REMAKI horrorów, które są RÓWNIE DOBRE jak ORYGINAŁ
The Ring (2002) – remake The Ring – Kręgu (1998)
Rok 2002 to bez wątpienia wysyp remake’ów japońskich horrorów. Jednym z najbardziej pamiętnych pozostaje do dziś The Ring w reżyserii Gore’a Verbinskiego. Muszę przyznać, że film ten nawet dzisiaj wywołuje u mnie ciarki na plecach i śni się po nocach. Choć japońska wersja wydaje się przerażająca, to wersja amerykańska skupia się na zupełnie innych aspektach, sprawiając, że to jeden z lepszych horrorowych remake’ów. To w pierwszej kolejności świetna gra aktorska oraz wizualizacje, które faktycznie sprawiają, że nie raz i nie dwa widz odwróci wzrok ze strachu.
Suspiria (2018) – remake Suspirii z 1977 roku
Podobne wpisy
Wiem, że podobnie jak w przypadku nowego Martwego zła opinie na temat nowej wersji są podzielone. Moim zdaniem reżyser Tamtych dni, tamtych nocy, tworząc remake Suspirii, spisał się na medal, dając nam wizję zupełnie odmienną od tej, którą pokazał światu Dario Argento, i tworząc sceny, które potrafią przyprawić o ciarki na plecach, jak ta w sali z lustrami. Czy jest to dzieło przebijające pod każdym względem oryginał? Nie, choć moim zdaniem jako całość działa jednak lepiej. To po prostu nowe podejście do historii, jaką znamy z filmu z 1977 roku, a która równie dobrze może funkcjonować jako twór odrębny. Trzeba bowiem pamiętać, iż sam reżyser podkreślał, że nie jest to remake w ścisłym tego słowa znaczeniu, a wyłącznie hołd oddany oryginalnemu filmowi.
Mucha (1986) – remake filmu z 1958 roku
Kampowe klasyczne dzieło science fiction lat 50. zostało przerobione przez Davida Cronenberga, by stać się jednym z ważniejszych horrorowych klasyków. Trudno sobie wyobrazić, że w pierwowzorze główny aktor niewiele widział przez wielki hełm na głowie, podczas gdy w remake’u charakteryzacja okazuje się na tyle przerażająca, że momentami, patrząc na przemianę Jeffa Goldbluma w tytułowego człowieka-muchę, musiałam odwracać wzrok. To przykład historii opierającej się na koszmarze, gdzie stawki są niezwykle wysokie, zaś całość z jednej strony łamie serce widza, by z drugiej strony sprawiać, że jest on zniesmaczony tym, co widzi.
13 duchów (2001) – remake filmu z 1960 roku
Podobne wpisy
Film ten znalazł się w zestawieniu, bo to jedno z moich ulubionych guilty pleasures. Jest coś w tym remake’u, co sprawia, że jestem w stanie rzucić wszystko i oglądać go bez końca. Produkcja po brzegi wypełniona jest jump scare’ami i morderstwami dokonywanymi przez rozzłoszczone duchy, których historia – przedstawiona w dodatkach do płyty DVD – jest bardzo ciekawa. Jak więc wypada oryginał? Ano trochę blado w porównaniu z kolorową wersją z 2001 roku. Choć remake obiektywnie nie jest dobrym filmem pod żadnym względem, to dzieło z 1960 roku też nie wydaje się przesadnie wybitnym dziełem.