Nie tylko Czuły. NAJLEPSZE ROLE z polskich seriali ostatnich lat
W poniedziałek 21 sierpnia wyemitowany zostanie ostatni odcinek serialu, który podzielił widzów i krytyków – Warszawianka. Obejrzałem już całość i należę do grona żarliwych obrońców produkcji Jacka Borcucha opartej na scenariuszu Jakuba Żulczyka. Jednym z powodów mojej postawy jest bowiem Franek Czułkowski – najciekawszy polski protagonista od lat. Czuły to bowiem bohater balansujący na granicy… bycia antybohaterem, któremu nie powinno się i jednocześnie nie sposób nie kibicować. Serial SkyShowtime to studium upadku człowieka oparte na mechanizmach znanych już z antycznej tragedii. Czuły to przykład człowieka płynącego z prądem, dekadenta-wrażliwca niechcącego krzywdzić innych, a wbrew sobie robiącego to niemal nieustannie. Jest tu zaklęty element duszy Borysa Szyca, który na ekranie daje z siebie wszystko, co ma – jego postaci kibicuje się aż do końca, do ostatniego kręgu piekła, a przecież bywa on czasem naprawdę paskudny. Po drodze nieraz chce się mu dać w twarz, obudzić z życiowego koszmaru, a po chwili… przytulić. Zadziwiające. Moim głównym zarzutem wobec Warszawianki było początkowe skrajne uwielbienie otoczenia dla głównego bohatera. Brakowało mi jakiegoś kontrapunktu, głosu rozsądku. Jednak w finale i te uwagi zostały brutalnie zweryfikowane, a z ostatnim spojrzeniem Szyca zostanę jeszcze na długo. Życiówka tego pana, a konkurencję miał nielichą, bo fenomenalni są Janda (świetna rola!) czy Skolimowski, a także cała plejada młodych aktorów i aktorek – Maja Pankiewicz czy Marianna Zydek.
Sporo dobra i dowód na to, że Polacy nie gęsi, jak chcą, to potrafią. Moim zdaniem, mimo naprawdę różnego poziomu polskich produkcji, jest wiele wybitnych ról, które pojawiły się w naszych rodzimych serialach w ostatnich latach. Oto subiektywna selekcja prawdziwych perełek. Które z nich są najlepsze? Których nie powstydzilibyśmy się za granicą?
Dario – Jan Frycz
Rola w Ślepnąc od świateł to absolutny przełom w kształtowaniu czarnego charakteru na naszym POLetku. I tutaj znów widać rękę Jakuba Żulczyka, który do spółki z niesamowitym Janem Fryczem dał paradoksalnie życie… głównemu bohaterowi, który do tego momentu mnie nie przekonywał. Serial nabrał kolorów właśnie dzięki Dario. Nie dziwię się, że postać fikcyjnego mafioza wzbudziła powszechne zachwyty, stała się internetowym fenomenem i memem. Jest tu charyzma, dobre pióro, a wszystko winduje aktorski talent Frycza. A pomyśleć, że aktor wcale mógł nie zagrać tej roli, bo początkowo nie odnajdywał porozumienia z Krzysztofem Skoniecznym i odmawiał udziału w Ślepnąc od świateł. Nie chciał bowiem ogolić głowy i przytyć. Jak wyszło finalnie? Najlepszym podsumowaniem są słowa jego córki Olgi:
To, co na ekranie zrobił Jan Frycz, to jest, proszę państwa… SZTYWNIUTKO!! Moim zdaniem jest to najlepsza rola mojego ojca dopracowana w najmniejszym szczególe, w każdym kiwnięciu palca, w każdym mrugnięciu oka, w każdym słowie, zdaniu, melodii! Ach! I ta jego herbatka! Dawno się tak nie bałam. Jestem totalnie dumna z Taty.
Jaśmina Tremer – Agnieszka Żulewska
Moja ulubiona polska postać kobieca ostatnich lat. Agnieszka Żulewska w roli Jaśminy jest w Wielkiej wodzie po prostu wybitna. Instynktownie da się wyczuć jej demony, konflikt wewnętrzny, charyzmę i pazur. Wystarczy jedno spojrzenie, grymas twarzy. Największym sukcesem serialu Netflixa było umiejętne dozowanie emocji, ukazywanie bardzo powszechnych schematów postępowania wobec zagrożenia. Frustracja, szok wywoływany ludzką ignorancją, głupotą i indolencją osób odpowiedzialnych za uchronienie ludzi i miasta przed klęską postępowały w nas z każdą minutą. Tutaj (a nie w wątku z krokodylem, który był raczej zbędnym mrugnięciem okiem) odnajduję analogię wobec Szczęk i Czarnobyla – klimat, dozowane napięcie wobec nieuchronnego, jedna kompetentna jednostka/zespół protagonistów w starciu z betonem, który patrzy tylko na swoje interesy. Ten konflikt to sól produkcji Holoubka – buduje suspens, napięcie, powoduje załamywanie rąk widzów i bohaterów. Kiedy Tremer pokazuje czarno na białym dowody i sygnały nadchodzącego kataklizmu, a osoby decyzyjne je bagatelizują, to my jako widzowie – pomimo tego, że wiemy dokładnie, w jakim kierunku zmierza historia – możemy współodczuwać złość i rozpacz z protagonistką. To forma katharsis, mechanizm znany od stuleci, a działający niezawodnie pod warunkiem dobrego skryptu i prowadzenia akcji. Wszystko tu zagrało. W Wielkiej wodzie iskrzyło charyzmą, a prawdziwymi diamentami były właśnie Żulewska i Dymna, które stworzyły szalenie interesujące bohaterki. I nawet jeżeli nie do końca finalne rozwiązania wydawały się dla mnie satysfakcjonujące, to wiarygodność postaci, ich realizm były niemal namacalne.
