Najlepsze GOŚCINNE występy w serialu TEORIA WIELKIEGO PODRYWU
James Earl Jones i Carrie Fisher
Walka między fanami Gwiezdnych wojen a miłośnikami Star Treka przeniosła się też w pewnym sensie do BBT, chociaż mimo że gwiazd tej drugiej serii nie brakuje, są one niewątpliwie mniejszego formatu niż te z sagi George’a Lucasa. Zaproszenie Jamesa Earla Jonesa to prawdziwe święto i na ten odcinek sezonu siódmego warto długo czekać, gdyż pojawia się w nim nie tylko zwizualizowany głos Dartha Vadera, ale i szalony pomysł na spotkanie z Carrie Fisher, której podobno często odwala. Poza tym dowiemy się kilku ciekawych rzeczy o Jonesie i jego ulubionych miejscach do balowania. Generalnie aktor uwielbia włóczyć się po nocy i robić przedziwne jak na estymę swojej postaci rzeczy. W tym cały dowcip. Spotkanie z nim dla Sheldona okazało się…
LeVar Burton jako on sam
Fani Star Treka zapewne znają go z serialu Star Trek: Następne pokolenie, a także z kilku pełnometrażowych produkcji z tejże serii. W BBT bierze udział – oczywiście za zwrotem kosztów podróży i zafundowania mu posiłków – w kręconym na domowej kamerze programie Sheldona na temat flag. Jego zadaniem jest opowiedzenie o flagach, które możemy spotkać w Star Treku, co samo w sobie jest ciekawym tematem. Jak to jednak bywa w serialu, do wykładu nie dochodzi z dość prozaicznych względów.
George Takei jako on sam
Howard to prawdziwy nerd. Nawet do masturbacji potrzebował odpowiednio podkręconego klimatu oraz wyobrażenia kobiety w stroju z Gwiazdy bojowej Galaktyka. Łóżko z pościelą w panterkę, dwa skrzyżowane i podświetlane na zielono miecze świetlne nad wezgłowiem oraz nieoczekiwana obecność wyobrażenia Bernadette, wtedy byłej dziewczyny, nieco rozproszyło onanistyczne plany Howarda. Aż tu nagle pojawił się George Takei. Dla wszystkich, którzy się zastanawiają, kim jest – George Takei grał sternika czy też oficera nawigacyjnego USS Enterprise. Jego pojawienie się w tym właśnie momencie w masturbacyjnym wyobrażeniu Howarda było znaczące. Czyżby Wolowitz miał skłonności homoseksualne, a może to sugestia, że każdy z nas je ma, tylko nie chce się do nich przyznać? George Takei jest przecież znany ze swojej prospołecznej działalności na rzecz osób LGBTQ.
Stan Lee jako on sam
Okazuje się, że Stuart się czasem na coś przydaje. Jego wujek jest dermatologiem, u którego leczy się sam Stan Lee. Dla takich fanów komiksów, jakimi są geniusze z BBT, jest to okazja do poznania guru, tyle że Sheldona dość mocno niepokoi, jaki typ choroby skóry roznosi Stan Lee i czy nie jest to aby zaraźliwe. Niestety z powodu nieoczekiwanego splotu wypadków zamiast przyjść po autograf do księgarni, Sheldon ląduje w pace. Mimo wszystko Stana Lee i tak dopada, tyle że w jego domu. Kończy się to szansą na kolejne z nim spotkania…
Mark Hamill jako on sam
Mina Howarda, kiedy otwiera drzwi, a za nimi stoi Mark Hamill, jest bezcenna. Oczywiście to, co dzieje się później, również, bo Howard zamknął Hamillowi drzwi przed nosem, nim ten cokolwiek zdążył powiedzieć. Chodziło o psa, bo ukochany zwierzaczek Hamilla został znaleziony przez Howarda. Za tę przysługę Hamill musiał zrobić coś zupełnie szalonego – poprowadzić ślub. Z oczywistych względów dalej spojlerował nie będę.
Kip Thorne jako on sam
Jeśli w BBT był Steven Hawking, to powinien być też jego dobry znajomy, jeden z najbardziej znanych fizyków teoretyków na świecie, na dodatek laureat nagrody Nobla. Kip Thorne nie ma dużej roli. Jest ona wręcz symboliczna. Raczej ogranicza się do mówienia słowa „NIE”, ale za to metaforycznie obecność takiej osobowości ma za zadanie stworzyć przeciwwagę dla Sheldona, który akurat w tym odcinku nie jest w zbyt dobrej emocjonalnie formie. Nie dość, że ukradziono mu i Amy teorię superasymetrii, to jeszcze tak naprawdę Sheldon jest skonfliktowany z większością dotychczasowych noblistów w dziedzinie fizyki. Musi się wziąć w garść, a obecność Kipa Thorne’a działa terapeutycznie.