Obsadowe katastrofy, czyli NAJGORZEJ obsadzeni ZŁOCZYŃCY

Matthew McConaughey – Mroczna Wieża
Podobne wpisy
Tworząc tę listę, w pierwszej kolejności pomyślałam o roli Matthew McConaugheya w ekranizacji powieści Stephena Kinga – Mrocznej Wieży. Nie był to jego najlepszy występ, ale zacznijmy od początku. Po pierwsze Walter, czyli człowiek w czerni, jest tajemniczą siłą zła i zupełnie nie przypomina wielu popularnych obecnie złoczyńców. Wersja prezentowana w filmie jest zbyt podobna do tego, co widzieliśmy już w milionie filmów. Po drugie Walter nie ma żadnych cech pozytywnych, a Matthew już od pierwszych scen sprawia takie wrażenie, że chciałoby mu się wybaczyć całe zło.
Wiara aktora we własne umiejętności sprawiła, że ten występ był totalnie przeszarżowany. Byłoby to w porządku, gdyby film cały czas nie mówił widzom, że należy go traktować jak najbardziej poważnie. W związku z tym zamiast złego czarownika otrzymaliśmy przefarbowanego na czarno McConaugheya i dużo bezsensownych dialogów. Jak się okazuje, oscarowy aktor nie zawsze sprawia, że dany wybór castingowy działa od początku do końca.
Hayden Christensen – Gwiezdne wojny
Ciągłe krytykowanie aktora za jego najbardziej komentowany występ w prequelach Gwiezdnych wojen wydaje się być już nie na miejscu, jednak nie sposób nie umieścić jego roli Anakina Skywakera na niniejszej liście. To idealny przykład złego castingu złoczyńcy na przestrzeni całej sagi. Oczywiście dużą winę za to ponosi dość słaby scenariusz. Jednak patrząc na to, co ze swoimi rolami zrobili chociażby Ewan McGregor czy Ian McDiarmid, argument ten można obalić bez najmniejszego problemu.
Mimo swoich umiejętności Christensen nie podołał wyzwaniu. To nie tylko brak emocjonalnego pokazania rozterek postaci. To także chybiony casting pod względem tak fizycznym, jak i aktorskim. Christensen przedstawił Anakina jako płaczliwego nastolatka, który staje się najbardziej rozpoznawalnym złoczyńcą tylko dlatego, że za młodu nikt nie traktował go poważnie. Gdy przyjrzeć się innym filmom o tego typu przemianach, jest to jednak tylko jeden z elementów składowych takiej metamorfozy. W tym przypadku to punkt zwrotny dla całej historii. Czyni to moment przejścia Anakina na ciemną stronę Mocy równie wiarygodnym jak to, że mogła się w nim zakochać Padme Amidala. Just sayin’!
Sophie Marceau – Świat to za mało
W całej bondowskiej franczyzie możliwe jest odnalezienie lepszych oraz gorszych kobiecych występów. Jednak mało kto pamięta, jak tragiczna była Sophie Marceau, która wcieliła się w postać Elektry King. Mimo talentu i urody aktorki wybór castingowy okazał się tym razem całkowicie chybiony.
Dlaczego? Elektra jest przedstawiana jako bezbronna dziedziczka imperium naftowego, jednak to właśnie ona stoi za wszelkim złem pokazanym w filmie. Już na tym etapie aktorka zawodzi, gdyż zupełnie nie pasuje do odgrywania obu obliczy postaci. To, że niełatwo jednocześnie grać rolę pozytywnego i negatywnego charakteru, pokazuje dobrze choćby scena w Czarnym łabędziu, gdzie Vincent Cassel mówi, że główna bohaterka jest idealna jako biały łabędź, ale nie ma tego czegoś, by być czarnym. Tutaj z kolei aktorka od samego początku gra postać przerażającą, niebezpiecznie atrakcyjną oraz charyzmatyczną.
Elektra to jedna z ciekawszych „kobiet Bonda”, która potrzebuje bez wątpienia lepszej reprezentacji obu stron jej osobowości. Tej niewinnej, a zarazem przebiegłej, i tej drugiej, ujawniającej się, kiedy dominuje w męskim świecie.