search
REKLAMA
Zestawienie

NAJSTRASZNIEJSZE filmy o IZOLACJI

Odys Korczyński

16 stycznia 2021

REKLAMA
Tak wyzyskana i wyeksploatowana w horrorze IZOLACJA już dzisiaj aż tak nie straszy, jak jeszcze 30 lat temu. Wciąż jednak można wymienić kilka sztandarowych pozycji filmowych, które oparte są na tematyce izolacji bohaterów, fizycznej rzecz jasna. W czasach pandemii głównie do takiej przywykliśmy. Zbyt rzadko wspominamy, co izolacja robi z naszą psychiką. Warto zatem przypomnieć sobie kilka filmów, które opowiadają straszne historie o tym, co się dzieje z ludzkim umysłem, gdy coś lub ktoś ograniczy mu kontakt ze społecznością innych ludzi, i to bez użycia duchów, obcych z kosmosu, demonów i wszelkich innych potworów. Spójrzmy na problem izolacji szerzej i połączmy go z wykluczeniem. Wtedy może okaże się, że dzisiejszy świat zaczyna korzystać z takiej czy innej formy IZOLACJI, podobnie ją masowo wyzyskując, jak to robiły horrory i thrillery.
Azyl (2002), reż. David Fincher

Gdybym miał wielki dom, na pewno zbudowałbym takie pomieszczenie, tyle że nieco ulepszone, powiedzmy, że gwarantujące ucieczkę. Powinno ono mieć jednak wyjście awaryjne, i to inne niż wejście. Najlepiej, żeby prowadziło daleko poza dom podziemną trasą ucieczkową. Takie rozwiązanie jak w Azylu sprawdza się, gdy nikt nie wie, że takie pomieszczenie istnieje oraz ktoś w nim się ukrył. Inaczej tzw. AZYL staje się więzieniem i miejscem potencjalnej śmierci, o ile wcześniej wrogowie nie sforsują zabezpieczeń. Dokładnie taka sytuacja zdarzyła się w filmie Davida Finchera. Izolacja w ukrytym pokoju stała się dla Meg (Jodie Foster) i Sarah (Kristen Stewart) śmiertelnym niebezpieczeństwem, z biegiem czasu podobnie niebezpiecznym, co włamywacze. Pojęcie IZOLACJI ma zatem dwa wymiary – jak to u Finchera, gdzie wszystko może być wszystkim innym. Z jednej strony izolacja chroni nas przed niebezpieczeństwami świata – koronawirus. Z drugiej izolacja niszczy izolowaną jednostkę i nie może trwać zbyt długo, bo poczyni co najmniej takie same szkody, co czynnik, przed którym w izolację uciekliśmy.

Pogrzebany (2010), reż. Rodrigo Cortés

Podczas seansu tego filmu wiele razy zrobi się wam duszno. Kadr jest wąski, a odległość twarzy głównego bohatera (Ryan Reynolds) od wieka trumny naprawdę niewielka. Produkcja odpowiada na jeden z naszych największych lęków, o którym mówiło się częściej dawniej, gdy krążyło więcej legend o domniemanych przebudzaniach żywych ludzi w trumnach. Takie opowieści snuła też moja babcia. Opowiadała o obgryzionych paznokciach i strasznym doświadczeniu śmierci z braku powietrza pośród bezproduktywnych krzyków na cmentarzu, których nikt nie usłyszy. Szczerze wątpię, żeby takie domniemane umieranie trwało długo. Gdybym obudził się w trumnie, umarłbym ze strachu, najpewniej na zawał, dusząc się wcześniej tym wszystkim, co pod wpływem stresu ze mnie wypłynęło, oczywiście zanim skończyłoby się powietrze. Główny bohater filmu miał więc nerwy ze stali, jak to w filmie bywa. Nie wpadł w panikę, a dokładniej to szybko ją opanował i desperacko walczył. To jedna z najstraszniejszych izolacji w tym zestawieniu, obudzić się w trumnie i dotknąć czołem sufitu swojego trumiennego domu. Taka forma izolacji ma wiele wspólnego z zabiegami deprywacji sensorycznej, z tym że ta odbywa się zwykle na życzenie osoby, która jej potrzebuje w sensie terapeutycznym lub np. seksualnym.

