search
REKLAMA
Zestawienie

Nie tylko dla hipsterów. Najbardziej KULTOWE FILMY ostatniej dekady

Odys Korczyński

28 grudnia 2019

REKLAMA

Tylko nie mów nikomu (2019), reż. Tomasz Sekielski

Z pewnością jest to dokument symboliczny, bo pierwszy tak odważnie prezentujący skalę pedofilii w Kościele katolickim, chociaż przecież od wielu lat wiadomo, że jest ona ogromna. Kultowość akurat w tym przypadku stanowi wartość dla pewnej grupy ludzi, którym zapewne nie zależy na spokojnym istnieniu Watykanu. Tak rozumiana kultowość jest zagraniem pod prąd, wrogim w stosunku do sił uważanych do tej pory za wręcz absolutne, ponieważ naznaczone boską łaską i utrzymujące, że racja ich istnienia znajduje się w objawionych pismach. Tym bardziej stworzenie dokumentu, który będzie oskarżał organizację o tak zdefiniowanych korzeniach jest odważne, nowatorskie i bezpardonowe. Widzowie długo będą wspominali film Sekielskiego w przekonaniu, że być może on coś zmieni, rozliczy pewną uprzywilejowaną kastę z jej grzechów w imię prawdy. Bo prawda istnieje obiektywnie i nikt nie może uważać, że jest jej jedynym depozytariuszem, a za takiego przez setki lat uważał się Kościół. Kultowe jest zatem odarcie go z tego przekonania, a raczej pozbawienie go szeregowych katolików, którzy swoją wiarą zapewniają hierarchii utrzymanie. W tym przepadku doskonale widać, jak określenie „kultowy” przynależy do jednej partykularnej grupy zwolenników, natomiast inna o przeciwnych poglądach może zupełnie to zanegować.

Avatar (2009), reż. James Cameron

Pamiętam, że wybrałem się na ten film do IMAX z niemałym zaciekawieniem i podnieceniem, bo miał to być to pierwszy pełnometrażowy obraz w 3D, jaki obejrzę. Ludzie opowiadali wtedy o kinowym trójwymiarze różne rzeczy – na przykład, że tak długa projekcja w ten sposób oszukująca mózg może doprowadzić do mdłości, omdleń i napadów padaczkowych. Mimo wszystko zaryzykowałem – jak to dzisiaj brzmi. Nie pamiętam, żeby ktoś podczas seansu zwymiotował, a tym bardziej doznał poważniejszych komplikacji zdrowotnych. Sam zaś film niewątpliwie okazał się produkcją historyczną, inną niż wszystkie do tej pory ze swojego gatunku, nie tylko ze względu na 3D i efekty IMAX, lecz przez fabularny sposób opowiedzenia historii niby rękami aktorów, a jednak zarazem ich graficznych wizji. Gdyby nie ta forma, Avatar z pewnością nigdy nie stałby się kultowy, bo to banalna historyjka o Indianach walczących z białym człowiekiem, tyle że przeniesiona w kosmos. James Cameron wiedział, jak pokonać kolejną barierę w kinie między rzeczywistością a animacją, tak żeby wykorzystać realizm tej pierwszej oraz nie stracić efekciarskich możliwości drugiej.

Nietykalni (2011), reż. Olivier Nakache, Éric Toledano

Kiedy film staje się prawdziwą, humanistyczną instytucją, zaczyna być punktem odniesienia dla innych produkcji obyczajowych, które kończą się happy endem. Bo my, widzowie, nie zawsze chcemy przeżywać nierozwiązywalne dramaty. Wystarczy nam dramatyczny początek, później niech się już zrobi coraz bardziej wesoło, aż do pełnego nadziei finału. Tacy są bohaterowie Nietykalnych – uwięziony w swoim niesprawnym ciele Philippe (François Cluzet) oraz skłócony z prawem i otoczeniem Driss (Omar Sy). Zadziwiające, jak z początku ich zupełnie przeciwne sobie światy uzależniają się od siebie. To dowód na to, że dużą część podziałów społecznych, a może nawet wszystkie, zawsze wymyślano w jakimś celu, który nie był naturalny. Po prostu umożliwiał jednej grupie realizację swoich interesów w przeciwieństwie do innych grup. Niesprawiedliwe? Kultowy jest sprzeciw wobec tego ukazany w filmie jako metafora – niepełnosprawny bogaty potrzebuje sprawnego biedaka.

Kraina lodu (2013), reż. Chris Buck, Jennifer Lee

Do niedawna sądziłem, że to Shrek zostanie bajką wszech czasów, a tym samym każde dziecko urodzone po roku 2000 będzie go znało na pamięć. Automatycznie więc Shrek zostałby kultową animacją, zresztą całkowicie zasłużenie. A tu pojawiła się Kraina lodu, bajka zaspokajająca potrzeby wyobraźni małych dziewczynek. To pewnie nic złego, jeśli ktoś nie ma ultrafeministycznych poglądów. Niewątpliwie dzisiaj dla większości dzieci (nie tylko dziewczynek) przygody Anny i Elsy są jedną z podstawowych bajek. Gdziekolwiek pójdziemy, nawet do osiedlowych delikatesów, nie mówiąc już o Biedronce i Lidlu oraz galeriach handlowych, znajdziemy tam z łatwością gadżety związane z filmem – czy to w postaci gazetek, naklejek, czy słodyczy. W listopadzie miała premierę druga część animacji, która do tej pory zarobiła prawie miliard dolarów i wciąż jest wyświetlana w kinach – to kura znosząca złote jaja dla twórców, dystrybutorów i innych podmiotów, które wykupiły licencję na przykład na użycie grafik. Kraina lodu stała się więc kultowa. Dla dzieci jest całkowicie normalne, że muszą tę bajkę znać.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA