SERIALE W 2017 ROKU. Redakcyjne podsumowanie
Wielkie kłamstewka
Dla wielu serialomaniaków to największe zaskoczenie ubiegłego roku. Wielkie kłamstewka rozbiły bank podczas ostatniej ceremonii wręczenia nagród Emmy – 16 nominacji zamieniło się na 8 statuetek. Serial ma też na koncie aż 6 nominacji do Złotych Globów, a na tym pewnie się nie skończy. Są to bardzo zasłużone wyróżnienia. Ta produkcja uwiodła zarówno krytyków czy gremia przyznające branżowe nagrody, jak i miliony widzów z całego świata. Wielkie kłamstewka to zdecydowanie coś więcej niż ciekawa historia z wybitnymi aktorkami w głównych rolach. Mamy tu wciągającą zagadkę kryminalną, socjologiczne obserwacje, skomplikowaną narrację. Jednak największą zaletą jest chyba klimat. Reżyser Jean-Marc Vallée (Dzika droga, Witaj w klubie) zaprezentował serial przesiąknięty wyjątkową atmosferą – wystarczy wspomnieć tu oryginalny montaż, zdjęcia czy świetną, pamiętaną przeze mnie do dziś ścieżkę dźwiękową. Twórcy, choć początkowo zarzekali się, że Wielkie kłamstewka to tylko siedem odcinków i jedna zamknięta całość, niedawno ogłosili, że nakręcą kolejny sezon. Z jednej strony, cieszę się, że to nie koniec. Z drugiej – boję się o powodzenie tego projektu. Obyśmy się znowu pozytywnie zaskoczyli. [Karol Barzowski]
Amerykańscy bogowie
Długo wyczekiwana adaptacja powieści Neila Gaimana dopiero w tym roku – mimo wielu lat przymiarek – trafiła na mały ekran. Rezultat jest… Cóż, jestem w mniejszości, ale moim zdaniem – nie porywa. Wygląda oszałamiająco, ale wlecze się potwornie. Niektóre postacie poznaliśmy lepiej niż w książce, zupełnie niepotrzebnie, a do tego ciągłe retrospekcje były nierówno rozłożone. Obejrzeć do końca obejrzę, teraz chociażby dlatego, że ciekawi mnie, jak odejście Bryana Fullera wpłynie na serial. Sądząc po jego innych produkcjach, miał duży wpływ na wygląd Amerykańskich bogów, więc może teraz jednak będzie więcej akcji, a mniej dramatycznych, spowolnionych ujęć? [Kornelia Farynowska]
Mindhunter
To było długie oczekiwanie, wypatrywanie, narastające emocje, bo przecież to Fincher i książka Johna Douglasa, mojego prywatnego guru, pioniera profilowania kryminalnego. Warto było czekać, serial jest fantastyczny. Łączy w sobie porywająco intrygujący temat, rewelacyjne aktorstwo (Cameron Britton jako Ed Kemper zasługuje na wszystkie nagrody świata), wciągającą konstrukcję, niezwykły klimat, oprawę wizualną i złożone, niejednoznaczne, sprawnie budowane postaci. To świetna filmowa wariacja wokół książki Douglasa, która rozbudza apetyt na więcej i więcej. [Karolina Chymkowska]
korekta: Kornelia Farynowska