Święta. Radosny czas, który zbliża nas do przyjaciół i rodziny oraz wydobywa prawdziwe dobro z ludzi… przynajmniej według niektórych. Inni mają znacznie gorsze skojarzenia z tym okresem: stres i nerwy związane z przygotowaniami, niemiłe wspomnienia sprzed lat, brak bliższej rodziny, z którą można by było (albo chciałoby się) spędzić ten czas. Niektórzy z różnych przyczyn nie cierpią świąt, a filmy będące częścią ich radosnej celebracji stają im w gardle. Dla takich osób (albo dla tych, którzy po prostu mają ochotę na odpoczynek od okołoświątecznej słodyczy) przygotowałem listę dziesięciu filmów podchodzących do tej tematyki w dość odmienny sposób. Jeśli znacie inne podobne tytuły warte polecenia, gorąco zachęcam was do podzielenia się nimi z nami wszystkimi!
Michael Dougherty ma już na swoim koncie halloweenowy klasyk, nic dziwnego więc, że postanowił też uraczyć nas jedną z najlepszych propozycji na mroczny świąteczny seans. Tytułowy Krampus to wywodzący się z alpejskiego folkloru pół demon, pół kozioł; ta potworna istota stanowi przeciwieństwo Świętego Mikołaja, a swój wolny czas spędza na karaniu złych uczynków i porywaniu niegrzecznych dzieci. Chyba nie trzeba tłumaczyć, dlaczego ta postać ma ogromny potencjał na film antyświąteczny. Horror/czarna komedia Dougherty’ego oddaje sprawiedliwość tej bestii, błyskotliwie wykorzystując wątek zdegenerowanej rodziny – takiej, z którą najlepiej wychodzi się na zdjęciu.
John Cusack i gwiazda antyświątecznych produkcji, Billy Bob Thornton, wcielają się tutaj w dwóch śmiałków, którzy okradają grubą rybę gangsterskiego półświatka, a ich plan ucieczki zostaje zaburzony przez śnieżycę. Jest tu pesymistyczna refleksyjność, alkohol jako lek na smutki i śmiertelne zagrożenie, które w święta wydaje się po prostu nie na miejscu. Niektórzy porównują atmosferę tego filmu do Fargo, co siłą rzeczy powinno zaintrygować.
Ten odjechany pastisz kryminału jest godny polecenia z wielu powodów: fantastyczny humor i gra oczekiwaniami widza sprytnie korespondują z prawidłami klasycznych kryminałów, intryga wciąga i zaskakuje, a świąteczny setting dodaje całości uroku i zgryźliwości. Doskonały Robert Downey Jr. bezbłędnie odgrywa tu rolę zmęczonego życiem niedorajdy z szeregiem deficytów, a Val Kilmer i Michelle Monaghan zgrabnie dotrzymują mu kroku.
To dość oczywisty wybór, prawda? Zaczyna się uroczo i niewinnie, a takimi samymi słowami można opisać rozkosznego Gizmo, który trafia do rąk głównego bohatera. Co się dzieje dalej – chyba wszyscy to wiemy. Nieopatrznie zamoczony Gizmo daje życie paskudnym tytułowym abominacjom, które zaczynają od wygłupów, by następnie przejść do masowej destrukcji i mordowania niewinnych. Trudno powiedzieć, czego jest tu więcej – grozy czy śmiechu, ale z pewnością nie jest to materiał na pogodny seans z babcią.
Cztery lata przed ikoną slasherów – Halloween – swoją premierę miały Czarne święta, czyli opowieść o serii morderstw na uniwersyteckim kampusie. Bohaterkami filmu są członkinie studenckiego stowarzyszenia żeńskiego, które w święta otrzymuje anonimowe pogróżki. Nie mija wiele czasu, zanim słowo przechodzi w czyn, a po śniegu spływa krew. Radosne kolędy, świąteczne ozdoby i kolorowe światełka to interesujące tło dla festiwalu zabójstw, a otoczka tajemnicy wokół tożsamości mordercy sprawnie podkręca napięcie.