REŻYSER, CZYLI CHAM? Filmowcy, którzy ŹLE TRAKTOWALI swoich aktorów
Francis Ford Coppola
„Przyjaciół trzymaj blisko, ale wrogów – bliżej” – to stwierdzenie pada w dialogu jednego z czterech arcydzieł zrealizowanych przez Coppolę, Ojcu Chrzestnym 2. Kierując się tym mottem, Martin Sheen powinien do końca życia nie odstępować Coppoli na krok. Aktor pod koniec lat siedemdziesiątych wystąpił w Czasie apokalipsy. Co ciekawe, nie był pierwszym kandydatem do roli – przejął ją, kiedy producenci nie chcieli przyjąć żądań Ala Pacino, a Harvey Keitel nie spełnił oczekiwań reżysera. Tak czy inaczej – Sheena obsadzono w roli kapitana Willarda i mimo tego, że na ekranie widzimy go przez większość filmu, w czołówce jego nazwisko znajduje się na trzecim miejscu, za Marlonem Brando i Robertem Duvallem, których sceny trwają po około 15 minut. Zdjęcia do filmu miały trwać sześć tygodni. Trwały – 16 miesięcy. Produkcję nawiedzały najrozmaitsze problemy, z huraganami, które niszczyły scenografię, na czele. Coppola ze stresu schudł 45 kilogramów, niemal zbankrutował, rozważał również samobójstwo. Cóż, zdarza się – zwłaszcza w tej branży – jednak reżyser dopuścił się pewnych akcji wobec swojego aktora, których… no właśnie, powinien czy nie powinien? Namawiał Sheena do tego, by na plan stawiał się pijany. Zamknął go na dwa dni w pokoju hotelowym, chcąc osiągnąć odpowiedni efekt alienacji i osamotnienia. Manipulował aktorem, wydobywając z niego wszystkie najgorsze cechy. W rezultacie Sheen doznał na planie ataku serca, który niemal pozbawił go życia. Jeszcze mało? Wśród sztucznych zwłok w scenach w obozie pułkownika Kurtza scenografowie umieścili kilka prawdziwych ludzkich ciał. Całe szczęście, nie było wśród nich ciał Coppoli ani Sheena.
Lars von Trier
Podobne wpisy
Cóż, oglądając filmy duńskiego reżysera, można łatwo wyrobić sobie opinię, że z tym facetem musi być coś nie tak. Aktorzy, którzy brali udział w jego produkcjach, zgodnie przyznają, że były to jedne z najcięższych okresów w ich życiu. John C. Reilly zrezygnował i opuścił plan Manderlay, bo nie chciał wziąć udziału w scenie prawdziwego zabijania osła. Wykonawcy ról tytułowych Idiotów musieli udawać osoby psychicznie chore w filmie kręconym w stylu dokumentalnym, natomiast piosenkarka Björk opuszczała plan Tańcząc w ciemnościach, nie mogąc wytrzymać zachowania reżysera. Nazwała go mizoginem, który potrafi wyrwać z człowieka duszę, a kilka lat później oskarżyła o molestowanie seksualne. Nie najlepiej pracę z Duńczykiem wspominają także Paul Bettany i Nicole Kidman. Z drugiej strony stoi jednak Udo Kier, który twierdzi, że dla von Triera byłby skłonny zrobić wszystko!
Roman Polański
Nasz rodak zapracował sobie na złe opinie w USA na kilka lat przed osławioną sprawą z wykorzystaniem nieletniej Samanthy Geimer. Na planie swojego opus magnum (okej, Pianista depcze po piętach), kryminału Chinatown, reżyser wpadł w konflikt z Faye Dunaway. Zaczęło się ponoć od tego, że Polański chciał ustylizować postać graną przez aktorkę na swoją zmarłą matkę. Kiedy osoba od wizażu zaprezentowała reżyserowi testowy makijaż Dunaway, ten odrzucił projekt i zaczął krzyczeć, obrażać członka ekipy, by potem samemu zacząć mazać twarz aktorki grubymi warstwami pudru – oczywiście z mizernym skutkiem. Jedną z najsłynniejszych anegdot jest jednak ta, według której Roman miał być bezustannie niezadowolony z fryzury Dunaway podczas kręcenia jednego ujęcia. W przypływie perfekcjonizmu reżyser podszedł do aktorki i bezceremonialnie wyrwał pojedynczy włos z jej głowy. Jednak najwięcej plotek wywołała inna scena – nie z filmu, lecz z jego planu. Polański zabraniał aktorce korzystać z toalety, nawet podczas przerw. Według plotek Dunaway miała oddać mocz w kubek, a następnie rzucić nim w Polańskiego. Sama aktorka definitywnie zaprzecza, jakoby to się naprawdę stało, a w wywiadach jest szczególnie wrażliwa na kwestie związane z polskim reżyserem. Co ciekawe, jej kolega z planu Chinatown, Jack Nicholson, miał powiedzieć, że Polański jest jedną z najbardziej irytujących osób tak na planie, jak i poza nim.