Publicystyka filmowa
REMAKI horrorów, które są RÓWNIE DOBRE jak ORYGINAŁ
REMAKI horrorów, które są RÓWNIE DOBRE jak ORYGINAŁ, to odkrycie zaskakujących reinterpretacji, które potrafią zaskoczyć i zachwycić.
Gdy słyszymy słowo „remake”, bez wątpienia od razu zapala się czerwone światełko mówiące, że prawdopodobnie nic dobrego z tego nie wyjdzie. Jeszcze gorzej, gdy reżyserzy biorą się za klasyczne już horrorowe dzieła i starają się na nowo opowiedzieć tę samą historię. Zdarzają się jednak przypadki, kiedy tego typu zabieg nie tylko kończy się powodzeniem, lecz także okazuje się równie dobry lub lepszy niż dzieło oryginalne.
Opętani (2010) – remake Szaleńców (1973)
Wydawać by się mogło, że Szaleńcy – klasyczny już film George’a Romero z roku 1973 – w ogóle nie wymaga remake’u, jednak rok 2010 pokazał, że to błędne myślenie. Efekt końcowy okazał się bowiem zaskakująco dobry – zaprezentowano nam postacie, których nie sposób nie lubić. To bez wątpienia jazda bez trzymanki i nawet zbyt długi metraż nie stanowi tu ostatecznie problemu. Reżyser zabiera nas w podróż wypełnioną adrenaliną aż do ostatniego aktu, który zapewne niejednego widza jest w stanie wyrwać z butów. Co ważne, kwestia wykorzystania filmu jako społecznego komentarza została zachowana, ale całość została tym razem głęboko doprawiona sosem z klasycznego gore.
Świt żywych trupów (2004) – remake filmu z 1978 roku
Dziś Zack Snyder kojarzy się nam z adaptacjami komiksów DC, zaczął jednak od remake’u kolejnego klasycznego dzieła Romera, czyli Świtu żywych trupów. Pochwały należą się w tym przypadku również mojemu ulubionemu człowiekowi w Hollywood, Jamesowi Gunnowi, który odpowiadał za scenariusz. Remake to przede wszystkim ekscytująca, szybka reinterpretacja antykonsumpcyjnego klasyka Romera, który skupia się na postaciach oraz tym, co najważniejsze w tego typu filmach – zombie.
Społeczny komentarz jest jak najbardziej aktualny nawet 15 lat później. Trzeba przyznać, że reżyser debiutant idealnie odnalazł się w konwencji, dając przy okazji chyba jeden z lepszych prologów, jakie oglądałam dotychczas w kinie. Inna sprawa, że nieszczególnie lubię dzieła Romera, ale o tym w innym zestawieniu.
Nosferatu wampir (1979) – remake Nosferatu. Symfonii grozy (1922)
Werner Herzog wziął na warsztat klasyczną już pozycję, czyli Nosferatu – symfonię grozy, i stworzył remake, który do dziś określany jest mianem jednego z najważniejszych niemieckich filmów wszech czasów – Herzog zaś osiągnął status jednego z ważniejszych współczesnych reżyserów. Jak powszechnie wiadomo, reżyser oryginału nie mógł uzyskać praw do Drakuli, dlatego zmieniono imiona bohaterów oraz lokalizację i dano światu jedną najlepszych adaptacji w dziejach.
W przypadku remake’u sprawa była zupełnie inna, gdyż Drakula wszedł do publicznej domeny. Oznaczało to, że możliwe było połączenie motywów z książki z motywami z filmu i trzeba przyznać, iż udało się to idealnie. To nie tylko hołd złożony przez reżysera, ale i w głównej mierze stworzenie zupełnie nowej jakości, która idealnie wpisuje się w kino gatunkowe. Plus Klaus Kinski jest idealnym wręcz wampirem, którego można oglądać bez końca.