Lena Tremer – Anna Dymna
Tak jak pisałem wyżej – Wielka woda to polska produkcja na światowym poziomie. Towar eksportowy. Trzeba to zaznaczać i warto się powtarzać. No i rola Anny Dymnej wyjątkowo… hollywoodzka. To przecież produkcje z Fabryki Snów charakteryzują się wielkimi aktorskimi metamorfozami i charakteryzacją. Nasza legendarna aktorka oprócz świetnie zrobionego fat suitu dodała jeszcze ogrom klasy i talentu, co spowodowało, że każda z niewielu minut ekranowych została przez nią wykorzystana do granic możliwości. Lena Tremer to dramatyczna postać, niejednoznaczna, wywołująca skrajne emocje. I tak, skojarzenia z Wielorybem Aronofsky’ego wcale nie są tu takie bezpodstawne.
Anna Jass – Magdalena Różczka
Kolejna świetna kobieca rola na naszym serialowym rynku. Rojst ‘97 stoi przynajmniej dobrym aktorstwem, bo także Andrzej Seweryn jest tu świetny. Jeżeli pierwszy Rojst to był dobry, sprawnie poukładany serial, to drugi sezon stał się rewelacyjny, wielopoziomowy, świetny aktorsko. Magdalena Różczka i pewien pan, o którym będzie napisane poniżej, przejęli tu ekran. Jest w Jass odpowiednia charyzma i niejednoznaczność, wymieszane z determinacją i żelaznym kręgosłupem moralnym. Przywiodła mi noirowe postaci detektywów z dawnych lat. Jeżeli dodać do tego brudny, chłodny klimat to mamy przepis na dobry serial. Czekam na trzeci sezon.
Adam Mika – Łukasz Simlat
W tym miejscu muszę przeprosić PANA AKTORA Łukasza Simlata, bo do momentu obejrzenia go w roli Miki nie doceniałem go jakoś szczególnie. Później nadrobiłem kilka produkcji z nim w obsadzie i pojąłem – ależ to jest talent! To ten typ aktora, który świeci nawet w słabszych filmach/serialach. Tutaj dostał bardzo dobrze napisaną rolę – Mika jest nieco tajemniczy, zgorzkniały i wyjątkowo „śliski”. W pewnym momencie wątpimy w jego intelekt i bystrość. Są chwile, kiedy chciałoby się dać mu po prostu w pysk. To celowy zabieg, zwykłe pozory, bo temu facetowi do pewnego momentu zwyczajnie nie chce się być czymś lepszym. Dlatego Simlat z każdym odcinkiem rozbudowuje swoją postać, dowiadujemy się o nim więcej, poznajemy zniuansowany, niejednoznaczny charakter i… zaczynamy go lubić, aby finalnie nawet podziwiać. Mistrzostwo.
Ryszard Kreutz – Eryk Lubos
Jeden z najlepszych czarnych charakterów ostatnich lat, o którym jest zdecydowanie za cicho. W ogóle o Odwilży pisało się i mówiło za mało, bo to solidna produkcja HBO. Zabrakło w niej nieco więcej tak ciekawych, dobrze napisanych postaci jak Ryszard Kreutz, jednak i tak jest warta docenienia i uwagi. Wydaje mi się, że na taką rolę Eryk Lubos czekał, bo od dawna było wiadome, że to dobry aktor charakterystyczny, który nie ma do końca szczęścia, aby grać w dobrych produkcjach. Tutaj się to zmieniło – wyszedł mu kawał mocno zarysowanego psychopaty, z taką odpychającą, przerażającą aurą. Może i fabularnie należało z nim zrobić więcej, niemniej sama kreacja jest po prostu bardzo dobra.
Grzegorz Molenda – Grzegorz Damięcki
Grzegorz Damięcki to taki cichy gwiazdor polskiego kina – jeżeli zapytać się kogoś o czołówkę naszych rodzimych aktorów/aktorek, to niewiele osób wymieniłoby w niej jego nazwisko. Sporo rozmienionych na drobne ról w średniakach Netflixa może zrobiło swoje. Jednak jak sami owo nazwisko wrzucimy do dyskusji, to wszyscy robią: „A, tak! To jest dobry aktor”. W pierwszym sezonie Belfra Grzegorz Damięcki w roli Molendy skradł show. A miał sporą konkurencję, bo świetny był też Sebastian Fabijański, dobry Maciej Stuhr czy wspomniany wyżej Simlat. Rola kochanka nastolatki, głównej ofiary pierwszego sezonu wybrzmiewa jednak tak mocno, że wielu widzów wspomina ją jeszcze przy okazji drugiego. To przede wszystkim najbardziej wyrazista, najciekawsza i jednocześnie najlepiej zagrana rola w całym serialu. Ogromna w tym zasługa Damięckiego.
Wiktor Rebrow – Leszek Lichota
Leszek Lichota jest chyba jedynym punktem, który daje mi nadzieję na to, że Znachor od Netflixa może trzymać jakiś poziom. To po prostu bardzo dobry aktor, który w roli Rebrowa z Watahy był zwyczajnie rewelacyjny. Bohater jest kapitanem Bieszczadzkiego Okręgu Straży Granicznej, który w wyniku zamachu traci wszystko – miłość, przyjaciół i dotychczasowe życie. Uważam, że to kreacja na światowym poziomie. W Rebrowie zderzają się niemal jednocześnie skrajne emocje i namiętności – ból i nieustępliwość, rozpacz i wola walki. To człowiek zniszczony, który jednak łapie się kurczowo nadziei na odkrycie prawdy. Lichota dał tu popis zniuansowanego aktorstwa i świeci zaskakująco mocno, pomimo mrocznego, brudnego klimatu Bieszczad.