Senne KOSZMARY w filmach
Halloween już za nami, ale senny koszmar może się przytrafić każdemu bez względu na porę. Sny są odzwierciedleniem naszych myśli z codziennego życia; kumulacją naszych lęków, marzeń oraz przeżyć. Te najmroczniejsze ujawniają się zazwyczaj na skutek emocjonalnych urazów i niepokojów. Paradoksalnie nawet przyjemny sen potrafi okazać się prawdziwą zmorą. Jeżeli ktoś w wyniku śmiertelnego wypadku czy choroby stracił najbliższą osobę, a ta pojawi się we śnie w pozytywnym kontekście, to po przebudzeniu odbierze on całość jako koszmar. Szczęśliwe chwile ze snu nie mają bowiem szans na powtórzenie na jawie. Czasami śniąca osoba jest świadoma, że śni i pragnie się przebudzić (albo wręcz przeciwnie). Na naszych łamach czytelnicy mogli się zapoznać z filmami przypominającymi senne koszmary. Nadszedł czas na konkretne przykłady filmowych momentów, w których bohaterów nawiedzają złe sny. Niekiedy zostają one zobrazowane w kadrze; w innym, jedynym przypadku są omawiane w dialogu, pozostając w sferze wyobraźni. Jedno jest pewne. Te sny niejako spełnią się w filmowej rzeczywistości. Formuła: sen mara, Bóg wiara nie dotyczy bowiem poniższych postaci. W ich sytuacji koszmar to nie tylko zły sen. To zwiastun, a właściwie klucz do ich realnego koszmaru. Sweet dreams (are made of this).
Filmy zostały omówione w kolejności chronologicznej
UWAGA: TEKST ZAWIERA SPOILERY!
Dziecko Rosemary (1968)
Klasyk Romana Polańskiego to pierwszy satanistyczny dreszczowiec z prawdziwego zdarzenia. Główna bohaterka (życiowa rola Mii Farrow) zamieszkuje z mężem w luksusowym apartamencie, którego zła energia zaczyna działać na nią niekorzystnie. Nadmierna troskliwość i uprzejmość sąsiadów staje się nie tylko podejrzana, ale też uporczywa. O ile mąż Rosemary, aktor marzący o sławie, nie podziela obaw swojej żony, o tyle ona z każdym dniem czuje się coraz bardziej osaczona. W dodatku dochodzi do samobójstwa jednego z mieszkańców. Duszna atmosfera wydarzeń i zatruty mus osłabiają Rosemary, która zasypia w objęciach męża przed upojną nocą. Zaraz, czy to rzeczywiście sen, czy jawa? A może sen na jawie? Rosemary przenosi się na statek i w wyniku niby sztormu schodzi pod pokład i trafia w sam środek satanicznego rytuału, w którym uczestniczą jej półnadzy sąsiedzi. Kobieta staje się ofiarą ceremonii, zostaje oddana samemu diabłu jako obiekt pożądania. Rosemary zdaje sobie sprawę, że to wcale nie musi być sen. Niebawem wychodzi na jaw, że jest w ciąży. Macierzyńskie szczęście jednak nie twa długo. Samopoczucie kobiety coraz bardziej się pogarsza, zarówno psychicznie i fizycznie, czuje się kontrolowana oraz nagabywana przez innych lokatorów, bardzo źle znosi stan (nie)błogosławiony, a mąż nie okazuje jej należytego wsparcia. Jaki będzie finał tej historii, chyba nie trzeba nikomu przypominać. Tytułowe dziecko nie okaże się z całą pewnością dzieciątkiem z niepokalanego poczęcia. Sekwencja snu (?) Rosemary to najbardziej zapadająca w pamięć scena z filmu Polańskiego, nie licząc oczywiście klasycznej kołysanki Krzysztofa Komedy. Jest duszna i niepokojąca, okazuje się właściwie gwałtem dokonanym przez szatana na oczach gapiów. W okresie, kiedy film wchodził na ekrany, wprawiła niejednego widza w szok i strach. Nie zdziwiłbym się, gdyby wywołała u kogoś koszmarny sen. I to nie tylko u przyszłych matek.
Ostatnia fala (1977)
Podobne wpisy
Russell Crowe, grając u Petera Weira w filmie Pan i władca na krańcu świata, przy okazji podzielił się informacją, że dziełem, który najbardziej przestraszył go w dzieciństwie, jest Ostatnia fala tegoż reżysera. Obraz australijskiego twórcy usiłuje zgłębić kulturę i zwyczaje Aborygenów na tle toczącego się śledztwa w sprawie zabójstwa jednego z nich. Obrony oskarżonego podejmuje się grany przez Richarda Chamberlaina młody prawnik, który zostaje wtajemniczony w przepowiednie Aborygenów. Ilustrują je nie tylko coraz bardziej gwałtowne zmiany klimatyczne, ale także niepokojące sny będące zapowiedzią nadchodzącego kataklizmu. Pewnej nocy prawnik zasypia nad biurkiem w swoim domu. Za oknem szaleje wichura z deszczem, a w jego pokoju pojawia się niczym duch jego przewodnik po świecie Aborygenów z ostrzegawczym symbolem w ręce. Kolejny sen następuje po wizycie wspomnianego bohatera wraz z towarzyszem, kimś w rodzaju doświadczonego guru całej grupy. Widzimy obraz z perspektywy nieznajomego, który w środku nocy zmierza do mieszkania prawnika i jego rodziny. Atmosfera nie wróży niczego dobrego. Dom tonie w mroku, nieznane oczy wodzą po jego wnętrzu. Nieznajomy wchodzi po schodach na górne piętro, udaje się do sypialni małżeństwa, gdzie prawnik wraz żoną leżą zatopieni w głębokim śnie. Ujawnia się tożsamość przybysza jako wieszcza apokalipsy. Jeśli myślicie, że to David Lynch jest pionierem sekretu koszmarnego snu na ekranie, to jesteście w błędzie.
Lśnienie (1980)
W dziele Kubricka nie brakuje wizji na pograniczu snu i jawy dotyczących upiornej przeszłości i przyszłości hotelu Overlook. W przypadku koszmaru Jacka Torrance’a nie widzimy tym razem samej sekwencji snu, ale dowiadujemy się o jego treści z rozmowy pisarza z żoną. Jednak klimat tej sceny jest na tyle odpowiednio nasycony unikatową grozą, że pokazany na taśmie obraz sennej zmory dozorcy nie wydaje się już potrzebny. Wszystko zaczyna się od momentu, kiedy Danny przekracza drzwi zakazanego pokoju 237. W tym samym czasie Wendy obsługuje kotłownię hotelu, aby za chwilę usłyszeć coraz donośniejsze krzyki męża. Zaniepokojona idzie sprawdzić, co się dzieje. To Jack usnął podczas pisania książki i dręczy go koszmar. Pisarz wrzeszczy wniebogłosy, Wendy biegnie go obudzić. Wyrwany ze snu Torrance wyznaje żonie, co w nim widział – zamordował tam ją i syna, ćwiartując ich na kawałki. Wendy próbuje uspokoić męża, który zdaje się już tracić poczucie normalności. I nagle pojawia się Danny, wracający z pokoju 237, co jeszcze bardziej podsyca koszmarną aurę. A to dopiero połowa filmu.