Historia Hellboya rozpoczyna się w latach 90. na kartach komiksu Mike’a Mignoli, jednego z najbardziej cenionych twórców komiksowych. Po latach funkcjonowania w tym medium, w 2004 roku na ekranach kin pojawił się Hellboy w reżyserii Guillermo del Toro. Tytułową rolę odgrywał w nim Ron Perlman, a całość z jednej strony dość wiernie odwzorowywała fabułę pierwowzoru, z drugiej strony mocno odchodziła od niego klimatem. Jeszcze mocniej na własną wizję del Toro postawił w sequelu, który zapowiadał część trzecią, a która nigdy nie powstała.
Zamiast tego studio zdecydowało się na reboot marki. Pierwsze informacje sugerowały chęć powrotu do korzeni i oddania sprawiedliwości komiksowi Mignoli. Tajemnicą poliszynela pozostaje jednak, że wizja ta szybko się zmieniła, przynajmniej u części zaangażowanych w projekt, a proces tworzenia filmu okazał się kompletną katastrofą, podczas której wcielający się w tytułową rolę David Harbour miał ostentacyjnie trzaskać drzwiami i wielokrotnie opuszczać plan zdjęciowy. Nowy Hellboy został przyjęty fatalnie i z pewnością na długo zamknął temat ekranizacji przygód tej postaci.