymi zwrotami. Tym razem stawka jest jeszcze wyższa, ofiar jest jeszcze więcej, a nowa śledcza, niczym Tommy Lee Jones w Ściganym, nie cofnie się przed niczym – i to dosłownie przed niczym – by złapać bohaterów, bez względu na to, czy żywych, czy martwych.
Uwaga, jeśli nie oglądałeś drugiego sezonu, dalej czytasz na własną odpowiedzialność!
Od wydarzeń z poprzedniego sezonu mija kilka lat. Bohaterowie, którym udało się przeżyć, cieszą się nowym życiem i wolnością, nie wiedząc jednak, że jedna głupia decyzja zniweczy ich cały dotychczasowy wysiłek. Teraz muszą zebrać się po raz kolejny i nie tylko uratować swojego towarzysza, który został porwany, ale też, co ważniejsze, zrobić kolejny napad stulecia, polegający na obrabowaniu Banku Hiszpanii, gdzie trzymane są rezerwy narodowe złota.
Podobne wpisy
Oczywiście powracają prawie wszystkie postacie z poprzednich sezonów, ale pojawia się też wiele nowych twarzy. Na uwagę zasługuje przede wszystkim Palermo, który przejął obowiązki dowódcy zmarłego w poprzednim sezonie Berlina. Jego postać jest jednak zupełnie inna. To człowiek, który czekał całe swoje życie na ten skok, dopracowując go ze wspomnianym Berlinem do ostatniego szczegółu. Zarazem jednak musi mierzyć się z szokującą stratą przyjaciela. Zaś skok, który robi razem z Profesorem, to niejako hołd złożony zmarłemu bratu jednego i kompanowi drugiego. Wraca też moja ulubiona Nairobi, w którą fenomenalnie wciela się Alba Flores. Uwielbiam tę bohaterkę, jej zacięcie i bezkompromisowość. Niestety, ale po raz trzeci z rzędu dostaję spazmów niechęci na widok Tokio. Odnoszę cały czas wrażenie, że gdyby nie ona, to nic złego by się nie stało. Jest irytująca, roszczeniowa i zawsze z jej winy coś idzie nie tak. Jednak, jak to mówią, serial jest tak dobry jak przeciwnik głównych bohaterów. A w tym sezonie naprzeciwko protagonistów staje bardzo przebiegła, totalnie pokręcona i niezwykle okrutna policjantka, która jest dla nich naprawdę godnym wrogiem.
Trzeci sezon Domu z papieru to dalej fantastyczna rozrywka na najwyższym poziomie. Każdy kolejny odcinek oglądałam, siedząc na brzegu fotela i nie mogąc się doczekać odkrycia, czy naszym bohaterom uda się skok. Przeciwności losu piętrzą się z każdą chwilą coraz bardziej, stawka jest jeszcze wyższa niż poprzednio, niebezpieczeństwo większe, a kontrola nad wszystkim okazuje się wyłącznie iluzoryczna.
Mimo wszystko nie jest to produkcja perfekcyjna. Niemniej jednak całość bije na głowę większość współczesnych seriali, dlatego jestem w stanie wybaczyć tych parę niedociągnięć fabularnych. Mowa w tym przypadku głównie o tym, że twórcy starają się czasami aż nazbyt nagiąć mechanizmy rządzące naszym światem na potrzeby swojego dzieła. Ale koniec końców to i tak pozostaje bez znaczenia, gdyż otrzymujemy trzymający w napięciu heist movie, w którym – podobnie jak w Grze o tron – nikt nie może czuć się bezpieczny.
Twórcy kupili mnie w dodatku przepięknymi wręcz ujęciami prosto z renesansowego miasta – Florencji. Migawki z przeszłości z udziałem Berlina i Profesora chwytają za serce i sprawiają, że widz poniekąd rozumie, czemu ten napad musiał się odbyć w trzecim sezonie. Poza tym oglądanie na małym ekranie aktora Pedra Alonso w duecie z Álvarem Morte to przyjemność nad przyjemnościami. Widać też, że Netflix nie skąpił tym razem grosza i ujęcia z zagranicznych miast wypadają wręcz fenomenalnie.
Aktorsko całość wygląda naprawdę nieźle, choć możliwe jest zaobserwowanie, że niekiedy twórcy nie do końca mają pomysł na daną postać i spychają ją przez to na margines. Jednak po wielkim finale wiemy, że to nie koniec historii, dlatego jestem przekonana, iż w kolejnym sezonie Bogota czy Marsylia będą mieli do zagrania więcej niż wyłącznie pojawianie się gdzieś w tle wydarzeń. Jeżeli już jesteśmy przy finale, to warto wspomnieć, że zmieniła się w całej dynamice napadu jedna bardzo ważna rzecz. To już nie jest wyłącznie próba dokonania kradzieży oraz odzyskania jednego z członków gangu. Wypowiedziana została wojna, na którą Profesor jest gotowy, i trzeba przyznać, że może być krwawo. Dlatego już nie mogę się doczekać tego, co będzie dalej.
Co prawda wiele osób było przekonanych o tym, że dwie pierwsze części to zamknięta całość, która nie wymaga kontynuacji, jednak jestem bardzo szczęśliwa, że zdecydowano się na ten krok. To bez wątpienia coś, co tak zachwyca – zarówno na poziomie fabularnym, jak i wizualnym – że moim zdaniem ponowne zebranie członków ekipy i nakazanie im obrabowania kolejnego banku w jeszcze bardziej spektakularny sposób zdaje się idealnie realizować główny cel serialu: dawanie widzowi niczym nieskrępowanej rozrywki. Skoro twórcy zaserwowali nam sezon trzeci, i to na wysokim poziomie, to nie pozostaje nic innego, jak tylko się cieszyć.
Trzecia odsłona Domu z papieru to naprawdę fajna przygoda. Czy jest to sezon pozbawiony wad? Otóż nie, ale w perspektywie totalnie szalonej jazdy bez trzymanki okazuje się to nie mieć najmniejszego znaczenia. Zwrot akcji goni zwrot akcji, a my coraz bardziej zżywamy się z poszczególnymi bohaterami, którzy muszą mierzyć się z czasem, policją i własnymi problemami.