3096 dni (2013), reż. Sherry Hormann

Trudno sobie wyobrazić, jak długi to czas. Nie można dosłownie tego pojąć, że da się taką sytuację przeżyć. Nataschy Kampusch udało się przetrwać i to jest fakt. Był chyba na to tylko jeden sposób. Najpierw pogodzić się z sytuacją, potem nawiązać porozumienie z porywaczem, którym był pedofil, Wolfgang Přiklopil, a następnie czekać, może nawet latami, na szansę ucieczki. Natascha była jednak dzieckiem, gdy zboczeniec ją porwał. Potrzebowała opieki i miłości, którą czasem ów dewiant ją obdarzał. Jak więc nie przywiązać się do porywacza będącego jedyną osobą, z którą ma się kontakt? Jest to niemożliwe. Jeśli Natascha chciała przeżyć, musiała zagrać w tę morderczą grę, co film dotkliwie dla emocji widza pokazał, zwłaszcza w późniejszym okresie życia kobiety. Zaczęła od pełnej strachu izolacji w piwnicy o powierzchni pięciu metrów kwadratowych. Z czasem dostawała nagrody w postaci wyjścia na teren domu, a potem nawet wycieczek daleko od niego. Gwałt, nagroda, gwałt, znowu prezent. Piwnica wciąż jednak pozostała pewnym rodzajem kary, która w każdej chwili mogła powrócić. Ucieczka więc była koniecznością dla ocalenia życia. Izolacja zatem z początku miała wymiar czysto fizyczny, żeby potem nabrać znamion tresury, którą porywacz uskuteczniał na Nataschy, chcąc desperacko ulepić sobie idealną partnerkę życiową. Co ciekawe, Přiklopil był zarazem i twórcą, i ofiarą swojej wizji izolacji, którą wymyślił, żeby zaspokoić swoje chore żądze.

Pająk (2002), reż. David Cronenberg

Choroba psychiczna izoluje człowieka, zarówno z jego perspektywy, gdyż w jego pojęciu społeczeństwo nie jest w stanie zrozumieć ani zaakceptować jego sposobu myślenia i reagowania, jak i w perspektywie wszystkich tych, którzy mają kontakt z chorym. Nie rozumieją go, a przez to nie wiedzą, jak mają się w stosunku do niego zachować, a z tego powodu z kolei się boją. Przedstawić ten system zależności w filmie nie jest łatwo i mało który z reżyserów potrafi oddać ten specyficzny klimat izolacji psychicznej, na dodatek skryty w świadomości chorego psychicznie. David Cronenberg nie zamienia schizofrenika ani w antagonistę, ani w potwora, ani tym bardziej w narzędzie rozrywki dla publiczności. Grany przez Ralpha Fiennesa Dennis Cleg (Pająk) nie „zachwyci” nas osobliwymi urojeniami, o których będziemy mogli opowiadać wszem wobec ku uciesze gawiedzi, żeby zabłysnąć elokwencją. To zwykły człowiek, a przy tym schizofrenik, któremu społeczeństwo po długim leczeniu potrafiło zaproponować jedynie obskurny przytułek.

Bohater Pająka nie posiada wybitnych zdolności ani zajmującej osobowości. Pod tym względem zrywa z utrwalonym w historii kina wizerunkiem geniusza cierpiącego na schizofrenię. Jeśli znaliście jakiegoś schizofrenika, to z pewnością docenicie detale w zachowaniu bohatera – ukrywanie swoich rzeczy, noszenie czterech koszul jednocześnie w obawie, że któraś zginie, maskowaty wyraz twarzy, sztuczny uśmiech, specyficzny styl mówienia czy niekomunikatywność przejawiająca się np. w postawie ciała, ruchach i mimice. Jednym słowem wewnętrzna izolacja emocjonalna, kompletna niemożność wypowiedzenia się na temat własnych emocji, a przez to psychiczna męka.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA