Aktorski trup moralności w OPOWIEŚCIACH Z KRYPTOWALUT, czyli Chabior, Szyc i Szczęsny w reklamie Zondy
Zarówno publiczne, jak i komercyjne telewizje, działające zgodnie z licencjami i prawodawstwem danego kraju, powinny uświadamiać ludzi, na czym polega i z jakim ryzykiem wiąże się inwestowanie. I to bynajmniej nie mikroskopijnym drukiem, wprost sugerując, że to szansa łatwego dorobienia się wielkich pieniędzy – tak mi to zdanie brzmi w głowie, a pojawiło się przypadkiem. W jednej z telewizji zobaczyłem reklamę marki Zondacrypto, w której udział wzięli Borys Szyc, Janusz Chabior i Wojciech Szczęsny. Sami raczej nie mają problemów finansowych i bynajmniej nie zawdzięczają swoich pieniędzy żadnym kryptowalutom oraz innym ryzykownym inwestycjom, a namawiali widzów do inwestowania. Na reklamę poszło zapewne dużo środków. Rzadko się spotyka na polskim rynku produkcje zrealizowane z takim rozmachem. A mi głowie od razu zapaliła się czerwona lampka, że gdzieś zgubiła się aktorska i celebrycka odpowiedzialność za wpływową moc swojego wizerunku w stosunku do zwykłych ludzi, którzy – jak wiemy z naszej historii afer finansowych – niejednokrotnie inwestowali ostatnie pieniądze, bo naiwnie wierzyli, że oni albo ich dzieci dzięki takim inwestycjom staną się bogaci. Nic z tego nie wychodziło. Wydarzały się ludzkie tragedie, które z całą pewnością żadnych celebrytów, biorących udział w takich reklamach, nie dotkną.
Ktoś może powiedzieć, że aktor reklamujący samochody nie powinien tego robić, bo przecież służą one mordercom drogowym jako narzędzia zbrodni. Jest jednak istotna różnica między braniem udziału w reklamach aut a namawianiem ludzi do wpłacania własnych pieniędzy do kabzy jakiejkolwiek firmy działającej na rynkach inwestycyjnych i spekulacyjnych, które ze swojej natury są obciążone ryzykiem – o wiele większym niż obwarowane zasadami i egzaminami prowadzenie samochodów. A już na pewno bycie właścicielem auta nagle nie zmieni czyjegoś życia, jeśli chodzi o majątek. Kupując np. peugeota, nie staniemy się dzięki temu członkami luksusowych klubów golfowych, jak to udają w reklamie Borys Szyc i Wojciech Szczęsny. Tworzenie tak naiwnej wizji w reklamie, która z zasady nie odwołuje się do fikcji w przeciwieństwie do filmu, powinno być zawsze solidnym ostrzeżeniem dla biorących w niej udział aktorów. A wydaje się, że treść reklamy stworzonej dla właściciela platformy Zonda nic ich nie obchodzi. Jeśli tak, to honorarium musiało być wysokie. Bynajmniej nie wytykam nikomu zarobków. Zostawiam również na razie z boku solidność, moralność, rentowność i uczciwość właściciela Zondy. Chodzi mi o etos aktora jako artysty oraz sportowca jako celebryty, którzy swoim wizerunkiem dzielą się z tysiącami, jak nie milionami odbiorców, dla niektórych stając się wzorami do naśladowania, a przynajmniej osobami medialnymi, które w jakimś sensie wiedzą więcej niż sąsiad Kowalski spod piątki. Nie każdy z widzów ma jednakowe zdolności poznawcze i krytyczne. Aktor zaś, przyjmując na siebie rolę twórcy fikcji, twarzy dla wydarzeń, promotora eventów, osobowości, którą w mediach pyta się o opinię, często niezwiązaną z filmem jako takim, lecz prozaicznym życiem, bierze odpowiedzialność za to, co robi i kim jest, nawet w swoim osobistym życiu. Rola aktora to nie byle jaka odpowiedzialność i na szczęście spora część aktorów na świecie zdaje sobie z tego sprawę lub do tej postawy w czasie swojego aktorskiego życia dojrzewa. Dlatego udzielają się oni w szeroko pojętym życiu społecznym i politycznym, gdyż czują tę siłę sugestii, którą dysponują wobec publiczności. A Janusz Chabior, Borys Szyc i Wojciech Szczęsny? Ten ostatni akurat jest znanym sportowcem, a to również jakże odpowiedzialna rola, skoro piłkarz zdecydował się wykorzystać swój wizerunek w reklamach. Musiał więc zdawać sobie sprawę, że jego medialna osobowość działa na ludzi.
Jestem ciekawy, czy ktoś z tej trójki przed podpisaniem kontraktu na reklamę Zondy przeczytał to, co będzie wyświetlane niewielkim fontem w czasie trwania materiału filmowego. Przypomnę więc tę ważną treść. Niniejszy materiał marketingowy dotyczący kryptoaktywa nie został poddany przeglądowi ani nie został zatwierdzony przez żaden właściwy organ w żadnym państwie członkowskim UE. Wyłączną odpowiedzialność za treść materiału marketingowego dotyczącego kryptoaktywa ponosi oferujący kryptoaktywa. Oferującym kryptoaktywa w postaci Tokena ZND jest BB Trade Estonia OU z siedzibą w Tallinie. Czy muszę więc tłumaczyć jeszcze, że prócz ryzyka typowo inwestycyjnego związanego z rynkiem, mamy jeszcze ryzyko związane z proweniencją tej firmy? Chętnym i wyjątkowo dociekliwym proponuję poczytać w sieci komentarze na temat BB Trade oraz zapoznać się z jej historią m.in. z tym że jeszcze jako BitBay została umieszczona na liście ostrzeżeń prowadzonej przez Komisję Nadzoru Finansowego. Właściciele uciekali z Polski z rejestracją nowej marki giełdy najpierw na Maltę ze względu na ulgi podatkowe, a potem do Estonii. Teraz podobno firma się globalnie i dynamicznie rozwija, czego przykładem jest ta bogata kampania reklamowa utrzymana w stylu Opowieści z krypty. Kiedyś również się rozwijała, a potem skończyła na czarnej liście KNF. I w ten sposób naznaczonej marce tak znani aktorzy i jeden znany sportowiec użyczyli swoich twarzy, namawiając zwykłych ludzi do zostawiania tam swoich pieniędzy? Wydaje się to nie tylko wątpliwe artystycznie, ale i moralnie. A w aktorstwie chyba nadal jakaś moralność się liczy?
A może jestem w błędzie? Co aktorów i celebrytów obchodzą produkcje, które załatwią im ich agenci? Przeczytać scenariusz, pojawić się na planie, zagrać, nie wnikać, co to za projekt, i na końcu cieszyć się zerami na koncie? Problem w tym, że mam aktorów za ludzi myślących, którzy z czystej ciekawości i zgodnie ze swoim moralnym kręgosłupem zechcą dowiedzieć się czegoś więcej o projektach, w których biorą udział. Inaczej w takich Opowieściach z kryptowalut znajdą się dosłownie trupy, tyle że moralności, która zapomniała jak to jest zachować się przyzwoicie, ze względu właśnie na widzów wpatrzonych niejednokrotnie w swoich idoli jak w święte obrazki. Gdy wychodzi się na plan zdjęciowy, bierze się odpowiedzialność nie tylko za swój wizerunek i karierę, ale i w jakiejś mierze za emocje publiczności. A emocje to w wielu przypadkach konkretne decyzje w realnym, a nie fikcyjnym życiu.