POPAPRANY ŚWIAT BYWA CZASEM DOBRY. 5 najlepszych filmów Neila Jordana
I za taki ambiwalentny ma go właśnie irlandzki reżyser; popaprany świat, a jednak z możliwym szczęśliwym zakończeniem. Neil Jordan należy do tych twórców, którzy nie boją się serwować widzom skomplikowanych historii dotyczących ludzkiej seksualności, wykluczenia społecznego ze względu na płeć, problemów z tożsamością oraz wpływu konfliktów zbrojnych (takich jak ten w Irlandii Północnej) na postrzeganie świata przez ludzi niechcących brać udziału w żadnej wojnie. Siłą tych opowieści nie jest naiwny melodramatyzm, lecz naturalizm zaprezentowany za pomocą kunsztownie zaplanowanych środków wyrazu – zdjęć, montażu, scenariusza. W wydaniu Jordanowskim film obyczajowy nabrał nowatorskiego kształtu, korzystając z tematyki wojennej, fantastycznej, kryminalnej i sensacyjnej. Najważniejszy jest w nim osobisty stosunek do świata człowieka, którego „normalność” jest dla sformalizowanego prawem otoczenia wybrykiem natury.
5. Wywiad z wampirem (1994)
Zanim narodziła się produkcja Byzantium, Neil Jordan musiał przetrzeć szlak nowatorskiego opowiadania historii o żywiących się ludzką krwią nieśmiertelnych zwierzętach nocy. Towarzystwa wilków (1984) nie liczę. Mam na myśli tę drogę, która zaprowadziła reżysera do nieco bardziej obyczajowo-psychologicznego ujęcia wampirycznej historii. Po kolejnym, dla przypomnienia, seansie Wywiadu z wampirem jestem pewien, że nie ma nic gorszego, oczywiście prócz hiszpańskiej inkwizycji, niż jęczący wampir-egzystencjalista (Brad Pitt jako Louis de Pointe du Lac). Pod tym względem całokształt jego roli wypada znacznie mizerniej niż role Toma Cruise’a (Lestat de Lioncourt) oraz Antonia Banderasa (Armand). Patos Pitta kładzie się również cieniem na całym filmie i głównie z tego powodu produkcja wylądowała w tym zestawieniu na piątym, a nie czwartym miejscu. Rozumiem jednak, że najwidoczniej scenarzystka Wywiadu z wampirem, Anne Rice, która jest równocześnie autorką powieści o tym samym tytule, tak zaplanowała charakter odtwarzanej przez niego postaci. Nie musi mi się to jednak podobać, chociaż ten obraz ukazujący całość amerykańskiej wizji opowieści o wampirach uznaję za jeden z wartościowszych filmów o tej tematyce w całej historii kina. Jest tak mimo wielu nieścisłości i braku logiki w opowieści. Na przykład jak przy takiej liczbie pozostawianych za sobą trupów głównym bohaterom udało się przetrwać we współczesności i do niej w ogóle dotrwać? Albo jakim cudem Lestat przeżył, skoro wszystkie inne wampiry w filmie pod wpływem ognia niechybnie zginęły? Lub wreszcie – po co im te trumny?
4. Byzantium (2012)
Daleko odszedł Jordan od komercyjnego ujęcia historii wampirów znanego mi z Blade’a albo sagi Zmierzch. Dobrze jest oglądać dar niezmąconego czasem, wampirycznego życia, który otrzymują jedynie wybrani, i to nie przez ugryzienie w szyję albo wypicie krwi. Poza tym bycie wampirem oznacza trudne życie, zwłaszcza dla kobiet. Nawet w tej nadnaturalnej formie są one niżej w hierarchii. Nie mogą tworzyć, a więc ani umożliwiać przemiany zwykłych ludzi w wampiry, ani też udawać ludzi mających jakikolwiek twórczy, mainstreamowy wpływ na ludzkie społeczeństwo. Zapewne z tego powodu główna bohaterka jest prostytutką i za wszelką cenę chce ochronić córkę przed losem, jaki spotkał ją samą. Dar bycia wampirem otrzymała właściwie przez przypadek – ukradła go mężczyźnie, oficerowi, mrocznej postaci, która znęcała się nad nią jeszcze w normalnym, kobiecym życiu. Nowa forma istnienia miała być lepsza. Niewątpliwie okazała się dłuższa, wręcz wieczna, lecz status społeczny Clary się nie zmienił. Kiedyś, gdy była jeszcze śmiertelna, męski świat ulepił z niej kurewkę. Teraz z kolei męski świat wampirów nie pozwolił jej na nic więcej niż bycie tanią rozrywką, ciągle w ukryciu i samotności. Siłą Byzantium jest właśnie wymieszanie wątków społecznych i obyczajowych z fantastyką, są nią także szczególnie dwie kreacje aktorskie – Clary (Gemma Arterton) i Franka (Caleb Landry Jones). Poza zaletami formalnymi (takimi jak aktorstwo, muzyka Javiera Navarretego, zdjęcia Seana Bobbitta) warto podkreślić nieco moralizatorską (czasem zbyt nachalnie wyrażoną), feministyczną rolę filmu. Kobieta wampir może być i jest trudniejsza emocjonalnie niż mężczyzna, co nieraz daje mylne wrażenie, że jest głupsza, jednak skoro daje radę istnieć w zmaskulinizowanej rzeczywistości, jest też doskonalsza. Pewnie dlatego nawet faceci wampiry tak się jej boją.