Najlepsze filmy lat 80.
40. Imperium słońca / Empire of the Sun (1987)
reż. Steven Spielberg
Ten film Spielberga raczej nie jest wymieniany zbyt szybko gdy przywołuje się jego największe dzieła. Jak dla mnie zupełnie niesłusznie, gdyż w idealny sposób połączył tutaj poważny temat z prawdziwą magią ekranu, którą jego filmy emanowały od zawsze. Sekwencja nalotu na obóz jeniecki do dziś zadziwia niesamowitym rozmachem, a rola stawiającego swoje pierwsze kroki na drodze do stania się później wielką gwiazdą Hollywood Christiana Bale’a do dziś pozostaje w czołówce najwybitniejszych ról dziecięcych. [Pegaz]
39. Miś (1980)
reż. Stanisław Bareja
Im częściej oglądam ten film tym częściej mam przed oczami obecną rzeczywistość. Chyba właśnie tym objawia się geniusz Barei, który był niesamowicie bystrym obserwatorem PRL-owskiej rzeczywistości i który dzisiaj miałby spore pole do popisu. Nieśmiertelne sytuacje, kultowe dialogi i salwy śmiechu podszyte refleksją sprawiają, że MIŚ ma swoje stałe miejsce w historii polskiej kinematografii. [Arahan]
Ostatni film Barei okazał się paradoksalnie tym najlepszym, najbardziej adekwatnym i w rezultacie najbardziej kultowym, wielbionym, cytowanym, pamiętanym, etc. Tylko o czym właściwie jest ten Miś? Otóż to! Nikt nie wie o czym; więc nie musicie się obawiać, że ktoś zapyta. A co właściwie robi ten Miś? Proste – on odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa, także współczesnego! To jest wciąż miś na skalę naszych możliwości. Czy wiecie, co my robimy tym Misiem?! My otwieramy oczy niedowiarkom: patrzcie, mówimy, to nasze, przez nas zrobione i doświadczone – i to nie jest nasze ostatnie słowo! I nikt nie ma prawa się przyczepić. Bo to jest Miś społeczny, w oparciu o sześć instytucji, polską rzeczywistość, mentalność i tradycję… Nie taka ciekawa ciekawostka: niedawno replika misia z Misia, stojąca pośrodku stawu na warszawskim Bemowie, spłonęła na skutek podpalenia. [Mefisto]
https://www.youtube.com/watch?v=RHkCqkn0VKE&feature=player_detailpage
38. Indiana Jones i Świątynia Zagłady / Indiana Jones and the Temple of Doom (1984)
reż. Steven Spielberg
Przygoda, nieznane, skarby jeszcze nie odnalezione…, Kto nie marzył o takich przygodach, jakie miał Indiana Jones? Kino przygodowe wesołe, barwne, zabawne najwyższych lotów, które stworzyło bohatera walczącego o zaginione dzieła sztuki z różnymi oprawcami. Tym razem szuka świętych kamieni bogini Kali i chroni wioskę przed ich wyznawcami. Rewelacyjna fabuła, liczne pościgi, wyczyny kaskaderskie, zwroty akcji i dynamizm, zero nudy jest wszystko, czego oczekujemy od kina przygodowego. [cosmic13]
Często słyszę opinie, że drugi Indy, to najsłabsza część trylogi, gdyż mało w niej przygody a dużo okultyzmu. Po części to prawda (okultyzm), ale nie mogę się zgodzić z tezą, iż mało w nim przygody. Przecież pierwsza połowa filmu to czysta przygoda i humor, czyli to za co kocham Indianę, a i to co dzieje się w katakumbach pałacu również ogląda się z nieustającym zaciekawieniem. [Gemini]
37. E.T. (1982)
reż. Steven Spielberg
Wzruszająca historia przyjaźni chłopca i przybysza z odległej galaktyki. Nie tylko jeden z najlepszych filmów Stevena Spielberga, ale też jeden z najlepszych filmów historii kina. Absolutny klasyk, który każdy powinien znać i mieć zapas chusteczek do wycierania łez. Plus piękna i ciepła muzyka Johna Williamsa. [Lawrence]
Nie zawsze przybysze z innej planety chcą zniszczyć ziemian. Przykładem jest inteligentny przybysz, zagubiony na Ziemi, który chce wrócić do domu. Pomaga mu kilkunastoletni chłopiec, który nie bacząc na przeszkody wyrusza w podróż z „nieznajomym”. Piękna przyjaźń chłopca do przybysza pokazana w kinie familijnym nakręconym przez Stevena Spielberga. [cosmic13]
