POD PIRACKĄ BANDERĄ. 8 godnych uwagi filmów o piratach
Hook, 1991, reż. Steven Spielberg
Choćbym nie wiem jak wiele filmów o piratach obejrzał, jako osoba dorastająca w latach 90. we wskazywaniu swojego faworyta już na zawsze pozostanę sentymentalny i tendencyjny. Wybaczcie. Raz, że wprost uwielbiam opowieść o Piotrusiu Panie, która według mnie stałe miejsce w popkulturze zawdzięcza temu, iż jest niezwykle trafną metaforą odnajdywania mężczyzny w chłopcu oraz chłopca w mężczyźnie. Dwa, że film Spielberga widziałem tak często, że na dźwięk słowa „pirat” nie mam przed oczami żadnego Jacka Sparrowa, a właśnie kapitana Jamesa Hooka wraz z jego barwną świtą. Cudowna opowieść, z dodatkowym atutem w postaci funkcjonowania na pograniczu jawy i snu. Jakby cały ten proces polegający na nauce latania oraz konfrontacji z odwiecznym wrogiem był niczym innym, jak wewnętrznym rozwojem bohatera, który Nibylandię sobie po prostu wymarzył.
Wyspa piratów, 1995, reż. Renny Harlin
Zabijcie mnie, ale ja ten film autentycznie lubię. W głowie mi się nie mieści, że tak solidna i wartka przygodówka zapracowała na tytuł największej klapy w historii kinematografii, co zresztą nie omieszkano odnotować w księdze rekordów Guinnessa. Owszem, mamy w tym przypadku do czynienia z mnóstwem przerysowań i wyświechtanych klisz, ale który film z tej listy jest od takiego sposobu opowiadania historii całkowicie wolny? Za filmowym McGuffinem chce się podążać, jest mnóstwo spektakularnych scen wyznaczających styl Harlina, jest w końcu charakterystyczny pazur Geeny Davis, która robi wszystko, by skraść naszą uwagę. Mam zresztą wrażenie, że gdyby film powstał dzisiaj, w czasach koniunktury na silne, kobiece osobowości, znalazłby uznanie, przynajmniej w oczach ustępliwych wobec słusznych trendów krytyków.
Planeta skarbów, 2002, reż. John Musker, Ron Clements, Benedikt Rabanus
Ten film równie dobrze mógłby znaleźć się w zestawieniu najlepszych filmów sci-fi realizujących założenia steampunku (które kiedyś stworzę). Wyjątkowe jest w nim bowiem to, że ukazuje przyszłość będącą zwierciadłem naszej przeszłości. Reżyserzy Musk i Clements długo zabiegali, by Disney dał im zielone światło na realizację filmu (kartą przetargową miało być objęcie reżyserii Herkulesa). Opłaciło się. Planeta skarbów to twór odważny, bo skąpany w mało popularnej stylistyce, ale jednocześnie bardzo bezpieczny, bo realizujący sprawdzone przesłania. To połączenie się po prostu powiodło.
Piraci!, 2012, reż. Peter Lord, Jeff Newitt
To z pewnością najlżejsza pozycja z tego zestawienia, a dzięki temu także najprzyjemniejsza w odbiorze. Groteska wprost wylewa się ekranu. Nie ma się czemu dziwić – to w końcu film twórców Wallace’a i Gromita. Prócz osobliwego humoru, rozprawiającego się z najbardziej typowymi pirackimi stereotypami, Piratów! warto docenić także za wyjątkowo ciekawe, a pod pewnym względem także zaskakujące zawiązanie akcji. Bo kto by pomyślał, że piracką historię da się opowiedzieć, wykorzystując do tego teorię ewolucji, czyniąc jednocześnie Karola Darwina aspołeczną ofermą, na którego tle kapitan piracki – główny bohater filmu – to uosobienie męstwa?
Podobne wpisy
Kapitan Philips, 2013, reż. Paul Greengrass
Zestawienie zamyka film osadzony we współczesności. Bo kto powiedział, że piratami możemy nazwać tylko tych dawnych morskich rozbójników? Kapitan Philips kładzie nacisk na fakt, że piractwo jest zjawiskiem wciąż aktualnym, a obszarem newralgicznym są na przykład wybrzeża Somalii. Tam też natyka się na piratów tytułowy kapitan Philips – dowódca amerykańskiego frachtowca – który zostaje zmuszony do podjęcia pełnego napięcia pojedynku ze swym antagonistą. Dopiero konfrontacja z dzisiejszą – brutalną i surową – rzeczywistością pozwoliła odrzeć piratów z szat romantycznego i idealizującego mitu, w który ubierani byli przez dziesięciolecia w filmie i literaturze.
korekta: Kornelia Farynowska