Inwazja łowców ciał (1978) – remake Inwazji porywaczy ciał (1956)
Produkcja, która trafia na listy najlepszych remake’ów wszech czasów, gdy chodzi o gatunek, jakim jest horror. Nic więc dziwnego, że znalazła się i w tym zestawieniu. Fabuła w porównaniu do oryginału została uaktualniona, dlatego koncentruje się na lękach związanych z wojną w Wietnamie, balansując pomiędzy uczuciem niepokoju oraz paranoi. Dodatkowo zatrudniono takich aktorów jak Donald Sutherland czy Leonard Nimoy, którzy sprawiają, że ten thriller z elementami horroru to prawdziwy majstersztyk. Oczywiście sam finał jest chyba jednym z bardziej ikonicznych, jeśli chodzi o historię kina. I po dzień dzisiejszy straszy lepiej niż niejeden współczesny horror.
The Ring (2002) – remake The Ring – Kręgu (1998)
Rok 2002 to bez wątpienia wysyp remake’ów japońskich horrorów. Jednym z najbardziej pamiętnych pozostaje do dziś The Ring w reżyserii Gore’a Verbinskiego. Muszę przyznać, że film ten nawet dzisiaj wywołuje u mnie ciarki na plecach i śni się po nocach. Choć japońska wersja wydaje się przerażająca, to wersja amerykańska skupia się na zupełnie innych aspektach, sprawiając, że to jeden z lepszych horrorowych remake’ów. To w pierwszej kolejności świetna gra aktorska oraz wizualizacje, które faktycznie sprawiają, że nie raz i nie dwa widz odwróci wzrok ze strachu.
Suspiria (2018) – remake Suspirii z 1977 roku
Wiem, że podobnie jak w przypadku nowego Martwego zła opinie na temat nowej wersji są podzielone. Moim zdaniem reżyser Tamtych dni, tamtych nocy, tworząc remake Suspirii, spisał się na medal, dając nam wizję zupełnie odmienną od tej, którą pokazał światu Dario Argento, i tworząc sceny, które potrafią przyprawić o ciarki na plecach, jak ta w sali z lustrami.
Czy jest to dzieło przebijające pod każdym względem oryginał? Nie, choć moim zdaniem jako całość działa jednak lepiej. To po prostu nowe podejście do historii, jaką znamy z filmu z 1977 roku, a która równie dobrze może funkcjonować jako twór odrębny. Trzeba bowiem pamiętać, iż sam reżyser podkreślał, że nie jest to remake w ścisłym tego słowa znaczeniu, a wyłącznie hołd oddany oryginalnemu filmowi.
Mucha (1986) – remake filmu z 1958 roku
Kampowe klasyczne dzieło science fiction lat 50. zostało przerobione przez Davida Cronenberga, by stać się jednym z ważniejszych horrorowych klasyków. Trudno sobie wyobrazić, że w pierwowzorze główny aktor niewiele widział przez wielki hełm na głowie, podczas gdy w remake’u charakteryzacja okazuje się na tyle przerażająca, że momentami, patrząc na przemianę Jeffa Goldbluma w tytułowego człowieka-muchę, musiałam odwracać wzrok.
To przykład historii opierającej się na koszmarze, gdzie stawki są niezwykle wysokie, zaś całość z jednej strony łamie serce widza, by z drugiej strony sprawiać, że jest on zniesmaczony tym, co widzi.
13 duchów (2001) – remake filmu z 1960 roku
Film ten znalazł się w zestawieniu, bo to jedno z moich ulubionych guilty pleasures. Jest coś w tym remake’u, co sprawia, że jestem w stanie rzucić wszystko i oglądać go bez końca. Produkcja po brzegi wypełniona jest jump scare’ami i morderstwami dokonywanymi przez rozzłoszczone duchy, których historia – przedstawiona w dodatkach do płyty DVD – jest bardzo ciekawa. Jak więc wypada oryginał? Ano trochę blado w porównaniu z kolorową wersją z 2001 roku. Choć remake obiektywnie nie jest dobrym filmem pod żadnym względem, to dzieło z 1960 roku też nie wydaje się przesadnie wybitnym dziełem.
