search
REKLAMA
Ranking

RADOŚĆ DLA OKA, czyli ikoniczne męskie klaty

Jacek Lubiński

9 sierpnia 2017

REKLAMA

Chris Hemsworth

Średni, acz najsłynniejszy z braci Hemsworth, to oczywiście seria Thor wraz z Marvelowskimi przyległościami. Chris parę razy pokazuje tam swój wydatny, nagi tors, czemu służą dość pretekstowe sceny przebierania się, kwitowane jeszcze bardziej pretekstowymi gagami. I choć nie jest on jedynym, który w tym uniwersum pada ofiarą podobnych zabiegów (wszak trzeba pokazać publice, że pokaźna gaża, restrykcyjna dieta i miesiące treningu nie poszły na marne), to jako pretendent do tronu i swoisty bóg z innej planety Chris dzierży palmę pierwszeństwa w obecnych trendach/modzie/popularności (niepotrzebne skreślić) męskich klat wśród tak zwanych młodych lasek. Odyn lajkuje to.

Christian Bale

Znany ze swoich fizycznych metamorfoz Krzyś to zdecydowanie niezapomniane chwile z American Psycho, w którym eksponując swoje skrojone idealnie niczym garnitur ciało, robił wiele rzeczy – w tym biegał z piłą łańcuchową za dziwkami… dosłownie. To ostatnie z pewnością nie przysporzyło mu pewnie fanek, ale na całą resztę szło zwyczajnie dobrze popatrzeć – i to niezależnie od preferencji seksualnych tudzież statusu materialnego. Bale po prostu wykuł klatę na miarę nowego milenium.

David Hasselhoff

Cóż można powiedzieć o boskim Hoffie, który raczył nas swoją mityczną klatą nie tylko w serii Słoneczny patrol, ale także po pijaku, w domowym filmikach kulinarnych, pozbawionych dawnej chwały. Co więcej, były Nieustraszony potrafi niemal rokrocznie przypominać o swojej niezaprzeczalnej wyjątkowości w gościnnych występach – czy to w kinowej reinkarnacji plażowej serii, czy też w… animacji dla dzieci. I raz za razem udowadnia, że jego mega tors właściwie się nie starzeje, a on sam dojrzewa niczym dobre, wytrawne wino. To klata-ewenement, która przy zbyt długim wpatrywaniu się w nią dosłownie potrafi oślepić.

Dlatego też w trosce o zdrowie naszych czytelników fotkę poglądową zamieszczamy w tym odrębnym linku (naukowcy ostrzegają: przed kliknięciem skontaktuj się z lekarzem bądź farmaceutą, zażyj valium i załóż dobre okulary przeciwsłoneczne z atestem UHOFF).

Henry Cavill

Obecny Człowiek ze stali to dopiero piąte wcielenie Supermana (a i to licząc jedynie występy kinowe). Lecz w przeciwieństwie do swoich wielkich poprzedników Cavill naprawdę zapracował sobie na ten przydomek. Dowodem tego iście stalowa klata i prawdziwie żelazny kaloryfer, który w przeepicki sposób Heniek prezentował szczególnie w swoim pierwszym “S” filmie – przy ratowaniu załogi platformy wiertniczej, a następnie wychodzeniu z wody w samych szortach. Nie potrzebował zatem pelerynki, aby porwać w obłoki żeńską część widowni (za to miesięcy treningów jak najbardziej). Zresztą sympatyczny Brytol już wcześniej nie miał oporów, aby śmiało wyginać swoje ciało przed kamerą – czynił tak choćby w Immortals. A ponieważ jesteśmy wredni, raczymy was kadrem właśnie z tego ostatniego filmu, w którym jest chudszy, umorusany i ma głupią minę. Coś za coś.

Jeff Goldblum

Klata i kult Jeffa to jedyna rzecz będąca w stanie dorównać legendzie Hoffa (dlatego też mamy nadzieję, iż mimo umieszczenia takiej ilości epy na jednej stronie wszechświat nie imploduje – a jeśli tak, to strasznie nam przykro). Już sama Mucha byłaby zdolna ostro pozamiatać w temacie, gdyby nie fakt, że biedny Jeff z czasem zaczyna się tam rozpadać. Co jednak nie przeszkodziło mu potem udowodnić, że z taką klatą jak jego wszystkie Ziemskie dziewczyny są łatwe. Jednak dopiero Park Jurajski dał mu szansę na wykazanie się swoim nagim, spoconym i stosownie ubarwionym krwią torsem, który tym samym przeszedł do historii kina. Nawet doktor Alan Grant nie był w stanie mu się oprzeć, czego dowodem słynna, wycięta scena z filmu:

Johnny Weissmuller

Weiss… who? – spytają zapewne młodsze czytelniczki. Taki tam, pięciokrotny złoty medalista olimpijski w pływaniu, który następnie zaczął szukać szczęścia w kinie, gdzie zasłynął jako… Tarzan, grając ostatecznie w aż dwunastu filmach o jego przygodach. I jako człowiek-małpa w każdym z nich dzielnie eksponował swoją opływową klatę (zaskakująco przy tym wygoloną jak na kolesia z dżungli). Być może na powyższym zdjęciu nie robi ona jakiegoś specjalnie dużego wrażenia. Weissmuller nie był ani pierwszym sportowcem próbującym swoich sił przed kamerą, ani też pierwszym wcieleniem tej postaci na dużym ekranie. Ale z całą pewnością najpopularniejszym, wydatnie inspirującym kolejne pokolenia. W dodatku przed nim mało kto mógł sobie na taką skalę polatać nago po planie. A to zobowiązuje.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA