Ranking postaci z serialu TEORIA WIELKIEGO PODRYWU. Sheldon, Sheldon, Sheldon!
4. Penny Hofstadter (Kaley Cuoco)
Przypomnijmy sobie, kim była Penny, gdy po raz pierwszy zobaczyli ją Howard z Sheldonem, i porównajmy ją z osobą, za którą mamy ją pod koniec 12. sezonu. Jako postać dokonała niesamowitej ewolucji. Twórcy zdecydowali się nawet emblematycznie jej przemianę zaakceptować. Kto pojawia się w naprawionej windzie? Penny! Przypomnę tylko, że ze strony dziewczyny wymagany był gigantyczny wysiłek, żeby odnaleźć się w gronie takich mózgowców, a jednocześnie osób wysoce odmiennych od całej reszty populacji świata. Od samego początku musiała o siebie walczyć, również ze sobą samą. Dysponowała takimi, a nie innymi możliwościami i tylko w ich ramach mogła się poruszać. Wykorzystała je nie do stania się tandetną aktoreczką ku uciesze męskiej gawiedzi, lecz partnerką jednego z najinteligentniejszych ludzi na naszej planecie – partnerką docenioną w pracy, spełnioną w związku, której praktyczne możliwości intelektualne w sensie rozumienia operacji na liczbach urojonych czy też weryfikacji lub falsyfikacji teorii superstrun wydają się nic nie znaczące, a z drugiej strony kluczowe dla skutecznego radzenia sobie z życiem. Sheldon powiedziałby, że to chodzący paradoks, do którego ktoś powinien napisać równanie.
3. Howard Joel Wolowitz (Simon Helberg)
Małżeństwo polega na tym, że ciągle się udaje, że się nie wie – tę i mnóstwo innych życiowych sentencji wykuł Howard w ciągu 12 sezonów trwania serialu. Jego cynizm jest wprost proporcjonalny do niedowartościowania z powodu braku doktoratu. O braku tego stopnia naukowego u Penny nie ma sensu wspominać jako argumencie polepszającym stan psychiki Howarda. Z czasem jednak odkrywa on, że nie doktorat decyduje o wartości człowieka. Człowiek, że tak można to ująć, jest bardziej magiczny, niż się zdaje, co nie oznacza, że nie można ująć tej magii w naukowe ramy. Howard-magik to osoba zupełnie znośna dla otoczenia. Howard po MIT zdaje się z owym otoczeniem ciągle walczyć, jakby wciąż był tamtym małym chłopcem, którego zostawił ojciec bez słowa wyjaśnienia. Gdyby Howard nie związał się z Bernadette, mógłby stworzyć ciekawy i udany związek z Rajeshem.
2. Leonard Hofstadter (Johnny Galecki)
Leonardzie, nie zawsze chodzi o ciebie – na kanwie zdania rozegrało się sporo komicznych sytuacji, w których ego Leonarda zostało sprowadzone do parteru. Leonard musiał po prostu wyzwolić się z destrukcyjnego wpływu matki i trwających latami prób przypodobania się jej – w większości nieudanych. Nieco podobnie było z Sheldonem. Leonard czuł się w jakimś irracjonalnym obowiązku, żeby tłumaczyć postępowanie Sheldona, przez co ciągle żył w stresie, a i Sheldonowi nie pomagał wejść w konstruktywną relację z otoczeniem. Leonardzie, nie zawsze chodzi o ciebie – bo nigdy tak naprawdę nie chodziło, dlatego cała mądrość tego zdania przejawia się w jego odwróceniu. Śmiejemy się z Leonarda, lecz emocjonalna złożoność tej postaci jest majstersztykiem scenopisarskim. Potrzebował on uwagi, bo ta, którą był otaczany, gdy tego najbardziej potrzebował, nie była autentyczna, nie wynikała z uczuć, a z wiwisekcyjnego, bezdusznego podejścia matki naukowczyni. Penny pokazała Leonardowi, że można inaczej, i to bez doktoratu.
1. Sheldon Lee Cooper (Jim Parsons)
Król może być tylko jeden, więc zapewne ta pozycja w rankingu was nie zaskoczyła. Żartobliwie można określić Sheldona jako treningowe dziecko Penny i Leonarda. Rola tego autystycznego, psychopatycznego i straumatyzowanego geniusza wymagała od Jima Parsonsa nadludzkiej cierpliwości. Zastanawiam się, czy po tylu odcinkach grania tak wielkiego odszczepieńca w psychice Parsonsa nie zaszły zmiany na tyle poważne, że przydałoby się na nie spojrzeć od strony psychoanalizy czy też innego rodzaju terapii. Śmiech przez łzy. Nie da się tak żyć, mając zaplanowane wszystko, nawet seks. Sheldon pod tym względem jest postacią niezwykle pouczającą. Przez te wszystkie sezony przeszedł długą drogę samopoznania – bolesną jak ewentualna przegrana w trójwymiarowe szachy z Leonardem. Czasami nawet rezygnował ze swojego stałego miejsca na kanapie, a nawet nie kończył niektórych spraw, co mogło go doprowadzić do napadu prawdziwej psychozy. Kiedyś wydawało mi się, że być jak Sheldon byłoby zabawnie, ale zrozumiałem, że to męczarnia. Sheldon to najbardziej nieszczęśliwa postać w Teorii wielkiego podrywu.
Pozostają jeszcze postaci z zupełnego tła, chociaż grane przez znanych aktorów. Nie załapały się do rankingu, lecz każde ich pojawienie się na ekranie powoduje niekiedy solidniej zaplanowaną rozrywkę niż niekończące się poszukiwania dziewczyny uskuteczniane przez Rajesha. Pamiętajmy więc o królowej wszystkich heter pani Fowler (Kathy Bates), rektorze Siebercie (Joshua Malina), doktorze V.M. Koothrappalim (Brian George) czy udzielającym ślubu Amy i Sheldonowi Marku Hamillu.