Nie tylko Johnny Depp. Kogo jeszcze MADS MIKKELSEN powinien zastąpić?

Kevin Spacey

Wciąż niezbyt pożądany na hollywoodzkich salonach Kevin został nie tak dawno z pompą zastąpiony w filmie Ridleya Scotta Wszystkie pieniądze świata. Kokosów reżyserowi to nie przyniosło, ale teraz można by powtórzyć ten myk. Czyli: zatrudniamy Spaceya, obiecując mu tym samym poniekąd powrót do pierwszej ligi, po czym perfidnie zwalniamy go w połowie zdjęć i zatrudniamy na jego miejsce gotowego od miesięcy Madsa. Prasa ma używanie, tytuł filmu pozostaje gorący przez cały sezon oscarowy (i dodatkowo podgrzewany przez kolejne pozwy sądowe), a przy dobrze poprowadzonym marketingu mamy gotowy hit kasowy jesieni. W tym wypadku nawet końcowy efekt nie miałby znaczenia. Choć patrząc po filmografii obu panów, o prawdziwy chłam byłoby trudno. Co ciekawe, Spacey grał już z bratem Madsa, Larsem, w House of Cards. Zatem kolejny sezon albo remake tegoż mógłby posłużyć za haczyk na Kevina.
Mandalorianin

Uwielbiam Pedro Pascala w tej roli, ale bądźmy szczerzy: i tak nie widać, że to on, a w wielu scenach i tak na bank zastąpili go kaskaderzy lub CGI, lub kaskaderzy w CGI. Poza tym długotrwałe siedzenie w takiej zbroi powoduje klaustrofobię i zwyczajne znużenie, zatem Mads mógłby spokojnie wejść w te same buty w kolejnych sezonach. I byłby tak samo zajebisty. Uniwersum nie jest mu obce, podobnie jak wprawne posługiwanie się bronią, więc punktuje już na starcie. Dodajmy do tego nieco inne gabaryty fizyczne oraz specyficzny głos i mamy gotowego przekozaka, który mógłby wypaść nawet lepiej niż oryginał. Sama zamiana byłaby iście kosmetyczna i łatwa do przeprowadzenia – fabularnie wystarczyłoby, żeby Mando zaliczył bliskie spotkanie pierwszego stopnia z sarlakkiem. To zmienia ludzi. Boba wie.
Obi-Wan Kenobi

Podobne wpisy
Pozostajemy w świecie Gwiezdnych wojen. Ewan McGregor swoje dodał do tej kultowej postaci mentora Mocy, ale przecież nie może robić tego wiecznie (a może i może, ale nie w tym sęk). Mads z kolei bycie mentorem ma wypisane na twarzy i nawet nie potrzebowałby większej charakteryzacji, ani tym bardziej sarlacca, do zostania Kenobim plasującym się wiekowo gdzieś pomiędzy McGregorem a Alekiem Guinnessem, od którego wszystko się zaczęło. Ba! Gdy przyjrzeć się powyższemu zdjęciu, wygląda wręcz jak ich nieślubne dziecko. Skupienie, cierpliwość i opanowanie zaprezentował już w Łotrze 1, choć tam scenariusz ograniczył jego rolę do stania w polu jak przygłup. I jakkolwiek Mads nawet stojąc w polu jak przygłup, prezentuje się wybornie, to na tym jego potencjał bynajmniej się nie kończy. Dlatego mówcie sobie, co chcecie, ale o takiego Obi-Wana bym walczył, choćby samym słowem.
Zorro

Świeżutkim newsem jest ten o rewitalizacji zamaskowanego szermierza pod postacią kobiety, bo… w sumie nie wiadomo dlaczego. 20 lat temu w tej roli pewnikiem spełniłaby się znana z Maski Zorro Catherine Zeta-Jones. Obecnie nie wiadomo, kim będzie główna bohaterka – i tu właśnie wkracza Mads. Umie już władać szpadą i jeździć konno, bo czynił to w innych filmach (np. Trzech muszkieterach) i doskonale sprawdziłby się w tej, jak by nie patrzeć, męskiej roli zamiast jakiejś pyskatej małolaty bez nazwiska (względnie z nazwiskiem tatusia). Podstarzałego Zorro mogliśmy już przez moment obserwować w przywołanym wcześniej tytule, ale jestem przekonany, że Mikkelsen byłby w stanie wynieść tę rolę na wyższy poziom, osładzając sobie potencjalny odrzut z bliźniaczo podobnego w założeniu Batmana. En garde!
Mads Mikkelsen

W końcu Mads mógłby zastąpić samego siebie. Obojętnie w jakim filmie, acz im głośniejsze nazwisko reżysera, tym lepiej. Dobrze też, jakby sama fabuła była odpowiednio kontrowersyjna. Mógłby więc Mads przyjąć angaż u takiego Quentina Tarantino w kolejnym rewizjonistycznym spojrzeniu na drażliwą historię, następnie zacząłby skandalicznie zachowywać się na planie i wszedłby w konflikt z twórcą, jednocześnie wypisując w pijackim amoku obraźliwe bzdury na portalach społecznościowych. W rezultacie zostałby zwolniony, a na jego miejsce zatrudniono by kogoś innego. Ostatecznie jednak nic by z tej zamiany nie wyszło, „skruszony” Mads przeprosiłby publicznie i wrócił na dokrętki, co jedynie pobudziłoby zainteresowanie seansem wiecznie złaknionej medialnego krzyku publiki. Innym, spokojniejszym wariantem byłyby też różnice artystyczne i niezdecydowanie reżysera względem nakręconego materiału, który przemontowywano by w nieskończoność – usuwając i przywracając Madsa w kolejnych wersjach filmu. Możliwa byłaby też opcja „na Gilliama”, czyli wieloletnie tworzenie w bólach arcydzieła, w trakcie którego Mikkelsen sam zmuszony byłby zrezygnować ze swojego udziału, po czym za darmo wróciłby na plan w blasku chwały i tym samym uratowałby cały projekt.
Bonus:
Redaktor w Film.org.pl

Na dokładkę coś bardziej przyziemnego. Zamiast wygryźć kogoś z roli w głośnym filmie, Mads mógłby zastąpić kogoś z naszego portalu, któremu tym samym dodałby prestiżu. Na przykład kontrowersyjnego Odysa Korczyńskiego, weterana Rafała Donicę albo takiego Jacka Lubińskiego. W tym ostatnim wypadku rzeczony tekst czytalibyście po duńsku i nic byście z niego nie zrozumieli (a Mikkelsen otrzymałby wypłatę w euro). A tak czytacie go po polsku i też nic nie rozumiecie (a kasa leci w PLN). Ot, biznes. Mads, przybywaj!
P.S. Ten artykuł sponsorował Mel Gibson.