search
REKLAMA
Od szeptu w krzyk

NAWIEDZONY. Duchy również potrzebują erotyki

Odys Korczyński

26 lutego 2021

REKLAMA
Książka Jamesa Herberta, na motywach której zrealizowano film, wpadła mi w ręce gdzieś w VIII klasie szkoły podstawowej. Nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak np. Jonasz czy Mgła tego samego autora. Uświadomiła mi jednak, że horror w wydaniu literackim ma wiele twarzy. Żeby straszyć, niekoniecznie muszą na kartach powieści grasować potwory. Lęk może mieć wymiar duchowy, związany z Tanatosem, szatanem, piekłem i generalnie ludzką fascynacją życiem pozagrobowym. Świadomość, że gatunek horroru w filmie może iść tą samą, nieco spokojniejszą i mniej krwawą drogą, a jednocześnie straszyć, przyszła do mnie wiele lat później. Nawiedzony jest właśnie kunsztownym przykładem tego rodzaju produkcji, wykorzystującym do straszenia naszą wyobraźnię oraz wytworzone w toku dziejów cywilizacji mniej lub bardziej realne strachy. Czy jednak wszystko da się racjonalnie wytłumaczyć?

Tak uważa bohater filmu i cyklu powieści Herberta, David Ash, profesor prężnie rozwijającej się w początkach XX wieku psychologii, za pomocą której udowadnia, że wszelkie zjawiska nadprzyrodzone są jedynie wytworem ludzkiego umysłu. Prócz wykładania na uniwersytecie trudni się więc obnażaniem oszustw parapsychologicznych, aż natrafia na Tess Webb, dziwną starszą panią, która regularnie pisze do niego coraz bardziej dramatyczne listy z prośbą o pomoc. Podobno nawiedzają ją duchy, a właściwie żyją z nią pod jednym dachem. Ash decyduje się w końcu pojechać do posiadłości rodziny Mariellów, gdzie Tess Webb opiekuje się trójką osieroconego i już dorosłego rodzeństwa.

Tak się zaczyna ta z pozoru nie mająca nic wspólnego z horrorem opowieść na podstawie prozy Jamesa Herberta. Od samego początku widzom rzuca się w oczy tzw. angielskość produkcji – wiktoriańska stylizacja, posiadłość na wsi, teatralnie rozgrywane sceny. Film przypomina nieco serial obyczajowy. Narracja idzie do przodu niespiesznie, bardzo dokładnie ukazując świat angielskich wyższych sfer z jedną różnicą w porównaniu np. do Downton Abbey – nie ma służby. Na początku zaś jedynym akcentem wziętym z klasycznego filmu grozy jest nagłe otwarcie oczu leżącej w trumnie siostry głównego bohatera, która utopiła się przez niego. David Ash od dzieciństwa nosi w sobie poczucie winy, a jego walka z paranormalnymi zjawiskami w dużej mierze służy uśmierzeniu dziecięcego bólu. Wizyta w nawiedzonym domu Mariellów okazuje się okazją do rozliczenia z pielęgnowanym w sobie przez tyle lat cierpieniem.

Reżyser Lewis Gilbert, znany z takich hitów jak Moonraker, Edukacja Rity, czy też Szpieg, który mnie kochał, także jako współscenarzysta Nawiedzonego zaproponował dość luźne podejście do adaptacji prozy Herberta, jednak ocalił trzon historii, a przede wszystkim jej klimat oraz funkcję zmuszania czytelnika do ciągłego zastanawiania się, co jest prawdą, a co jedynie mistyfikacją. W filmie prawie do końca nie mamy pewności, czy przypadkiem zaraz sytuacja się nie odwróci, a domniemane duchy nie okażą się ludźmi chcącymi jedynie się zemścić na nieświadomych żywych.

W Nawiedzonym nie zobaczymy rozkładających się trupów, krwi, czaszek z wychodzącymi z oczodołów robakami i tym podobnych stałych elementów dekoracji planów w filmach grozy. Będzie nam za to towarzyszyła mieszanka ciekawości z niepewnością, okraszona dodatkowo romansem i erotyką. Dwójka głównych bohaterów, David Ash (Aidan Quinn) oraz Christina Mariell (Kate Beckinsale), roztoczą wokół nas przepełnioną zmysłowością atmosferę życia w innym świecie, po trosze tym nadprzyrodzonym. Strach pojawia się w nim dopiero wtedy, gdy ktoś zaczyna zadawać zbyt dużo racjonalnych pytań. W duchy się wierzy, albo nie. Najgorzej jednak czasami zacząć udowadniać, że nie istnieją lub odwrotnie. W taką pułapkę wpadł David Ash, głównie za sprawą dziecięcej traumy. Żeby więc poradzić sobie z duchami w dorosłości, musiał rozliczyć się z duchem swojej zmarłej siostry. Nie sposób oddać w słowach to sprytne mieszanie się wątków osobistych, racjonalnych i parapsychologicznych w filmie. Trzeba jako widz doświadczyć, jak inteligentnie można je złączyć, kierując się wytycznymi Jamesa Herberta z jego powieści. Owe zmiany w fabule były konieczne, żeby historia lepiej nadawała się do pokazania na ekranie. Dlatego nie mam zamiaru utyskiwać np. na zlikwidowanie wątku asystentki profesora, inne potraktowanie jego życia osobistego lub okrojenie znaczenia marzeń sennych. Reżyserskie i scenariuszowe zabiegi dobrze uwypukliły osobowość Davida Asha, równocześnie nie pozwalając widzowi zagubić się w zbyt zawikłanej opowieści.

Tytuł naszego cyklu brzmi „Od szeptu w krzyk”. Krzyków w Nawiedzonym prawie nie uświadczymy. Wszędzie natomiast będzie się dało usłyszeć szepty, starające się nam przekazać, że rzeczywistość nie wyczerpuje się w tym, co potrafimy doświadczyć biologicznymi zmysłami. Jakże jednak wiele potrafią one przekazać nam fantastycznych wrażeń, że nie potrzeba efektów specjalnych, byśmy przestraszyli się duchów. Wystarczą zaangażowani aktorzy i klasyczne zabiegi w postaci wiatru, stukania, skrzypienia i głosów w ciemności. Na dodatek kontrowersyjny wątek erotyczny i nieco nagości dodaje grozie nietuzinkowego jak na gatunek smaku. Gdyby jeszcze pojawiła się krew i potwory, obawiam się, że produkcja straciłaby klimat dreszczowca. Horrorem do końca jej nazwać nie można, gdyż zbytnio miesza grozę z romansem.

Po seansie na długo zapamiętam zmęczone oczy Aidana Quinna i dwulicową niewinność wymalowaną na twarzy Kate Beckinsale. Nawiedzony jest pierwszą z serii powieści z postacią Davida Asha. Szkoda, że światła dziennego nie ujrzały inne książki Herberta z tej serii – np. Duchy ze Sleath. Ash jako bohater horrorów miał potencjał stać się bardziej kultowym bohaterem z rodzaju tych pamiętnych, jak np. Robert Langdon z Kodu Da Vinci. Był obdarzony zarówno odwagą, jak i umiejętnościami, a jego życie naznaczyła osobista tragedia. Duchy i zagadki z nimi związane lubią takie skomplikowane osobowości, w których dobro miesza się z mrokiem. Niestety póki co mało który z reżyserów w ogóle sięga do twórczości Jamesa Herberta. Obecnie w gatunku króluje slasher, chociaż np. serial Nawiedzony dwór w Bly łamie tę wieloletnią dominację.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor 2024 Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/