RĘKOPIS ZNALEZIONY W SARAGOSSIE. Niekończąca się opowieść
Misterna matrioszka
Strukturę Rękopisu… do matrioszki porównał David Lynch – jeden z wielkich fanów dzieła Hasa. Sposób, w jaki została opowiedziana historia, twórca Pętli zaczerpnął oczywiście z literackiego pierwowzoru – powieści szkatułkowej autorstwa Jana Potockiego5. Polski hrabia swoje opus magnum skomponował z aż trzydziestu różnych, stale przenikających się opowieści. Tadeusz Kwiatkowski (scenarzysta filmu) i Wojciech Jerzy Has zmuszeni więc byli siłą rzeczy do selekcji, wyboru jedynie tych, ich zdaniem, najciekawszych wątków. Ostatecznie w filmowej adaptacji Rękopisu… na sześciu poziomach narracji przeplata się ze sobą dziesięć różnych historii. Oto wszystkie opowieści w kolejności, w jakiej pojawiają się na ekranie po raz pierwszy: opowieść o dwóch oficerach wrogich armii znajdujących księgę, opowieść zapisana w odnalezionej księdze – przygody van Wordena, opowieść Alfonsa o ojcu i samym sobie, opowieść Paszeko, opowieść Avadoro, opowieść kawalera Toledo, opowieść Lopeza Soareza, opowieść ojca Lopeza Soareza, opowieść Busquerosa, opowieść Frasquetty.
Punktem wyjścia (swego rodzaju prologiem) staje się odnalezienie w czasach wojen napoleońskich tajemniczej księgi, nad którą z zafascynowaniem pochylają się oficerowie dwóch wrogich względem siebie armii. Zagadkowy manuskrypt opisuje przygody niejakiego Alfonso van Wordena (Zbigniew Cybulski) – kapitana gwardii walońskiej starającego się za wszelką cenę przedrzeć do Madrytu przez „opętane” góry Sierra Morena. Bohater napotyka na swojej drodze całą plejadę przedziwnych postaci, które starają się, mniej lub bardziej subtelnie, przeszkodzić mu w dotarciu do celu. Bodajże najskuteczniejszą z form zatrzymania van Wordena okazuje się snucie nieskończonych, wydawać by się mogło, opowieści, w czym absolutnym mistrzem jest, sprowadzony na zamek przez podstępnego Kabalistę (Adam Pawlikowski), Cygan Avadoro (Leon Niemczyk). To właśnie jego opowieść staje się swego rodzaju podstawą (bazą) drugiej części filmu Hasa – to od niej rozrastają się niczym gałęzie bluszczu kolejne historie.
Rękopis… a surrealizm
Nie sposób, pisząc o filmie Hasa, pominąć jego surrealistyczny aspekt. Już w warstwie wizualnej, a dokładniej w scenografii, Rękopisu… pojawia się cała gama charakterystycznych dla nadrealizmu elementów. Iwona Gwodź wymienia wśród nich: „domy o pustych oknach, mieszkania z porwanymi draperiami, puste tunele, trupie drzewa, postacie we wspaniałych, lecz butwiejących kostiumach”6. Warto do tej puli dorzucić również, stale przewijające się w filmie Hasa, czaszki oraz kościotrupy, które przywołują skojarzenia z malarstwem współtwórcy Psa andaluzyjskiego – Salvadora Dalego. Istotny jest też wątek lewitacji często powracający w twórczości surrealistycznej7. W Rękopisie… Hasa realizowany jest on w przedostatniej scenie, w której Alfons wstaje znad księgi i za namową jednego ze służących podchodzi do okna8. Na ekranie pojawiają się wówczas dwie mauretańskie księżniczki znane ze wcześniejszych scen. Znajdują się one w iście surrealistycznej scenerii – wśród ciał zabitych, rozwieszonych niczym w rzeźni, zwierząt, przy pozbawionym liści drzewie i lewitującym zwierciadle.
Surrealistyczny motyw lustra pojawia się w Rękopisie… już dwie sceny wcześniej. Wtedy to właśnie Alfons w jaskini Gomelezów dostrzega swojego sobowtóra stojącego w oddali z mauretańskimi księżniczkami. Zbliżając się do niego, bohater ostatecznie natrafia na przeszkodę nie do pokonania – taflę lustra. Momentalnie skojarzyć można ten fragment z filmem jednego z najpopularniejszych francuskich surrealistów. Chodzi mi w tym miejscu oczywiście o Jeana Cocteau i jego słynnego Orfeusza, a także nieco wcześniejszą Krew poety. W dziełach Francuza lustro pełniło dla wtajemniczonych (tj. w Orfeuszu dla sług Śmierci bądź osób posiadających specjalne rękawiczki9) funkcję portalu pomiędzy dwoma światami. Podobnie jest w Rękopisie…, z tym tylko zastrzeżeniem, że Alfonsowi nie udaje się w przeciwieństwie do Orfeusza czy poety skorzystać z tajemnego przejścia – bohater ostatecznie budzi się po raz kolejny przy szubienicy, wracając tym samym do punktu wyjścia.