Głupawa to komedyjka, ale i na takie czasem znajdzie się czas i ochota (na przykład po hucznej świątecznej imprezie/libacji). To sequel, więc prawdopodobnie warto obejrzeć przynajmniej zwiastun pierwszej części, ale i bez niej wiadomo, o co chodzi. Trzy zbuntowane matki kontra święta, czyli okres matczynej eksploatacji, a do tego jeszcze wizyta ich własnych rodzicielek. Te ostatnie oczywiście zawsze wiedzą lepiej, a ich motywacje stanowią dokładne przeciwieństwo planów i pragnień młodych bohaterek. Absurd goni absurd, a przegięta satyra rozlicza się z kolejnymi elementami świątecznego etosu.
W tym przypadku zastanawiałem się czy nie powinienem zamieścić na tej liście również Szklanej pułapki, ale nawet pomimo niemałej ilości krwawej przemocy film z Bruce’em Willisem zawsze rozgrzewa moje serce do tego stopnia, że nie nie pasuje mi do słowa „anty”, które jest zawarte w tytule tekstu. Zabójcza broń charakteryzuje się nieco bardziej ponurą tonacją, co dobrze oddaje scena otwierająca produkcję: przedstawia ona półnagą prostytutkę, która na ewidentnym haju wije się na łóżku (czemu towarzyszy Jingle Bell Rock), po czym staje na barierce balkonu i skacze, ginąc na dachu samochodu wiele pięter niżej. Samobójcze rozterki Martina Riggsa i mroczne elementy głównej intrygi w przewrotny sposób mieszają się tu z humorem, co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę fakt, że za scenariusz odpowiedzialny był Shane Black (twórca między innymi wspomnianego wcześniej Kiss Kiss Bang Bang)
Czy tu warto cokolwiek pisać? Tytuł i zdjęcie powinny w zupełności wystarczyć.
No ale niech będzie: Billy Bob Thornton wciela się w nawalonego i napalonego rabusia, który co rok przebiera się za Świętego Mikołaja i kradnie wystarczająco dużo pieniędzy, by przeżyć do kolejnych świąt. Nic dziwnego, że ten film stał się ikoną produkcji antyświątecznych – nawet jeśli elementem historii jest krzepiący wątek osobistego odkupienia.
To kolejny slasher na tej liście i zarazem interesujący przedstawiciel gatunku, jako że poza krwawymi mordami bardzo istotne jest tu tło psychologiczne tłumaczące zachowanie zabójcy. Tutaj pierwsze skrzypce gra trauma z dzieciństwa i zespół stresu pourazowego i nie sposób nie czuć współczucia dla bohatera, który został kiedyś pozbawiony szansy na normalne życie. Tragedia, której był świadkiem i późniejsze potworne doświadczenia odmieniły go na zawsze i przeobraziły w chodzącą tykającą bombę zegarową – ta wybucha na oczach widza i robi to w niezłym stylu.
Motywy świąteczne w Brazil są nie mniej pokręcone niż reszta tego wyjątkowego filmu. Nie służą one fabule w znaczący sposób, ale z pewnością dodają całości uroku i oryginalności (jakby tego tutaj brakowało). Dzięki nim możemy jednak podziwiać fenomenalną scenę, w której rodzinna świąteczna sielanka zostaje przerwana przez bezpardonowy wjazd policji.