PRZEOCZONE filmy 2019 roku, które POWINNIŚCIE zobaczyć
Ubiegły rok był zdecydowanie dobry pod względem ciekawych kinowych premier. Tytuły takie jak Faworyta, Midsommar, Parasite, Ból i blask czy Irlandczyk były prawdziwymi przebojami, przyciągającymi uwagę mediów i wielu widzów. Było też jednak w 2019 roku co najmniej kilka premier, które przeszły przez kina bez większego rozgłosu, pomimo bardzo wysokiego poziomu sztuki filmowej. Często na rynek trafiają perełki (i najczęściej są to produkcje nieanglojęzyczne), które przy relatywnie wąskiej dystrybucji i, co za tym idzie, mało intensywnej promocji nie przebijają się do szerszej świadomości widowni. Tak było w przypadku poniższych filmów.
Arktyka
Podobne wpisy
Człowiek pośrodku lodowej pustyni, piętrzące się przeciwności i półtorej godziny surowej, milczącej walki o przetrwanie. Co więcej, człowiekiem wyrzuconym na śnieżne pola jest Mads Mikkelsen, czyli aktor potrafiący samym spojrzeniem wyrazić więcej niż niejedna gwiazda ekranu przy pomocy całej linii dialogowej. Arktyka to bezbłędne kino survivalowe, podczas seansu którego można poczuć mróz siekący głównego bohatera i razem z nim na przemian wątpić i czuć uderzenia ekscytującej nadziei. Choć to rasowe i klasowe one-man-show popularnego aktora, tytuł przeszedł przez kina bez większego echa. Może dlatego, że to wbrew pozorom trudny film do zareklamowania, a może dlatego, że lodowa historia trafiła do kin w maju?
Opowieść o trzech siostrach
W 2019 roku na ekrany polskich kin trafił nowy film Nuriego Bilge Ceylana, tureckiego mistrza filozoficznej kontemplacji i anatolijskich pejzaży, spinających duchowość i prozę życia. Kilka miesięcy po Dzikiej gruszy, po cichutku i niepostrzeżenie, pojawił się w dystrybucji inny film wpisujący się w tę estetykę, sygnowany przez mniej rozpoznawalnego reżysera, ale równie dobry, jeśli nie lepszy. Opowieść o trzech siostrach Emina Alpera to intrygująca realistyczna przypowieść-baśń, pełna gawędziarskiej energii, portretująca życie tureckiej prowincji z perspektywy młodych kobiet, zawieszonych pomiędzy społecznymi uwarunkowaniami a własnymi pragnieniami i dążeniami. Na przemian liryczny i zadziorny film stanowił atrakcyjną zarówno estetycznie, jak i intelektualnie propozycję nie tylko dla fanów metafizycznych medytacji. Narracyjna otwartość nie przełożyła się jednak na rozgłos i próżno Opowieści o trzech siostrach szukać w podsumowaniach najlepszych filmów roku (uczciwie przyznając, w moim także – choć dzieło Alpera ulokowało się na liście niewiele za wyróżnionymi).
Ága
Dość zrozumiałe jest, że niespieszna i kontemplacyjna opowieść o jakuckim małżeństwie odbywającym fizyczną i duchową podróż przepadła poza horyzontem większości widzów w sezonie, w którym ton repertuarom nadają filmy oscarowe. Niemniej Ága Milko Lazarova to dzieło warte uwagi, i to nie tylko „koneserów”, ale każdego, komu bliskie są proste, ludzkie emocje. Film opowiada bowiem przede wszystkim o starzeniu i samotności, próbie poradzenia sobie z odejściem dorosłego dziecka do innego życia, a przy tym, Ága pozwala też zobaczyć prawdziwy koniec świata, który już wkrótce zniknie i stanie się tylko legendą. Tak jak wiele zdarzeń opowiadanych przez protagonistów.
Antologia duchów miasta
Choć poszukujące nowych form wyrazu i uciekające od oczywistych struktur (lub grające z nimi) kino grozy puka już dziś do drzwi mainstreamu, to można także znaleźć sporo pozycji, które w nurt ten wpisują się na zupełnie własnych, radykalnie awangardowych warunkach. Jednym z nich jest Antologia duchów miasta Denisa Côté, mieszająca formuły dokumentu, dramatu społecznego i horroru. Opowieść o mieszkańcach pewnego kanadyjskiego miasteczka, najpierw wstrząśniętego tragedią, a następnie trapionego przez niewyjaśnione zjawiska, jest zręcznym kolażem gatunkowym, a przy tym dziełem w kreatywny sposób drażniącym umysł. Antologia… trafiła do polskich kin, była w nich jednak obecna raczej jak jeden z tytułowych duchów, które bohaterom zdarzało się przegapić i minąć, nie zauważając niczego ciekawego.