Doskonałe dzieło Spielberga, które wzrusza, emocjonuje, angażuje do końca. Nie pozwala się nudzić mimo naprawdę zdawkowo dawanej akcji. Poruszające dzieło prawiące w najlepszy sposób o przyjaźni, nawet tej między gatunkowej. [Danus]
36. Full Metal Jacket (1987)
reż. Stanley Kubrick
„Full Metal Jacket” i „Lśnienie” są dla mnie dwiema odsłonami tego samego filmu. W obu z nich przestrzeń otaczająca bohaterów jest w istocie metaforą tego, co dzieje się w ich głowach. Co więcej, w obu filmach główni bohaterowie są szaleni lub stoją na progu szaleństwa. W „Lśnieniu” hotelowe korytarze były zapełnione przez potwornych lokatorów, w „Full Metal Jacket” straszy natomiast pustka, która wręcz kompulsywnie przypomina o tym, że za kolejnym rogiem ten potwór może się czaić. Jeden z najlepszych filmów o osaczeniu, strachu i bezsilności młodego człowieka wobec wojny. [Fidel]
Wietnamski epizod Kubricka tylko ugruntował jego pozycję, jako absolutnego wirtuoza kina, który dobrze czuje się w każdym gatunku filmowym. Epicka historia treningu i służby, jest jednocześnie przerażającą groteską, kinem anty-wojennym i wciągającym filmem akcji z niesamowitym dialogami. Widzimy bagno, w którym taplają się i są gnojeni młodzi ludzie, tylko po to, żeby podczas przedzierania się przez spustoszone państwo oberwać w czaszkę zagubioną kulą. Film – a w sumie dwa filmy, bo konwencjonalna granica, rozdzielająca obraz na dwie części jest wyraźna – wypełniony został niezapomnianymi rolami (R. Lee Ermey, Vincent D’Onofrio, Adam Baldwin) i nie zestarzał się ani trochę od czasu premiery. Scena z wietnamską snajperką zawsze będzie powodowała podchodzenie zawartości żołądka do gardła. [Gamart]
https://www.youtube.com/watch?v=aUc62jD-G0o&feature=player_detailpage
35. Nietykalni / The Untouchables (1987)
reż. Brian de Palma
Jeden z ikonicznych filmów lat 80., pełen fantastycznych scen (na schodach dworca, na moście, w apartamencie mordowanego policjanta), idealnie dobranych odtwórców głównych ról (Costner-idealista, Connery-cynik, De Niro-geniusz złowieszczości) oraz znakomicie funkcjonujących dialogów (Mamet to Mamet). [Beowulf]
Zobaczyłem “Nietykalnych” będąc w podstawówce i dzięki filmowi Briana De Palmy zakochałem się w Ameryce, a szczególnie w tej z lat dwudziestych, z gansterami, Thompsonami, nalotami na meliny i prohibicją. Wspaniałe kreacje aktorskie (szczególnie De Niro i Connery), świetna muzyka Ennio Morricone i klimat. Z perspektywy czasu bohaterowie wydają się trochę zbyt płytcy i czarno-biali, ale na tym polega urok “Nietykalnych”. Są ci źli i ostatni sprawiedliwi. Taka bajka o dawnej Ameryce, dzięki której można odbyć krótką podróż w przeszłość. [Patyczak]
Pokaz tego, iż dla sprawy trzeba często znieść wiele wyżeczeń, a czasem także ponieść największą ofiarę. W gruncie rzeczy, choć dobro ostatecznie triumfuje jest to film smutny, przygnębiający, ale nie zabrakło również miejsca na odrobinę humoru np. Eliot Ness wyjaśniający, że Frank czeka w samochodzie lub jego odpowiedź na to, co zrobiłby gdyby znieśli prochibicję. [Gemini]
Młodzi i zadziorni: Kevin Costner i Andy Garcia. Starszy, ale jar(sz)y i Oscarem nagrodzony Sean Connery. Świetne: zdjęcia, muzyka, scenariusz. Niesamowity suspens i pamiętne ryło Billy’ego Drago w białym garniaku. No i Bobby De Niro rozbijający głowy kijem baseballowym. Ten film to jednak coś więcej, niż remake schodów Odessy – to świetny film gangsterski z doborową obsadą, któremu warto poświęcić dwie godziny życia. [Mefisto]
Oczywiście rację mają Ci, którzy temu filmowi wytykają mocno uproszczony scenariusz z iście komiksowymi pomysłami, ale to dzieło jak żadne inne udowodniło jak znakomicie kino czuje Brian de Palma. Masa niezapomnianych scen na czele z niesamowitą strzelaniną na dworcowych schodach, fantastyczna muzyka Ennio Morricone oraz kapitalne kreacje aktorskie na czele z Robertem de Niro i Seanem Connerym. [Pegaz]
