search
REKLAMA
Zestawienie

Pisarze, którzy GARDZILI filmowymi adaptacjami swoich powieści

Szymon Skowroński

6 czerwca 2020

REKLAMA

 Bret Easton Ellis – American Psycho

Sukces odniósł w wieku 21 lat za sprawą głośnej powieści Mniej niż zero, jednak prawdziwą sławę i rozpoznawalność przyniosła mu American Psycho. Obie książki sfilmowano – pierwsza adaptacja bardzo odbiegała od oryginału i nie cieszyła się zainteresowaniem, ale już American Psycho w reżyserii Mary Harron narobił głośnego szumu i wywołał sporo kontrowersji. Wśród głosów na „nie” był także ten autora – i jest to sprawa dosyć ciekawa. Otóż Ellis podawał rozmaite powody, wedle których jego powieść była niemożliwa do sfilmowania: forma strumienia świadomości, niejednoznaczność narracji i nie do końca jasne intencje narratora, ale pojawił się także wątek genderowy: otóż autor uważał, że kobieta reżyser nie jest w stanie oddać męskiej natury powieści, bo widzi świat w zupełnie inny sposób. Już wcześniej autora posądzano o mizoginię, jednak warto w tym momencie przypomnieć o wywiadzie z 2002 roku, w którym Ellis przyznał, że nie identyfikuje się jednoznacznie z żadną orientacją – bywa heteroseksualny, biseksualny i homoseksualny. To stwierdzenie składa się na jego skomplikowaną medialną personę i doskonale uzupełnia tematykę jego twórczości, opowiadającej w znacznym stopniu o kryzysach i meandrach tożsamości. Jednocześnie można zaryzykować stwierdzenie, że wszystkie zarzuty Ellisa pod adresem filmowej adaptacji właściwie są odbiciem jego intencji: film w reżyserii Mary Harron w istocie nie pozwala zinterpretować historii w jeden sposób, aktorska dychotomia roli Christiana Bale’a jako bohatera i narratora opowieści sprawiają, że widz nie może mu zaufać, a film od lat jest przedmiotem analiz i krytyk. Mimo to Ellis nie był zachwycony adaptacją, a spośród trzech pozostałych w jego oczach jedynie Żyć szybko, umierać młodo cechuje się zrozumieniem i oddaniem sensu jego prozy. 

Stanisław Lem – Solaris Andreia Tarkowskiego 

…i właściwie każda z adaptacji jego opowiadań, nowel lub powieści. Lem nie krył się z niechęcią do filmów opartych na swojej twórczości, jednak jego stanowisko w sprawie dzieła Tarkowskiego jest bodaj najbardziej udokumentowane. Polski pisarz miał za złe radzieckiemu reżyserowi, że nie pokazał najważniejszego – czyli tytułowej planety Solaris. Rzecz jasna, literacki opis tejże był właściwie niemożliwy do wizualnego przedstawienia z tego powodu, że przyjmowała ona formę i kształt myśli odwiedzającego ją człowieka, parafrazując je, przekształcając, deformując, tworząc własną wersję rzeczywistości „podpatrzonej” w jego percepcji. Dla każdego Solaris mogła być czymś innym – lub kimś innym. Tarkowski skupił się na innych wątkach materiału źródłowego, jednak rozczarowanie Lema jest zupełnie zrozumiałe. Skoro reżyser nie bierze na warsztat esencji książki, to po co w ogóle podejmuje wyzwania jej sfilmowania? Do listy zarzutów Lema wobec filmu należy doliczyć także fakt zbytniego zogniskowania filmu na wyrzutach sumienia głównego bohatera. Pisarz miał ująć to w słowa: „Tarkowski nie nakręcił Solaris, tylko Zbrodnię i karę”

Stephen King – Lśnienie 

Zdecydowania większość filmów Kubricka to adaptacje mniej lub bardziej znanych dzieł literackich. W dwóch przypadkach autorzy pierwowzorów byli bardzo niezadowoleni z końcowego efektu pracy reżysera, w obu zarzucano mu także niezrozumienie powieści (lub celowe odejście od jej przekazu). Pierwszy był Anthony Burgess, autor Mechanicznej pomarańczy. Co ciekawe, w tym przypadku kością niezgody było zakończenie filmu, który dość wiernie trzymał się struktury powieści, jednak nie uwzględniał scen zawartych w ostatnim rozdziale. Początkowo mówiło się o tym, że Kubrick czytał amerykańską, ocenzurowaną wersję powieści. Burgess obwiniał nie reżysera, lecz wydawcę. Potem wyszło na jaw, że Kubrick znał ostatni rozdział, ale uznał, że nie pasuje on do całości i burzy wydźwięk opowieści, dlatego zdecydował się na zakończenie filmu w taki, a nie inny sposób. Dużo więcej miał do zarzucenia Kubrickowi Stephen King. W 1980 był on bardzo poczytnym i cenionym autorem, a filmowa wersja Carrie zainicjowała zarówno rozkwit reżyserskiej kariery Briana De Palmy, jak i „modę” na adaptacje prozy Kinga. Kubrick, twórca o pozycji ugruntowanej, postanowił sfilmować Lśnienie. Nie jest tajemnicą, że reżyser w historiach szukał nie tylko fabuły, ale także możliwości eksperymentowania z filmowym językiem. Odszedł od książkowych wydarzeń, by w gęstwinie symboli, wizualnych metafor i formalnych sztuczek ukryć własne przesłanie i własny sens. Kingowi nie podobało się, że Kubrick zrobił z Jacka Torrance’a „pełnoetatowego” wariata od samego początku, zamiast miarowo pokazywać proces jego odchodzenia od zmysłów. Ponadto nie szczędził krytyki reżyserowi za kreację Shelley Duvall, którą Kubrick wedle Kinga traktował instrumentalnie i zrobił z niej krzyczącą wariatkę, a nie – pełnokrwistą postać. Pisarz uczciwie przyznawał, że film jest wizualnie imponujący, ale porównywał go do cadillaca, z którego usunięto silnik. 

REKLAMA