search
REKLAMA
Zestawienie

Niesamowite ZAKOŃCZENIA, które NIE POZWOLĄ CI ZASNĄĆ

Maciej Niedźwiedzki

28 lutego 2019

REKLAMA

DETAL

Incepcja

8a. Incepcja

W filmie Christophera Nolana chodzi o sprawy wielkie i ogromne. O rozmach na niespotykaną dotąd skalę. Kilka poziomów snu, względność czasu, tragiczna miłosna historia i kryminalna intryga liczona na miliardy dolarów. Wszystko to jest opakowane w spektakularną audiowizualną formę. Wirujące hotelowe korytarze, śnieżne lawiny, latające miasta i zakrzywioną czasoprzestrzeń.

Jeden z najefektowniejszych spektakli XXI wieku kończy się jednak zbliżeniem na malutki przedmiot. Do niemal natychmiastowego ponownego seansu nie prowokuje więc wcześniejsza widowiskowość, ale konieczność znalezienia odpowiedzi (lub chociaż sugestii) dotyczącej tego, czy wirujący bączek się przewróci, czy nie. Incepcja to gigantyczna inżynierska konstrukcja. Nolan zachwiał nią, trafiając w jeden, nie większy od śrubki, punkt.

8b. Łowca androidów

Wiele lat przed Christopherem Nolanem w bardzo podobny sposób Ridley Scott zakończył Łowcę androidów. Chodzi oczywiście o malutkie origami w kształcie jednorożca, które wzbogaca ten klasyk science fiction o nowe interpretacje. To napędzający wyobraźnię i niezwykle nośny detal symbol, destabilizujący budowaną przez pierwsze dwie godziny perspektywę. Wprowadzający dotąd nieobecny wątek, który przewraca wszystko do góry nogami. Nie ma tu miejsca, by roztrząsać, czy Rick Deckard jest androidem, czy nie. Wypracowanie własnego stanowiska jest jednak sprawą drugorzędną. Najważniejsze jest skuteczne wzbudzenie wątpliwości. Z nimi fani Łowcy androidów mocują się do dziś.

TOTAL

Poszukiwacze zaginionej arki

9a. Dom zły 

Wojciech Smarzowski wieńczy swoje filmy ujęciami w planie totalnym. To oczywiście jego znak rozpoznawczy. W Domu złym z bardzo bliska, przez większość czasu nie opuszczając czterech ścian, śledzimy pijacką posiadówę Edwarda Środonia z gospodarzem Zdzisławem Dziobasem. Smarzowski  nurza się w błocie i eksponuje społeczne patologie i ludzkie zepsucie.

W równoległym wątku policyjnym punktuje systemowe bezprawie, nie wykraczając przy tym poza podwórze przed “złym domem”. W finale kamera wznosi się wysoko ponad ciasne miejsce akcji, dając w końcu możliwość zobaczenia horyzontu. Nie przynosi to jednak ulgi ani nie uspokaja oddechu. Nastrojowy zimowy pejzaż, a na nim źli, zdegenerowani ludzie.

9b. Poszukiwacze zaginionej Arki

Steven Spielberg kończy swój przygodowy przebój w rządowym magazynie. Najpierw w planach bliskich oglądamy zabijaną gwoździami i zamykaną na kłódkę skrzynię. Następnie jeden z pracowników zaczyna ją wieźć przez wielki, niemający wręcz końca hangar. W planie totalnym widać, że jest on po brzegi  wypełniony skrzyniami, identycznymi z tymi, w której zamknięta została Arka. Oczywiście momentalnie rodzi to pytanie: jakie tajemnice one skrywają?

KLAMRA

forrest gump

10a. Forrest Gump

Unoszone przez wiatr piórko. Nic nadzwyczajnego. W Forreście Gumpie nabiera ono znamion cudu, staje się symbolem opatrzności i szczęścia. W tym też objawia się reżyserskie wyczucie Roberta Zemeckisa. Potrafiącego zamknąć nieprawdopodobną historię w ramy tak powszedniego, na co dzień niezauważalnego zjawiska.

Kompozycyjna klamra Forresta Gumpa niewątpliwie balansuje na granicy kiczu. Nie przekracza jej jak choćby bardzo zbliżona pod względem tonacji scena z American Beauty, kiedy oglądamy nagranie z wirującą na wietrze torebką (u Sama Mendesa słyszymy przy tym pretensjonalny, eksplikatywny monolog Ricky’ego). Zemeckis był znacznie subtelniejszy: postawił tylko na wymowność obrazu i nośność głównego motywu muzycznego. Takie rozwiązanie sprzyja generowaniu licznych odczytań. Uzasadnione jest nawet stwierdzenie, że piórko spadło pod nogi Forresta całkiem przypadkowo.

10b. Toy Story 3

Finałowe ujęcie ukazujące chmury rozpostarte na błękitnym niebie nie tyle spina wizualnie ostatnią część trylogii, co jest przede wszystkim bezpośrednią referencją do otwarcia pierwszego Toy Story. Pokój młodego Andy’ego pokrywała bowiem ozdobiona kreskówkowymi chmurami jasnoniebieska tapeta (na jej tle pojawia się tytuł filmu). Po pożegnaniu z zabawkami w Toy Story 3 kamera wznosi się, by w całości objąć błękitne, wypełnione obłokami niebo.

To bardzo czytelna, ale przekonująca mnie metafora. Ciekawa o tyle, że można ją rozumieć na dwa sposoby. W pierwszym wariancie uświadamia, że w pewnym momencie trzeba mentalnie wyjść poza własny dziecięcy pokój i sprawdzić, czym jest dorosłe życie. W drugiej wersji tę kompozycyjną klamrę odczytywać można również jako afirmację faktu, że zawsze nosimy w sobie pierwiastki dziecka, a kształtująca się w nas w dzieciństwie wrażliwość nigdy nie zanika.

Maciej Niedźwiedzki

Maciej Niedźwiedzki

Kino potrzebowało sporo czasu, by dać nam swoje największe arcydzieło, czyli Tajemnicę Brokeback Mountain. Na bezludną wyspę zabrałbym jednak ze sobą serię Toy Story. Najwięcej uwagi poświęcam animacjom i festiwalowi w Cannes. Z kinem może równać się tylko jedna sztuka: futbol.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA