REMAKI horrorów, które są RÓWNIE DOBRE jak ORYGINAŁ

Pozwól mi wejść (2010) – remake filmu z 2008 roku
Wydawać by się mogło, że nie rusza się świętości takich jak szwedzki oryginał, który powstał na kanwie uwielbianej przez wszystkich powieści. I wydawać by się mogło, że reżyser stojący za takim przebojem jak Projekt: Monster (aktualnie pracujący nad nowym filmem o Batmanie) porywa się z motyką na słońce. Finalny produkt okazał się jednak ciekawy, fascynujący i wprowadził nowe elementy do znanej już opowieści. Reżyser doskonale wiedział, na czym skupić się w swojej wersji, a które elementy całkowicie odrzucić. Po raz kolejny mamy do czynienia z sytuacją, kiedy to remake okazuje się nawet nieco lepszy aniżeli oryginał, choć oba filmy można uznać za udane produkcje.
Martwe zło (2013) – remake filmu z 1981 roku
Umieściłam tą pozycję na tej liście nie bez powodu. Zanim podniosą się głosy, że pierwszy film z serii Martwe zło w reżyserii Sama Raimiego to arcydzieło i żaden remake nie jest w stanie go przebić, pozwólcie, że wyjaśnię. Uwielbiam całą klasyczną trylogię. Mogę ją oglądać bez końca i zawsze bawię się świetnie. Jednak moim zdaniem nowa wersja wyszła równie dobrze, co oryginał. Nie ma co prawda klasycznego czarnego humoru i Bruce’a Campbella (czy na pewno?), jest za to silny fundament pod krwawą produkcję, gdzie krew leje się faktycznie strumieniami, zaś całość sprowadza się do mitycznej walki o ludzką duszę. Reżyser Fede Alvarez dostarczył produkt pod nazwą Martwego zła, który jest inny od oryginału, a przez to niezwykle ciekawy w swoim podejściu do klasycznych już motywów z oryginalnego filmu.
Dom woskowych ciał (1953, 2005) – remaki Gabinetu figur woskowych z 1933 roku
Klasyczne już dzieło z mistrzem Vincentem Price’em w roli przerażającego artysty zamieniającego ludzi w woskowe rzeźby zostało przerobione w roku 2005. Ale sama adaptacja z 1953 roku to też remake, który bez wątpienia okazuje się dużo bardziej udany niż oryginalny film z 1933 roku. Pozycja z 2005 roku znalazła się w niniejszym zestawieniu tylko z jednego powodu – Paris Hilton. Można jej nie lubić, ale ówcześnie większość widzów wybrała się na ten film właśnie z powodu sceny, w której dziedziczka wielkiej fortuny hotelarskiej ginie w tragiczny sposób. I muszę wam powiedzieć, że kupiłam to całkowicie. Czy remake ten jest dużo lepszy od oryginału? Nie. Niemniej charakterystyczna dla tamtego okresu przesadna dawka gore i makabrycznych scen sprawdza się dobrze. Jeżeli chodzi zaś o pierwszy z remake’ów, to okazuje się on niezwykle ciekawym filmowym przeżyciem. To jeden z większych hitów box office’u tamtych lat, podparty pionierskim wręcz wykorzystaniem technologii 3D. Plus to pierwsza główna horrorowa rola Vincenta Price’a, legendy gatunku.
Bonus: To (2017)
Nie ma chyba fana horrorów, który w pewnym punkcie życia na swojej drodze nie zmierzył się z miniserialem To. Co prawda cała produkcja to jeden wielki pastisz książki, jednak rola mistrza Tima Curry’ego rekompensuje praktycznie wszystkie niedociągnięcia. Nie jest to dzieło idealne, jednak ogląda się je całkiem przyzwoicie. Jeżeli chodzi o nową wersję, wiele osób pewnie nie zgodzi się, że mamy do czynienia z remakiem. Nie sposób jednak nie zestawić ze sobą obu dzieł. A adaptacja z 2017 roku jest lepsza praktycznie pod każdym względem. Przerażająca atmosfera, świetna historia i co najważniejsze, genialne wręcz występy zarówno po stronie dzieci, jak i dorosłych. W przypadku pierwszej z adaptacji wiele osób pamiętało wyłącznie występ Pennywise’a, podczas gdy w przypadku tej z 2017 roku całość pozostaje w pamięci na długo. Mówię tu oczywiście o pierwszej części nowego Tego, bo drugą staram się z pamięci usunąć.