search
REKLAMA
Zestawienie

AKTORKI O NIESAMOWITYCH OCZACH. Ranking subiektywny

Jacek Lubiński

9 maja 2018

REKLAMA

Zooey i Emily Deschanel

Choć siostry wyraźnie się od siebie różnią fizycznie, to mają jedną cechę wspólną, której nie da się przegapić – cudnie niebieskie patrzydła. Popularniejsza pod tym względem wydaje się Zooey, nie tylko przez wzgląd na bogatszą karierę, ale i nieco większe oczy z mocniejszym odcieniem tęczówek. Za to Emily – u której błękit jest niemal prześwitujący – potrafi swoimi wyprawiać takie cuda, jak poniżej. Oczywiście kochamy je obie.

 

Kim Director

Mniej znane nazwisko na liście – ale za to takie, które zobowiązuje. Pani Reżyserka (faktycznie aktorka, kojarzona głównie z Planu doskonałego) momentalnie zyskuje sobie u nas posłuch dzięki dwóm niezaprzeczalnym walorom, z których jednym są przenikliwie niebieskie oczy o jaśniejszej barwie. Gdy się na nie natkniemy, ta druga cecha automatycznie traci na znaczeniu…

 

Claire Forlani

Ta ludzka łania na ekranie uwiodła swego czasu Brada Pitta, a w następstwie tego także jakąś połowę mężczyzn na Ziemi. Wydatnie pomogła jej w tym uroda jako taka. To piękno byłoby jednak niczym bez jej niebieskich – na zdjęciach wszelakich wpadających delikatnie w zieleń – oczu. Dzięki nim jest równie niewinna, urocza i kochana, co Bambi. I oczywiście dalece bardziej atrakcyjna.

 

Sarah Gadon

Co prawda panna Gadon potrafi grywać nie do końca sympatyczne postaci (by nie rzec wprost: podstępne suki), ale my jej to wszystko i tak wybaczamy. I będziemy wybaczać, bo tak jak na bohaterów tychże filmów, w których jest moralnie wątpliwa, tak i na nas bezustannie działa jej czar blond włosów oraz, przede wszystkim, oczu – błękitnych niczym Pacyfik w naszych snach. I nie, nie chcemy się z tego snu obudzić.

 

Mia Kirshner

Rodzynek w cieście. Słodka Mia nie powala bowiem barwą swych cudownych ślepi. Te są… szare. Lecz mimo to – a może właśnie dlatego – tak fascynują, a jej spojrzenie potrafi przeszyć na wylot. W tym wzroku Czarnej Dalii zdecydowanie drzemie drapieżność i niewinność jednocześnie. I wszystko inne, co odważymy się tam dostrzec.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA