Najlepsze TELEWIZYJNE filmy SCIENCE FICTION
Film telewizyjny różni się od filmu kinowego przede wszystkim sposobem dystrybucji i produkcji. Filmy telewizyjne są zwykle tworzone ze skromniejszym budżetem i mają krótszy czas produkcji niż filmy dla kin. Ich treści niekiedy są inaczej marketingowo zaplanowane, a więc bardziej skoncentrowane na treściach, które pasują do formatu telewizyjnego, takie jak seriale, filmy familijne, filmy dokumentalne oraz – co jest ciekawe – science fiction. To gatunek, który w telewizji się sprawdził – przynosi zyski i ma rzesze fanów, chociaż po nim najbardziej widać, że potrzebuje doinwestowania. Teraz telewizja rozumie to bardziej niż kiedyś, ale i w przeszłości da się znaleźć perełki z tego rodzaju SF.
„Beyond Re-Animator”, 2003, reż. Brian Yuzna
W latach 80. było z pewnością bardziej stylowo i trochę lepiej realizacyjnie. W XXI wieku już tak temat Reanimatora nie kręci, aczkolwiek dla miłośników tego typu kina będzie to bardzo atrakcyjny seans głównie ze względu na charyzmatycznego Jeffreya Comba. Można było popracować nad lepszymi dialogami, ale jak na film telewizyjny łączący horror z science fiction zupełnie tego nie „czuć”, że produkcja miała tak niski budżet. Gdyby tak ją puścić w kinie, nikt by się nie zorientował.
„Ucieczka przez czas”, 1992, reż. David Twohy
Piękna jest ta sekwencja otwierająca – koń ciągnący sanie, a wokoło tylko śnieg. W roli głównej znany aktor Jeff Daniels. Muzyka jak w dobrym kinie z ery VHS. Interesująca historia rozegrana spokojnie, pozwalająca widzowi doświadczyć różnych czasów i stylów. Mnogość ciekawych bohaterów towarzyszących głównemu bohaterowi sprawia, że Ucieczkę przez czas ogląda się jak kino spod znaku Nowej Przygody. Nie brak tu jednak fantastyczno-naukowej refleksji nad czasem oraz życiem człowieka w wymiarze tym najbardziej osobistym, rodzicielskim.
„Gargantua”, 1998, reż. Bradford May
Nie wiem, dlaczego mi to przyszło do głowy, bo racjonalnie jest to bez sensu – A po Parku Jurajskim przyszła Gargantua. To może przez dżunglę, jeepy i uciekającego przed nimi stwora przypominającego tyranozaura, tylko w nieco mniejszym rozmiarze. Produkcja ta raczej nie trafi w gust starszych widzów, ale dzieci mogą być zadowolone. Jednym z bohaterów jest mały gad, którego poszukują rodzice. Jak zawsze w takich przypadkach znajdą się źli ludzie, którzy będą chcieli wykorzystać malca dla zysku. W produkcji nieoczekiwanie pojawił się Adam Baldwin i gdyby nie sekwencje z potworem, produkcję można by z powodzeniem uznać za film zupełnie nietelewizyjny.
„Głosy z odległej gwiazdy”, 2002, reż. Makoto Shinkai
Nie jest to film fabularny. Nie jest to nawet pełnometrażowe anime. To filmowa etiuda science fiction, która porusza do żywego. Zdecydowałem się o niej w tym zestawieniu wspomnieć, ponieważ spełnia warunki produkcji telewizyjnej, a więc nie była przeznaczona do dystrybucji kinowej. Poza tym jest wartościową historią science fiction, co do której możemy mieć już dzisiaj całkiem racjonalne przewidywania. Nie zdradzę nic z fabuły. Mam jednak nadzieję, że jeśli ktoś będzie tę animację oglądał, zwróci uwagę na pewną koncepcję relacji w czasie w niej przedstawioną. Moje pytanie brzmi: czy film Interstellar przypadkiem nie jest aktorską, rozszerzoną wersją Głosów z odległej gwiazdy?
„Sięgnąć gwiazd”, 1985, reż. Jeffrey Bloom
Na YT jest dostępna bardzo słaba jakościowo wersja tej produkcji, więc trzeba korzystać, póki jest dostępna. Tytuł jest tego wart. Sięgnąć gwiazd to ciekawe podejście do gatunku science fiction, bardziej popularne dzisiaj niż w latach 80. Film bazuje na relacji człowieka z obcym gatunkiem, który przybrał formę atrakcyjnej kobiety, bo jakżeby mógł inaczej. James Spader jako główny bohater zakochuje się w kosmitce i pomaga jej wrócić, żeby mogła z powrotem podjąć walkę o wolność swoich pobratymców. Brzmi okropnie sztampowo, ale wcale tak nie jest.