Pozwól mi wejść (2010) – remake filmu z 2008 roku
Wydawać by się mogło, że nie rusza się świętości takich jak szwedzki oryginał, który powstał na kanwie uwielbianej przez wszystkich powieści. I wydawać by się mogło, że reżyser stojący za takim przebojem jak Projekt: Monster (aktualnie pracujący nad nowym filmem o Batmanie) porywa się z motyką na słońce. Finalny produkt okazał się jednak ciekawy, fascynujący i wprowadził nowe elementy do znanej już opowieści.
Reżyser doskonale wiedział, na czym skupić się w swojej wersji, a które elementy całkowicie odrzucić. Po raz kolejny mamy do czynienia z sytuacją, kiedy to remake okazuje się nawet nieco lepszy aniżeli oryginał, choć oba filmy można uznać za udane produkcje.
Martwe zło (2013) – remake filmu z 1981 roku
Umieściłam tą pozycję na tej liście nie bez powodu. Zanim podniosą się głosy, że pierwszy film z serii Martwe zło w reżyserii Sama Raimiego to arcydzieło i żaden remake nie jest w stanie go przebić, pozwólcie, że wyjaśnię. Uwielbiam całą klasyczną trylogię. Mogę ją oglądać bez końca i zawsze bawię się świetnie. Jednak moim zdaniem nowa wersja wyszła równie dobrze, co oryginał. Nie ma co prawda klasycznego czarnego humoru i Bruce’a Campbella (czy na pewno?), jest za to silny fundament pod krwawą produkcję, gdzie krew leje się faktycznie strumieniami, zaś całość sprowadza się do mitycznej walki o ludzką duszę. Reżyser Fede Alvarez dostarczył produkt pod nazwą Martwego zła, który jest inny od oryginału, a przez to niezwykle ciekawy w swoim podejściu do klasycznych już motywów z oryginalnego filmu.
Dom woskowych ciał (1953, 2005) – remaki Gabinetu figur woskowych z 1933 roku
Klasyczne już dzieło z mistrzem Vincentem Price’em w roli przerażającego artysty zamieniającego ludzi w woskowe rzeźby zostało przerobione w roku 2005. Ale sama adaptacja z 1953 roku to też remake, który bez wątpienia okazuje się dużo bardziej udany niż oryginalny film z 1933 roku. Pozycja z 2005 roku znalazła się w niniejszym zestawieniu tylko z jednego powodu – Paris Hilton. Można jej nie lubić, ale ówcześnie większość widzów wybrała się na ten film właśnie z powodu sceny, w której dziedziczka wielkiej fortuny hotelarskiej ginie w tragiczny sposób.
I muszę wam powiedzieć, że kupiłam to całkowicie. Czy remake ten jest dużo lepszy od oryginału? Nie. Niemniej charakterystyczna dla tamtego okresu przesadna dawka gore i makabrycznych scen sprawdza się dobrze. Jeżeli chodzi zaś o pierwszy z remake’ów, to okazuje się on niezwykle ciekawym filmowym przeżyciem. To jeden z większych hitów box office’u tamtych lat, podparty pionierskim wręcz wykorzystaniem technologii 3D. Plus to pierwsza główna horrorowa rola Vincenta Price’a, legendy gatunku.
Bonus: To (2017)
Nie ma chyba fana horrorów, który w pewnym punkcie życia na swojej drodze nie zmierzył się z miniserialem To. Co prawda cała produkcja to jeden wielki pastisz książki, jednak rola mistrza Tima Curry’ego rekompensuje praktycznie wszystkie niedociągnięcia. Nie jest to dzieło idealne, jednak ogląda się je całkiem przyzwoicie. Jeżeli chodzi o nową wersję, wiele osób pewnie nie zgodzi się, że mamy do czynienia z remakiem. Nie sposób jednak nie zestawić ze sobą obu dzieł. A adaptacja z 2017 roku jest lepsza praktycznie pod każdym względem. Przerażająca atmosfera, świetna historia i co najważniejsze, genialne wręcz występy zarówno po stronie dzieci, jak i dorosłych.
W przypadku pierwszej z adaptacji wiele osób pamiętało wyłącznie występ Pennywise’a, podczas gdy w przypadku tej z 2017 roku całość pozostaje w pamięci na długo. Mówię tu oczywiście o pierwszej części nowego Tego, bo drugą staram się z pamięci usunąć.
