search
REKLAMA
Zestawienie

PROPOZYCJA NIE DO ODRZUCENIA. 5 najciekawszych filmów o włoskiej mafii

Jakub Piwoński

1 października 2018

REKLAMA

Nietykalni (1987), reż. Brian De Palma

Więcej uzyskasz przy pomocy miłego słowa i broni niż tylko przy pomocy miłego słowa.

Popkultura ugruntowała wizerunek włoskiego gangstera. Al Capone jest już dziś ikoną. Spośród wielu filmów, w których mieliśmy okazję zobaczyć tę postać, ja najbardziej lubię Nietykalnych w reżyserii Briana De Palmy. Duża w tym rola sentymentu, gdyż niegdyś dość często wracałem do tego filmu. Dla mnie wyjątkowość Nietykalnych przede wszystkim opiera się na tym, iż perfekcyjnie zestawia ze sobą dwa przeciwstawne archetypy – wizerunek sprawiedliwego policjanta oraz nieprawego gangstera, czyli anioła prawa i sługi diabła. Ta prostota wydźwięku mającego barwy czerni i bieli bardzo mnie ujęła. Nietykalni zatem jako opowieść o konfrontacji z nieprawością najlepiej sprawdzają się w roli historii wzorcowej, swoistego ideału, który winien być przybliżany w każdej szkole policyjnej. Ideału mającego jednocześnie niewiele wspólnego z brutalną rzeczywistością, w której korupcja i wpływy dają mafii taką przewagę, że walka z nią zbieżna jest zwykle z walką z wiatrakami.

Prawo Bronxu (1993), reż. Robert De Niro

Najsmutniejsze w życiu są zmarnowane talenty.

Kolejny debiut na tej skromnej liście i zarazem kolejna wybitna pozycja. I dodajmy, że debiut podwójny – reżyserski i scenariuszowy. Role te przejęli dwaj wybitni aktorzy, Robert De Niro i Chazz Palminteri, którzy jednocześnie uraczyli film swymi występami, stając naprzeciw siebie w niecodziennej konfrontacji. W słynnej nowojorskiej dzielnicy, w której rządzi włoska mafia, rozgrywa się pojedynek o władzę nad duszą młodzieńca. To opowieść o trudach ojcostwa, które często, za sprawą narzucania ograniczeń wychowawczych, przegrywa z naturalną potrzebą wolności dziecka. Jeśli w dodatku ta wolność wiąże się z dostępem do pieniędzy i władzy, pokusa odejścia z domu rodzinnego jest jeszcze większa. Prawo Bronxu to niejako gangsterska wersja przypowieści o synu marnotrawnym, z tą jedną różnicą, że potomek do końca nie ma pewności, czy wybrać życie po swojemu, acz poza prawem, czy też w okowach społecznego schematu, acz uczciwie. Oba te kierunki mogą mieć bowiem bardzo stabilne filary.

Gomorra (2008), reż. Matteo Garrone

Trzęsienie ziemi jest wolą Bożą. Jest dobra na glebę.

Sugestywny – ten przymiotnik przychodzi mi jako pierwszy do głowy na wspomnienie filmu Matteo Garrone. To bowiem najbardziej realistyczny i bezpretensjonalny obraz włoskiej mafii, jaki udało mi się w życiu obejrzeć. Akcja przeniesiona została do współczesności, gdzieś między brudne blokowiska Neapolu, a udział w niej biorą często małoletni bandyci. Film został całkowicie odarty z wszelkich stereotypów towarzyszących popkulturowemu wizerunkowi włoskiego mafiosa. Gomorra wygląda momentami tak boleśnie prawdziwie, że wywołuje wrażenie filmu dokumentalnego, a nie fabuły. Wysyp nagród i nominacji dla tego dzieła nie powinien nikogo dziwić. Nie jest to jednak kino, do którego chce się wracać. To raczej jednorazowa dawka otwierających oczy emocji, które prowadzą do bardzo gorzkiej konstatacji – ten bezwzględny i pełny przemocy świat zorganizowaliśmy sobie sami.

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA