PROROCTWA SCIENCE FICTION. Filmowe przepowiednie, które się spełniły
Fantastyka naukowa niemal od początku swego istnienia zajmowała się prognozowaniem przyszłości. Bodaj najcelniejsze przewidywania na tym polu poczynili literaci tacy jak Herbert George Wells, Stanisław Lem, Philip K. Dick i Arthur C. Clarke. Filmowcy również mają na koncie kilka zaskakująco trafnych proroctw. Oto niektóre z nich.
Podróż na Księżyc (1902)
Krótkometrażowe dzieło Georges’a Mélièsa uważa się za pierwszy film science fiction w dziejach. Francuski pionier zastosował nowatorskie efekty specjalne i pokazał, jak prowadzić narrację w ramach nowego medium, tym samym torując drogę kolejnym pokoleniom filmowców. Podróż na Księżyc antycypowała również prawdziwe loty kosmiczne – już rok po premierze filmu rosyjski uczony Konstantin Ciołkowski napisał teoretyczną rozprawę Eksploracja przestrzeni kosmicznej dzięki urządzeniom odrzutowym. W 1944 roku niemiecka rakieta balistyczna V2 jako pierwszy obiekt skonstruowany ludzką ręką pokonał linię Kármána i wszedł w przestrzeń kosmiczną. Później w kosmos wysyłano m.in. muszki owocówki (1947), rezusa (1949), mysz (1950), psa (1951) i człowieka (1961). Wreszcie, 20 lipca 1969 roku, członkowie misji Apollo 11 wylądowali na Księżycu, czyniąc zadość wizji Mélièsa.
Metropolis (1927)
Sztandarowe dzieło niemieckiego ekspresjonizmu to film profetyczny pod wieloma względami. Wizja postępu technologicznego jako siły, która zniewoliła ludzkość, zamiast ją wyzwolić, jest dziś szczególnie aktualna. Żyjemy bowiem w epoce głębokiego uzależnienia od technologii, która z jednej strony ułatwia egzystencję, z drugiej zaś skazuje jej użytkowników na całkowite podporządkowanie, nie oferując żadnej alternatywy. Filmowy android Maria to przepowiednia na temat humanoidalnych maszyn, które już istnieją (Kodomoroid, Asimo, Sophia, iCub itd.) i zarazem przykład fetyszyzacji gadżetów, która jest nieobca choćby wyznawcom firmy Apple czy kierowcom, którzy nadają imiona swoim autom. Równie sugestywna jest w filmie Fritza Langa wizja miasta, gdzie bogacze zamieszkują najwyższe piętra drapaczy chmur, podczas gdy robotnicy tłoczą się w podziemnych fabrykach.
451 stopni Fahrenheita (1966)
Głośna dystopia Raya Bradbury’ego opowiada o społeczeństwie, w którym literatura jest zakazana, a paleniem książek zajmują się… strażacy. Powieść interpretowano jako ostrzeżenie przed totalitaryzmem i cenzurą, choć jej autor twierdził, że główną inspiracją była dlań telewizja jako narzędzie globalnej indoktrynacji, które niszczy zainteresowanie czytelnictwem. A jednak jest coś proroczego w fakcie, że premiera filmu François Truffauta na podstawie powieści Bradbury’ego odbyła się cztery miesiące po zainicjowaniu przez Mao Zedonga rewolucji kulturalnej w Chinach. Były to trwające ponad dekadę czystki społeczno-polityczne w duchu marksizmu, które zaowocowały destrukcją tradycyjnej kultury chińskiej, paleniem „nieprawomyślnych” książek i ludobójstwem. Ale w ekranizacji Truffauta znalazła się też inna trafna przepowiednia: stosowanie słuchawek dousznych, które weszły do masowej produkcji na początku XXI wieku.
2001: Odyseja kosmiczna (1968)
Kosmiczna turystyka, sztuczna inteligencja, tablety, wideokonferencje – to tylko niektóre proroctwa w filmie Stanleya Kubricka opartym na prozie Arthura C. Clarke’a. O ile dwa pierwsze zjawiska znajdują się we wczesnym stadium rozwoju, o tyle dwa kolejne to zwyczajne elementy codziennej rzeczywistości roku pańskiego 2022. W pierwszych miesiącach pandemii COVID-19 komunikacja z wykorzystaniem technologii wizualnych stała się wręcz nieodzownym atrybutem pracy zdalnej, nauczania na odległość i utrzymywania kontaktu z bliskimi. Historia wideotelefonii liczy sobie ponad pół wieku, a do pionierskich osiągnięć w tej materii należą urządzenia stworzone przez amerykańskie przedsiębiorstwo telekomunikacyjne AT&T: Picturephone z 1964 roku i VideoPhone 2500 z 1992 roku. Niezgrabna aparatura została z czasem zastąpiona łatwo dostępnym oprogramowaniem takim jak Skype, Zoom i FaceTime.
Zielona pożywka (1973)
Akcja filmu Richarda Fleischera na motywach powieści Przestrzeni! Przestrzeni! Harry’ego Harrisona rozgrywa się w 2022 roku. I choć twórcy pomylili się w swoich prognozach dotyczących czterdziestomilionowej populacji Nowego Jorku, którą potajemnie faszeruje się pokarmem pozyskanym z ludzkich zwłok, to udało im się przewidzieć co najmniej jeden aktualny fenomen. Chodzi o zmiany klimatyczne przejawiające się w podwyższeniu globalnej temperatury i skutkujące zanieczyszczeniem oceanów, niedoborami żywności, wody pitnej i przestrzeni życiowej, postępującym ubóstwem przeludnionego społeczeństwa oraz eutanazją obywateli. W tym świecie tylko zamożne elity mają dostęp do przestronnych mieszkań, czystej wody i naturalnego jedzenia. Zieloną pożywkę można też odczytywać jako satyrę na kapitalizm, gdzie nawet ludzie zostają poddani recyklingowi w nieskończonym obiegu produkcji i dystrybucji.