https://www.youtube.com/watch?v=xIF_WdPUBFo&feature=player_detailpage
34. Wielki błękit / Le Grande Bleu (1988)
reż. Luc Besson
Film o całkowitym oddaniu się swojej pasji. Dwóch nurków – Jacques i Enzo, których jedynym sensem życia jest ustanawianie kolejnych rekordów w nurkowaniu bez butli.To historia ludzi całkowicie owładniętych swoją pasją. Luc Besson nakręcił film niezwykły, zapierający niemal dech w piersiach. Twórca pokazał, czym może stać się pasja dla człowieka i jakie może to nieść za sobą konsekwencje. Wielki Błękit to kino perfekcyjne bez najmniejszej nawet drobnej ryski. Postacie rozpisane są mistrzowsko. Ciężko nie polubić pary rywalizujących ze sobą nurków. Jean Reno i Jean-Marc Barr odtwórcy głównych ról zagrali genialnie. Wręcz udziela się widzom miłość głównych bohaterów do nurkowania. Do tego wykonanie techniczne jest równie dobre. Zdjęcia wykonano perfekcyjnie. Wszelkie krajobrazy, wnętrza czy wreszcie sceny podwodne wyglądają po prostu pięknie. Luc Besson stworzył dzieło wielkie, ponadczasowe i jedyne w swoim rodzaju. Prawdziwe arcydzieło kinematografii. [Azgaroth]
Przepiękny pod każdym względem film, dodatkowo okraszony iście magiczną muzyką, który zrodził się z fascynacji i miłości swego twórcy do oceanu (a także z faktycznych rekordów prawdziwego Jacquesa Mayol i Enzo Maiorca). I to widać w każdej sekundzie tegoż. Co więcej, ta fascynacja udziela się szybko także widzowi – i ją również nietrudno przekuć w większe uczucie podczas seansu. Ale uwaga! Łatwo zatonąć w urokach tej epickiej love story (dotyczy także posiadaczy karty pływackiej, żeglarzy, ratowników i instruktorów)! [Mefisto]
Ponad 160 minut poezji zamkniętej w taśmie filmowej. Nie pamiętam drugiego takiego filmu, który podczas seansu wprowadzałby mnie w dziwny, oniryczny nastrój i angażował w taki sposób. Prosta historia o przyjaźni i rywalizacji, ale z każdej sceny, każdego kadru wypływają hektolitry czystej magii. Wspominając ten film, wydaje mi się, że wszystko dzieje się tam niezwykle wolno, naturalnie, a w tle przygrywa muzyka Serry, która idealnie dopełnia najlepszy film Bessona. [Arahan]
Opus magnum Luca Bessona. Genialne pokazanie ludzi z pasją, którzy pomimo że niszczą swoje i innych życie nie tracą w oczach widzów sympatii. Miłość ma różne imię i postaci, Jacques Mayol i Enzo Molinari znaleźli ją w morskich głębinach. Plus muzyka Erica Serry i samemu chciałoby się zanurzyć w niezbadane, ciemne głębiny. [Sonny Crockett]
Przepiękny, a zarazem niepokojący film o fascynacji, która przeradza się w obsesję, o miłości tak wielkiej, że nieodmiennie niszczy ona tych, którzy nią pałają. O miłości nie do kobiety czy mężczyzny, ale do żywiołu. Bessonowi udało się sprawić, by na czas trwania seansu obsesja głównych bohaterów stała się też obsesją widzów. Magia kina w formie czystej. [Paszczak]
Opowieść o ludziach z otchłani mórz, którym przyszło urodzić się na lądzie. Opowieść o marzeniu połączenia się z wielką głębią (głównie dla Jaquesa). Opowieść o rywalizacji (głównie dla Enzo), ale także o wielkiej przyjaźni i szacunku zarówno do siebie jak i do bezkresu oceanu. Najlepsza obok ‘Leona” rola Jeana Reno i chyba życiowa Jean-Marc Barra. Wspaniały motyw przewodni Serry. Dlaczego Besson nie kręci już takich filmów… [Gemini]
33. Mucha / The Fly (1986)
reż. David Cronenberg
Obrzydliwy film. Ale tak samo intelektualnie drażniący. David Cronenberg osiągnął szczyt dosłowności, w której ukryta jest refleksja nad człowieczeństwem jako takim: poświęceniu dla sprawy, współczesnym pojęciem ambicji, roli technologii. Czyli Cronenberg w pigułce. [desjudi]
Remake klasycznego horroru w wykonaniu Davida Cronenberga. Jeff Goldblum jako ambitny i zakochany naukowiec, który na własnej skórze odczuwa błędy swojego wynalazku. Miejscami, przerażający, wręcz obrzydliwy, ale jakże sugestywny film będący czymś więcej niż tylko zwykłym straszakiem. [Lawrence]
Cronenberg w najlepszym wydaniu i mistrzowski Goldblum. Zapierające dech w piersiach efekty animatroniczne,muzyka dająca niezłe fundamenty pod klimat, to daje niesamowity misz masz horrorowy. Genialne ukazanie powolnego staczania się osobowości dążącej do doskonałości i sławy. Do dzisiaj Goldblum po przemianie przyprawia o gęsią skórkę nie mniej niż Twory Bottina z The Thing. [Danus]
Znakomity film Davida Cronenberga. Pod płaszczykiem obrzydliwego horroru kryją się pytania o granice eksperymentów naukowych. Rzadko zdarza się takie połączenie, tym bardziej że przeobrażające się ciało Setha wygląda bardzo realistycznie. Ponadto “Mucha” straszy także niepokojącą atmosferą, psychika naukowca powoli przekształca się i “Brundle-mucha” przejawia niebezpieczne cechy charakterystyczne dla społeczności insektów. [DrBakier, fragment opisu sequeli]
https://www.youtube.com/watch?v=flGCik0MMKo&feature=player_detailpage
32. Powrót do przyszłości 2 / Back to the Future 2 (1989)
reż. Robert Zemeckis
Nie tak nowatorska jak pierwsza część (choć to zrozumiałe), ale za to wymagająca większego twistu. Wszystko się udało, scenariusz doskonale stapia się z wcześniejszymi wydarzeniami, co było nie lada wyzwaniem. I choć przygody Marty’ego stają się jeszcze bardziej zagmatwane, to wszystko łykamy dopraszając się o więcej. [Gemini]
Druga część opowieści o żywiołowym nastolatku i nieco szalonym doktorze, niewiele ustępuje części pierwszej. Najważniejszym pozytywem jest zachowanie tego samego klimatu, który towarzyszył nam podczas oglądania pierwszego filmu, przez co czujemy jakbyśmy nie robili sobie przerw między częściami, tylko dalej oglądali ten sam film. Po raz kolejny możemy wspaniale bawić się z bohaterami, delektować dobrym humorem i cieszyć oko efektami specjalnymi, a sensowne rozwinięcie scenariusza, daje nam nieporównywalnie dobrą rozrywkę. [Mittron, fragment opisu sequeli]
31. Akira (1988)
reż. Katsuhiro Otomo
Legendarne Anime od pana Ôtomo. Nie jest to typowa japońska “bajeczka”. Wykreowany świat jest tu naprawdę mroczny, a życie na ulicy brutalne i twórcy nie bali się tu tego pokazać ani w żaden sposób ugrzeczniać. Stąd też na naszych ekranach krew, flaki, zabójstwa, przekleństwa, a nawet nagość. A po środku całego tego główni bohaterowie. Mała grupka znajomych, która stara się wywalczyć swoje miejsce w tym świecie. Mimo ponad 20 lat na karku problemy, które porusza wciąż są aktualne i dotyczą nasz i jak i naszego współczesnego świata. Świetna muzyka, kreska i animacja, które nawet dziś robią wrażenie. A ostatnie kilkadziesiąt minut filmu to istny majstersztyk. [Turus]
Ten film to z pewnością jedna z najbardziej znanych i kultowych japońskich produkcji animowanych. Tytuł “Akira” znany jest wszystkim miłośnikom mangi i anime, to także największa i najbardziej znana twórczość Katsuhiro Otomo – ponieważ najpierw był komiks, a dopiero później oparty na nim film pełnometrażowy (…) “Akira” to trudny w odbiorze film. Zawarte w nim treść oraz przesłanie są skierowane raczej do dorosłych widzów. Młodsi z pewnością nie będą rozumieli prawdziwej istoty tej produkcji, a już na pewno niektóre sceny nie są dla ich oczu – chodzi tu w głównej mierze o brutalność czy wygląd całego świata i rzeczywistości. Także krew oraz wiele obrzydliwych scen jest na porządku dziennym. [Alieen, fragment recenzji]
https://www.youtube.com/watch?v=aqp1BDXpAJU&feature=player_detailpage
Ciąg dalszy już wkrótce…
Komentarze mile widziane 🙂