Nie tylko DRAGON BALL. Kultowe seriale dla dzieci i młodzieży emitowane na RTL 7
Jakiś czas temu doszły do nas smutne wieści – w wieku 68 lat zmarł Akira Toriyama, twórca Dragon Ball. Kultowy serial anime był swego czasu emitowany na nie mniej kultowej polskiej stacji – RTL 7. Ci wychowujący się w latach 90. doskonale pamiętają ramówkę tego kanału, będącego od samego początku (roku 1996) świeżym, nowoczesnym i ciekawym miejscem spotkania młodego widza z zachodnimi treściami. Powspominajmy wspólnie seriale z tamtego czasu.
3, 2, 1… Zaczynamy sentymentalną podróż w czasie!
„Czy boisz się ciemności”
Młodziaki spotykają się przy ognisku i opowiadają sobie historie z dreszczykiem. Antologiczna formuła, będąca takimi Opowieściami z krypty w wersji soft. Idealne dla dzieciaków, które chcą się trochę przestraszyć, ale w miarę bezpiecznie przespać noc i podzielić się wrażeniami z seansu danego odcinka podczas przerwy między lekcjami. Łącznie wyprodukowano tego aż siedem sezonów, bo i konwencja okazała się wdzięczna.
„Niebezpieczne dinozaury”
Kuriozalność tego serialu aż w oczy kole. Realizm jest dziś wartością nadrzędną (choć nie zawsze), ale kiedyś nie wstydzono się kiczu, czyniąc z niego jakość. Ta przesada była, przyznaję, urzekająca w przypadku Niebezpiecznych dinozaurów, bo dawała radość z możliwości spotkania z gadającymi dinozaurami, które jeszcze w dodatku robią efektowną rozpierduchę. Nie dało się tego nie kochać.
„Gdzie jest Wally?”
W pewnym momencie ekran zamierał, a ty miałeś minutę na to, by znaleźć Wally’ego ukrytego w gąszczu ludzi. Kto nie zna tej zabawy w spostrzegawczość z udziałem tego sympatycznego podróżnika, który na stałe wszedł do annałów popkultury, ten chyba nie miał telewizora w domu. Na fali tej popularności wydawano później w Polsce gazetkę z Wallym, którą, a jakże, skrupulatnie zbierałem do segregatorów (i do dziś je mam, wypełnione po brzegi).
„Sliders – piąty wymiar”
Mógłbym w tym miejscu wymienić także nie mniej kultowy serial Zagubiony w czasie, bo także miał swoją emisję na RTL 7, ale ja zawsze byłem zdecydowanie bliżej teamu Sliders. Pięć sezonów, masa kapitalnych przygód w czasie i przestrzeni i chyba najsłynniejsza rola w karierze Jerry’ego O’Connella. Takich młodzieżowych seriali SF się już nie robi, a szkoda.
„Dragon Ball”
Choć nigdy nie byłem fanem tego anime, które stało się pretekstem do napisania artykułu, który właśnie czytacie, to nie mogę powiedzieć, że kult Dragon Ball był mi obcy. Żyłem tym, bo nie dało się inaczej – wszyscy to oglądali. Songo, Szatan serduszko, Vegeta – nie znałeś ich, to byłeś poza systemem. Fabuła była, umówmy się, pretekstowa, najważniejsze były te starcia, które do dziś wprawiają o opad szczęki. Inne anime z RTL 7, które pewnie wielu z was wspomina z nie mniejszym sentymentem, to adaptowani niedawno na film Rycerze Zodiaku. O nich i o adaptacji filmowej wspomnianego Dragon Ball lepiej nie rozmawiajmy.
„Zaginiony ląd”
Jestem wielkim fanem klasycznej powieści Arthura Conana Doyle’a, ale gdy oglądałem ten serial, nie miałem pojęcia o jej istnieniu. Dopiero potem zrozumiałem, że Park Jurajski i inne historie, w których dinozaury współistnieją z ludźmi, mają związek z pewną literacką pozycją. Niezależnie od tego serial mnie pochłonął, miał dziwaczny sznyt, bo kiepskie efekty specjalne przeplatały się tu z motywami magicznymi. Ale i tak siedziałem podczas seansu jak na szpilkach. Do końca działała też ciekawość związana z fabułą – czy bohaterowie zdołają wrócić do swojego świata?
„Denver, ostatni dinozaur”
Dinozaury po raz trzeci i ostatni w tym zestawieniu. Po latach głównie kojarzę czołówkę tego serialu i piosenkę, która wbiła mi się w głowę dość mocno. Generalnie była to ciepła, zabawna historia o istocie nie z tego świata, która próbuje się jakoś dopasować i być przy tym cool (w czym trochę przeszkadzała mu długa szyja i ogon). Jestem pewien, że mój syn byłby tym serialem zachwycony, ale jest zajęty oglądaniem Gigantozaura – równie sympatycznej, dinozaurowej animacji.
„Czynnik PSI”
Po Czy boisz się ciemności to kolejny antologiczny serial, tym razem z zaplecza sience fiction. Dan Aykroyd każdorazowo wprowadzał nas w nową historię, która wyglądała jakby powstała na bazie akt wyjętych z Z Archiwum X, bo tyczyła się zjawisk paranormalnych. Serial działał zatem jak woda na młyn dla dzieciaków wpatrzonych w nocne niebo i wypatrujących UFO. Byłem jednym z nich.
„ALF”
Kolejny przybysz, tym razem z kosmosu, próbujący dopasować się do ziemskich warunków. Zaraz po E.T. to chyba jeden z najsympatyczniejszych kosmitów popkultury. Nie ma w tym przesady. Jego przewagą jest jednak cięty żart, który przeszedł do historii telewizji. I apetyt na koty. Unikalna, rodzinna atmosfera także była tu cenna.
„Kacper”
Któż nie kojarzy tego sympatycznego duszka? W popkulturze funkcjonuje już od lat 50. Opisywany serial animowany powstał jednak na bazie filmu aktorskiego z Christiną Ricci, nakręconego w 1995 roku. Ciekawostka – Kacper był pierwszym wyemitowanym serialem przez RTL 7, tuż po inauguracyjnym bloku reklamowym.
„Klejnot snów”
Bardzo intrygująca, silnie oddziałująca na wyobraźnię dziecięcą kreskówka. Miała coś, co było bardzo nietypowe – mroczny klimat rodem z dark fantasy, bliski klimatom książek Terry’ego Pratchetta. Akcję osadzono na odległej planecie, która była krainą snów rządzoną przez Zordraka – władcę koszmarów przypominającego smoka. Na szczęście bohaterowie wyglądający jak zielone Gumisie wnosili trochę ciepła do tego świata, choć i tak to mrok fascynował tu najbardziej.
https://www.youtube.com/watch?v=KstqDi13CeI&ab_channel=DawnoTemuWTV