search
REKLAMA
Zestawienie

Najlepsze filmy SCIENCE FICTION lat 80.

Gracja Grzegorczyk-Tokarska

22 maja 2020

REKLAMA

Star Trek: Gniew Khana (1982)

Kto nigdy nie widział filmów z serii Star Trek, ten nie jest w stanie sobie wyobrazić, co go czeka. Pomijając filmy J.J. Abramsa, łącznie powstało 10 takich obrazów, w tym sześć, w których za sterami Enterpise zasiadał kapitan Kirk, a cztery w którym rolę tę pełnił Jean-Luc Picard. W przypadku Star Treków jest niepisana zasada, że filmy nieparzyste są do niczego, podczas gdy parzyste okazują się całkiem niezłe. I tak też jest z drugą odsłoną filmowego Star Treka. Po pierwsze okazała się sukcesem finansowym, zarabiając na dzisiejsze pieniądze ponad 200 mln dolarów. Była też sukcesem artystycznym, gdyż krytycy bardzo pozytywnie oceniali tą część. Do tego w obsadzie znalazł się Ricardo Montalban, który swoim aktorskim popisem wprost zmiótł całą resztę obsady. Nie będzie stwierdzeniem na wyrost, że to prawdopodobnie najlepsza odsłona w historii filmowej serii. Któż bowiem nie pamięta sceny, w której William Shatner wykrzykuje imię „Khan” w tak dziwaczny sposób, że stało się to memem?

Flash Gordon (1980)

W tym filmie jest wszystko, co sprawi, że go pokochacie. Muzyka Queen, Max von Sydow jako złowrogi cesarz Ming, plejada gwiazd i typowa dla lat 80. karykaturalność, która wszakże jest jak najbardziej pożądana, gdy chodzi o adaptację komiksu. Wcześniej produkcje takie jak Gwiezdne wojny pokazały, jak powinno się robić efekty specjalne, jednak Flash Gordon nic sobie z tego nie robi i jest tak tani, jak tylko to możliwe. Nie jest to jednak w żaden sposób wada. Produkcja śmieszy i jest zarazem bardzo mądra w swoim przekazie. Nie stara się być bardziej wyrafinowana niż materiał źródłowy, na którym się opiera. To opera kosmiczna, gatunek wymyślony przez Edgara Rice’a Burroughsa i Hugo Gernsbacka oraz innych ludzi o nieograniczonej wyobraźni, wykorzystujących zdecydowanie ograniczone umiejętności. Fajnie jest widzieć, jak robi się to z energią i miłością.

Oni żyją (1988)

Kolejne połączenie horroru i SF pojawiło się na tej liście nie bez powodu, co więcej – w projekt znów uwikłany był John Carpenter. Główny bohater John Nada znajduje parę okularów przeciwsłonecznych, które pokazują mu, że kosmici zinfiltrowali Ziemię. Najeźdźcy połączyli siły z bogatymi, by zarabiać na masach i utrzymać ich w stanie uśpienia dzięki kontroli umysłu. W momencie premiery większość krytyków była przekonana, że to klasyczne wręcz dzieło bardzo złego kina. Jednak wtedy – tak jak i dziś – najbardziej potrzebowaliśmy bezdomnego ze spluwą! Dzieło zarobiło cztery razy tyle, co jego 3 milionowy budżet, a film do teraz jest kopalnią one-linerów i gifów. Po ponad 30 latach okazuje się, że jest to produkcja równie absurdalna w formie, co aktualna w swojej wymowie.

Kosmiczne łowy (1983)

Patrząc na tytuł, mogłoby się wydawać, że to kolejne klasyczne science fiction rodem z lat 80., które wypełnione jest po brzegi tandetą. Ale nic bardziej mylnego. Historia zaczyna się – jakżeby inaczej – od wybuchu i jest w 3D. To druga kanadyjska produkcja w tym formacie (pierwsza pojawiła się 20 lat wcześniej). Większość modeli statków kosmicznych i pojazdów wygląda całkiem interesująco, to samo tyczy się niektórych potworów. Bądźmy jednak szczerzy – na pierwszy rzut oka widać, że to aktorzy przebrani w gumowe kostiumy, wyjęci prosto z jednego z odcinków serialu Doctor Who. Całość jednak ogląda się niesamowicie dobrze i z dużą dozą przyjemności. Produkcja w box offisie zarobiła „oszałamiające” 16 mln dolarów, przy budżecie w wysokości 14,4 mln. To jednak przykład pokazujący, że seans na VHS-ie czasami daje lepsze doznania niż wypad do kina.

Kokon (1985)

Absolutnie mój ulubiony film dzieciństwa. Produkcja pochyla się nad przyziemnymi problemami staruszków i dodaje do nich przybyszy z kosmosu. Widzimy, jak pensjonariusze domu spokojnej starości odkrywają drugą młodość, a wszystko za sprawą basenu z tajemniczymi kokonami na dnie. Widz całą tą przemianę obserwuje z zachwytem, gdyż odczuwanymi przez bohaterów emocjami film – jakże udanie – chce się podzielić z publicznością. Reżyser Ron Howard sprawia, że to jedna z bardziej uroczych produkcji. Dodatkowo ma genialną obsadę. Film miał wszelkie zadatki na to, by stać się wakacyjnym hitem. Po niezwykle obiecującym otwarciu wpływa na terytoria zarezerwowane dla dzieł science fiction Spielberga, jednak wychodzi z tego obronną ręką.

A waszym zdaniem jakie filmy science fiction z lat 80. są najlepsze?

Gracja Grzegorczyk-Tokarska

Gracja Grzegorczyk-Tokarska

Chociaż docenia żelazny kanon kina, bardziej interesuje ją poszukiwanie takich filmów, które są już niepopularne i zapomniane. Wielka fanka kina klasy Z oraz Sherlocka Holmesa. Na co dzień uczestniczka seminarium doktoranckiego (Kulturoznawstwo), która marzy by zostać żoną Davida Lyncha.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA