Seriale SKASOWANE po emisji pierwszego odcinka

Chodzi głównie o telewizję. W streamingu czy ogólnie w sieci niekiedy jeszcze można było znaleźć skasowane produkcje, o ile nakręcono więcej odcinków. Głównym weryfikatorem była więc emisja telewizyjna i odpowiedź na nią telewidzów. Decyzje więc zapadały szybko, często w ciągu kilku dni, jeśli nie godzin. Może się to wydawać pochopne, patrząc dzisiaj na życie filmów w sieci. W przypadku jednak znakomitej większości zebranych w tym zestawieniu seriali trudno przewidywać, że nawet po latach mogłyby stać się produkcjami kultowymi, niezależnie czy dzięki aktorstwu, jakości, fabule, czy też kontrowersyjności ideologicznej. Część z nich nadal można znaleźć w sieci, więc możecie skonfrontować swoje wrażenia z niegdysiejszymi decyzjami o skasowaniu produkcji po jednym lub czasem dwóch czy trzech odcinkach.
„Heil, Honey I’m Home”, 1990
Powody są oczywiste, chociaż racjonalnie wydają się dość małomiasteczkowe. Otóż serial skasowano dlatego, że dla widzów, a może bardziej dla producentów, okazało się zbyt kontrowersyjne, że można nakręcić coś w rodzaju amerykańskiego sitcomu, ale o Adolfie Hitlerze i Ewie Braun, mieszkających w sąsiedztwie żydowskiej rodziny. Serial podobno trywializował holokaust, czyniąc z Hitlera obiekt rozrywkowy, jakby już nim nie został. Przecież Hitler to jeden z najczęściej wyśmiewanych dyktatorów w historii świata. Co więc zmieniłby ten serial?
„South of Sunset”, 1993
Może pamiętacie piosenkę Glenna Freya You Belong to the City z Miami Vice? Jeśli nie, to jak najszybciej zajrzyjcie np. do Spotify. 29 milionów odtworzeń to niebagatelny wynik. Nie można tego powiedzieć jednak o serialu South of Sunset. Glenn Frey okazał się na wpół aktorem, chociaż może powinien zostać przy karierze muzycznej, co zresztą zrobił. Próba się nie udała. Wyświetlono jeden odcinek, a cztery lata później udało się puścić pozostałe na VH1. Nie pomogła ani sława Freya, ani tematyka detektywistyczna fabuły. Może nazbyt starano się wykorzystać sentyment do Miami Vice?
„Gdy rozum mówi nie”, 2006
Serial został nakręcony na podstawie podobno bestsellerowej powieści Carrie Gerlach. Skoro książka odniosła sukces, to dlaczego nie mógłby serial? Niestety coś nie zagrało – fabuła, jej styl, może zbyt czytelne nawiązanie do Seksu w wielkim mieście? Serial opowiada o redaktorce książek, która notorycznie z kimś zrywa, usilnie szukając do tego powodów. Odcinek wystarczył, żeby serial został zdjęty. Nakręcono jednak cały jeden sezon. Reszta nigdy nie została wyemitowana, ale można ją było obejrzeć na DVD.
„Potwór z bagien”, 2019
Serial powstał na fali popularności produkcji superbohaterskich, w tym tych odcinkowych. DC jednak w tym czasie zbyt wiele razy już udowodniło, że jego DCEU jest kompletnie wyczerpane. Do dzisiaj nic się nie zmieniło w tej materii. Potwór z bagien padł więc ofiarą tego zjawiska, chociaż nie zebrał aż tak złych recenzji od krytyków. Nie dopisali jednak widzowie w liczbach zadowalających producentów oraz telewizję. Z 13 odcinków zrobiono 10. Są one dostępne w serwisie MAX. Tak więc serial i tak miał szczęście, że udało się nakręcić cały sezon i dopuścić go do streamingu. W momencie premiery w TV jednak nie miał szans.
„The Bussey Bunch”, 2008
Można było przewidzieć tę klapę, ale raczej z punktu widzenia europejskiego widza. W USA jeszcze sądzili, że coś takiego jak wrestling może być podstawą do stworzenia serialu w stylu reality show, który zyska popularność. W XXI wieku wrestling jednak już nieco przebrzmiał. Może jako sport jest popularny, lecz nie jako temat dla serialu. Tak więc show opowiadające o rodzinie ludzi związanych z wrestlingiem, gdzie najważniejsze są Bóg, Ameryka oraz sport, nie mogło zaskoczyć. Tydzień po premierze tytuł zniknął z oferty TLC.
„Breaking Boston”, 2014
Nie sprawdzałem, czy nadal tak jest, ale serial można było obejrzeć w całości na amerykańskim Amazonie. Tak więc dano mu jednak streamingową szansę. I to jest różnica między serialami kręconymi po 2010 roku, gdy streaming zaczął być popularny, a tymi starszymi, którym się przed laty w telewizji nie powiodło, zdjęto je po pierwszym odcinku, chociaż często nakręcono więcej, zamknięto je w archiwum i słuch o nich zaginął. Wyprodukowany przez Marka Wahlberga Breaking Boston uniknął tego losu. Pierwszy odcinek zebrał przed telewizorami 311 000 widzów. To zbyt mało, żeby wyświetlono pozostałe nakręcone. Udający postępowy feminizm serial przegrał z publicznością.
„W*A*L*T*E*R”, 1984
Próby odcięcia kuponów od serialu M.A.S.H. okazały się klapą, i bardzo dobrze. M.A.S.H. jest jedyny i niepodrabialny, a Radar ma w nim swoje miejsce. Niestety życie Radara jest połączeniem obciachu i smutku. Nie może się odnaleźć po wojsku. Jest społecznie niedostosowany, a może i opóźniony. Bardziej przykro na niego patrzeć, niż czerpać rozrywkę z jego gagów. A gdy jeszcze przywdziewa mundur, bynajmniej nie wojskowy, jest jeszcze gorzej. Nie dziwię się więc, że ten eksperyment nie wypalił.
„Beware of Dog”, 2002
Na Animal Planet ukazały się dwa odcinki tego osobliwego sitcomu. Po ich emisji zdecydowano się serial jednak zdjąć. Widzowie, nawet ci zakochani w tematyce kanału, nie załapali tego typu humoru. Beware of the Dog opowiadał o rodzinie, która adoptowała psa, ale robił to z punktu widzenia psa. Może tutaj tkwił problem, że narracja została zinfantylizowana poprzez użyczenie zwierzęciu ludzkiego głosu i wrzuceniu je w czysto ludzkie, a na dodatek sitcomowe reakcje oraz humor?
„The Hasselhoffs”, 2010
David Hasselhoff sądził, że jego popularność jest tak wielka, że może sobie pozwolić na serial w stylu show Kardashianów. Niestety się pomylił. Jego popularność nie jest medialna, ale funkcjonuje gdzieś blisko obciachowej sławy. To za mało, żeby sprzedać się w telewizji. Reality show The Hasselhoffs z 2010 roku tak naprawdę zamknęło się w dwóch odcinkach. Premierę obejrzało 718 000 widzów, podczas gdy drugi odcinek nieco ponad 500 000. Te liczby dla producentów oznaczały, że Hasselhoff, owszem, może być gwiazdą memów, lecz na zbyt małą skalę, przynajmniej w USA.
„Lawless”, 1997
Podobno miała to być próba nakręcenia bardzo męskiego serialu. Wybrano więc również bardzo męskiego aktora, może nie zawodowego, ale ikonicznego sportowca, który z powodu kłopotów zdrowotnych musiał porzucić karierę futbolisty. Brian Bosworth może i by się sprawdził jako były agent sił specjalnych, który rozwiązuje niemożliwe do rozwikłania dla policji sprawy w Miami, gdyby wyemitowano chociaż jeden sezon. A tak po pilocie skasowano produkcję, a pozostałe nakręcone odcinki ukryto głęboko w podziemnych archiwach.