Warto zdawać sobie sprawę, że montaż nie jest tylko techniczną czynnością wybierania nagranego materiału, cięcia go i sklejania w logiczny sposób. Jakiś czas temu wziąłem udział w dyskusji na temat pracy montażysty przy filmach, które nakręcono jednym ujęciem, takich jak Rosyjska arka lub Victoria. Otóż osobom mniej obeznanym z filmowym warsztatem wydaje się, że przy tego typu produkcjach etat montażysty jest niezajęty. Nic bardziej mylnego! Należy to powiedzieć wprost: obecność edytora przy takich projektach jest niemal równie ważna, co reżysera. Montażysta już w fazie przygotowań do aranżowania ujęcia ustala z reżyserem i operatorem koncepcję montażu wewnątrzkadrowego. Montaż wewnątrzkadrowy to taki, w którym unika się cięć, a przedstawianą akcję umieszcza na kilku planach. Kadr aranżuje się tak, by wszystkie plany były widoczne w momencie, kiedy dzieje się na nich ważna dla fabuły akcja. Montażysta może więc na etapie przygotowań udzielić reżyserowi wskazówek np. co do tego, w którym momencie dany plan ma być wyostrzony lub w jaki sposób rozdzielić akcję na dwie części w taki sposób, by logika i ciągłość zostały zachowane. Podobnie jest w przypadku animacji – montażysta pojawia się w produkcji przed rozpoczęciem zdjęć, a nie po ich zakończeniu. Razem z reżyserem ustala czas poszczególnych ujęć oraz ich kolejność. W ten sposób graficy i animatorzy wiedzą dokładnie, od czego zacząć rysowanie sceny. Grunt, żeby nie stworzyć materiału, którego i tak się nie wykorzysta w filmie.
Przykładem genialnie przygotowanej montażowo sekwencji są pierwsze minuty animacji Odlot studia Pixar. W ciągu pięciu minut skondensowano około sześćdziesięciu lat z życia bohaterów, uroczej pary od czasu ich młodości, kiedy odważyli się marzyć o wielkich rzeczach, do gorzkiego końca ich małżeństwa, związanego ze śmiercią kobiety. Na osobne omówienie zasługiwałyby wszystkie ujęcia – każde jest świetnie napisane i wyreżyserowane. Ale skupmy się na pracy montażysty, który czuwał nad tym, by widz otrzymał nie za dużo ani nie za mało informacji – tylko akurat tyle, by zrozumieć historię, ale też poczuć emocjonalną więź z bohaterami. Od pierwszego do ostatniego ujęcia widzimy fragmenty wyrwane z większej całości – długiej historii związku. Widzimy tylko te kluczowe, które mają znaczenie dla dalszej fabuły. Nolting bawi się przestrzenią pozakadrową w scenie ślubu, osiągając efekt komiczny. Umiejętnie rozgrywa akcję na dwóch planach, ukazując zderzenie wizji idealnego domu z rzeczywistością. Powtarza motyw wchodzenia na pagórek, by ukazać postęp czasu i jego wpływ na bohaterów. Skacze od scenki do scenki, wprowadzając nowe perypetie do losów bohaterów. Używa prostego przejścia od radosnego oczekiwania na dziecko do ponurej wiadomości o niemożności posiadania potomka. Jednym cięciem posuwa akcję do przodu o kilkadziesiąt lat. Kilkuminutowa sekwencja służy nie tylko jako wprowadzenie do akcji, ale doskonale nakreśla cechy głównego bohatera. Montażysta korzysta przekrojowo z całego dostępnego warsztatu, by osiągnąć niesamowity, wzruszający efekt bez uciekania się do banału.
Ten typ montażu to przykład ekonomicznej narracji, która potrzebuje jedynie skrawka informacji do osiągnięcia wrażenia spójnej, pełnej, głębokiej sceny. Filmowcy często uciekają się do różnych sposobów na zaoszczędzenie ekranowego czasu, ale rzadko z tak dobrym skutkiem. W przypadku Odlotu sekwencja nie dość, że kipi od informacji, to jeszcze obfituje w emocje, posuwa historię do przodu i nakreśla cechy głównego bohatera. A ponad wszystko – można ją oglądać w oderwaniu od całości jako zamkniętą formę, która sama w sobie jest doskonała.