Prawdopodobnie pierwszą sekwencją, jaka przychodzi na myśl w kontekście przebojowego filmu Williama Friedkina, jest samochodowy pościg. Pod względem montażu jest to oczywiście jedna z najlepszych scen tego typu w historii kina. Na jej wspaniałość składają się też inne, pozamontażowe czynniki. Reżyser zdecydował się nakręcić większość zdjęć do filmu na ulicach Nowego Jorku, często – nie posiadając odpowiedniej zgody ze strony miasta. Filmowany w większości z ręki obraz prezentuje się jak naturalistyczny dokument o pracy nowojorskiej tajnej policji. Scena pościgu wygląda wiarygodnie, a jednocześnie jest efektowna i pełna napięcia. Podobno Greenberg montował ujęcia w rytm utworu Carlosa Santany Black Magic Woman, chociaż piosenki nie słychać w filmie. Dodajmy do tego świetne aktorstwo Gene’a Hackmana, który siedział w rozbitym samochodzie, a jego twarz kipiała emocjami. Sumarycznie otrzymamy najlepszą scenę pościgu w historii.
Chciałbym jednak zwrócić uwagę na sekwencję, która nie ustępuje tej powyższej o krok, a przeszła nieco niezauważona w filmie pełnym akcji i atrakcji. Kontekst jest taki: główni bohaterowie – detektywi Popeye i Cloudy – wpadli na trop przemytników heroiny. Po kilku tygodniach wytężonej pracy w końcu udaje im się namierzyć konkretne osoby związane ze zbrodniczym procederem. Otrzymują zgodę na śledzenie francuskiego łącznika – tajemniczego, eleganckiego mężczyzny widywanego w towarzystwie gangsterów. Organizują grupę tajniaków i wychodzą na ulicę śledzić podejrzanych. Całość zajmuje około piętnastu minut ekranowego czasu, ale skupię się na nieco krótszym fragmencie. Otóż w pewnym momencie tytułowy przemytnik w towarzystwie swojego partnera w interesach – zimnokrwistego zabójcy – wchodzi do restauracji. Śledzący ich tajniacy muszą pozostać na zewnątrz, by nie zdradzić swojego położenia. Zresztą, część „ogona” odpadła, gdyż przestępcy ich zdemaskowali. Zaczynamy: przez szybę, z pozycji przechodnia na ulicy, widzimy parę elegancko ubranych mężczyzn spożywających mule w luksusowej restauracji. Cięcie przenosi nas do stojącego kilkanaście metrów dalej zniecierpliwionego Popeye’a. Cięcie – francuski łącznik z apetytem i radością wybiera danie z trzymanego przez kelnera menu. Cięcie – szerszy plan, Popeye, przemarznięty, kręci się w oczekiwaniu na cokolwiek. Wykwintny deser z rąk kelnera zostaje podany do stołu bandytów. Policjant przestępuje z nogi na nogę. Kelner kroi olbrzymią, soczystą pieczeń. Popeye przeciera nos z rozdrażnienia, przeciera też ręce, a do tego przebiera nogami z zimna – dłonie odziane w rękawiczki i niespokojne stopy dostają nawet zbliżenie, dla podkreślenia niesprzyjających warunków. Zza rogu wyłania się partner Popeye’a, Cloudy, w jednym ujęciu podchodzi do swojego kumpla z kawałkiem pizzy i kubkiem kawy i pyta: czerwone czy białe? Chrzań się – słyszy w odpowiedzi, a my po cięciu wracamy do restauracji, gdzie przestępcy… otrzymują kolejne smakołyki. Kamera umieszczona jest tak, że za oknem widać stojącego Popeye’a z pizzą i kawą – operator robi zresztą duży zoom. Na przejeżdżającym samochodzie odbywa się cięcie, po którym nie ma już śladu po pizzy, a Popeye wylewa ohydny napój na ziemię. Zoom out do restauracji, gdzie na pierwszym planie z czajnika wylewa się aromatyczna, czarna kawa. Cięcie do sfrustrowanej twarzy policjanta poprawiającego szalik. Od tego ujęcia do kolejnego mija wyraźnie więcej czasu – w następnym widzimy przestępców opuszczających lokal. Wracamy do policjantów, którzy postanawiają się rozdzielić w celu dalszego śledzenia podejrzanych. Popeye śledzi francuskiego eleganta, wchodzi za nim do hotelu. Francuz znika w windzie, a Popeye pyta recepcjonisty, czy zna nazwisko mężczyzny, który właśnie tu wszedł. Na jego twarzy widać brak nadziei. Kolejne ujęcie przedstawia posążek sowy i stojącego pod nią, zmęczonego i wciąż skupionego stróża prawa. Jest noc.
Ufff… wyczerpujący opis wyczerpującej sekwencji. Montażysta za pomocą odpowiedniego wyboru ujęć nie tylko prowadzi historię do przodu, ale także wytwarza wyraźny kontrast między używającymi życia przestępcami a biednymi, skazanymi na niedolę policjantami, a ponadto – ukazuje, jak bardzo nieustępliwi i gotowi do poświęceń potrafią być w imię wyższego dobra. Niestety, omawianej sceny próżno szukać w Internecie. Na otarcie łez załączam jeszcze jedną kapitalnie zmontowaną scenę z jednego z moich absolutnie ukochanych filmów!