NAJLEPSZE FILMOWE POŚCIGI. Na złamanie karku
Pościgi są prawdziwym sprawdzianem umiejętności zarówno dla ekranowych bohaterów, jak i filmowców, którzy dają z siebie wszystko, by dostarczyć widzowi emocjonującą i pełną adrenaliny sekwencję. Często są one czymś więcej niż kolejną efekciarską atrakcją i służą jako metoda walki między dwiema stronami konfliktu lub świadectwo kompetencji i osobowości bohaterów. Od strony warsztatu filmowego to niezwykle duże wyzwanie. Utrzymanie odpowiedniego tempa, zaskakiwanie widza, nakręcenie dobrego materiału i właściwy montaż – jest wiele miejsc, w których coś może pójść nie tak. W poniższym zestawieniu wyróżniłem sceny pościgów, które wywarły na mnie największe wrażenie. W kinie akcji cenię dobrą pracę kaskaderów i praktyczne efekty specjalne, dlatego zabraknie tu filmów przywodzących na myśl gry komputerowe (pościg z Batman v Superman: Świt sprawiedliwości) oraz sekwencji nieumiejętnie poszatkowanych w montażowni (seria Szybcy i wściekli). Nie przeczytacie tu także o wyścigach – to materiał na inny tekst. Takie zestawienie z pewnością nie wyczerpuje całego tematu i tradycyjnie zachęcam was do dzielenia się własnymi pomysłami w komentarzach!
Mad Max: Na drodze gniewu
Nie wyobrażam sobie rozpoczęcia tego tekstu innym tytułem. Na drodze gniewu to w zasadzie jeden wielki pościg pełen kwiecistych eksplozji, dziesiątek ton rozrywanego metalu i prawdziwego szaleństwa. George Miller pokusił się o skonstruowanie tuzinów wyjątkowych pojazdów, które następnie bez cienia litości wysadzał w powietrze, tworząc spektakularne i niezwykle pamiętne kadry. Pirotechnika, prawdziwe kraksy i oszczędne użycie zwolnionego tempa robią ogromne wrażenie niezależnie od tego, ile razy widziało się film. Wszystko to zostało również perfekcyjnie zmontowane – cięcia są niezwykle dynamiczne, ale przez cały czas wiemy, co się dzieje, a najbardziej widowiskowe akcje podziwiamy na pojedynczych ujęciach. Nie ulega żadnej wątpliwości, że Miller ustawił poprzeczkę niezwykle wysoko.
Francuski łącznik
Podręcznikowy przykład emocjonującego i świetnie nakręconego pościgu w centrum miasta. Stawka jest odpowiednio wysoka – bohater ściga podejrzanego jadącego porwanym pociągiem – a zatłoczone miasto co rusz rzuca mu kolejne kłody pod nogi. Unikanie kolejnych kolizji wychodzi mu mniej lub bardziej skutecznie – jednej z kraks nie było w scenariuszu i był za nią odpowiedzialny zdezorientowany uczestnik ruchu drogowego. Całość pomagają sprzedać niezwykle autentyczne reakcje Gene’a Hackmana, który faktycznie wygląda, jakby pędził na złamanie karku przez ruchliwe ulice.
Krucjata Bourne’a
Długo zastanawiałem się, która scena pościgu w trylogii Bourne’a zasługuje na największe wyróżnienie. Tożsamość Bourne’a zachwyca i intryguje swoją prostotą – główny bohater nie siedzi tam za kółkiem najnowszego Astona Martina, nie ma też żadnych gadżetów, a na jego barkach spoczywa odpowiedzialność za życie młodej dziewczyny, która mu zaufała wbrew wszystkiemu. Z kolei pościg z Ultimatum Bourne’a jest niezaprzeczalnie najbardziej imponującą sekwencją tego typu w całej serii (choć Jason Bourne przebija ją swoim rozmachem). Pomimo tego zdecydowałem się na wyróżnienie finalnej gonitwy z Krucjaty Bourne’a. W tym filmie pościg jest ostatecznym momentem walki między protagonistą a jego bezlitosnym nemezis, który zabija ukochaną naszego bohatera, a następnie bezlitośnie na niego poluje. Zwycięstwo Bourne’a i powolna śmierć przeciwnika (niebezpieczna jazda nie popłaca) przynoszą widzowi niemałą radość i satysfakcję.
Terminator 2: Dzień sądu
Jaki szok musieli przeżyć widzowie, którym nikt nie zepsuł wielkiego twistu – oto grany przez Schwarzeneggera T-800 okazuje się protektorem młodego Johna Connora, a nie wysłanym za nim mordercą! Jakby tego było mało, jego przeciwnik jest złożoną z płynnego metalu maszyną do zabijania, która nie spocznie, dopóki nie osiągnie swojego celu. Pędząca na złamanie karku ciężarówka z antagonistą za kółkiem, bohaterowie na motocyklach (dysproporcja między stopniem bezpieczeństwa postaci skutecznie potęguje napięcie) i długi betonowy kanion – oto jeden z najbardziej imponujących pościgów w historii kina. Fantastycznie zainscenizowane i ujęte w kadr kraksy i sceny destrukcji oraz ikoniczne przeładowywanie strzelby przez T-800 to coś, czego nie sposób zapomnieć.
Casino Royale
Podobne wpisy
Wielki moment dla serii o agencie 007 i całego gatunku. Choć brutalny prolog skutecznie zasugerował nam, że nowy Bond różni się od swoich poprzedników, to dopiero podczas sceny pieszego pościgu możemy w pełni zrozumieć, z kim mamy do czynienia. Brytyjski agent w wykonaniu Daniela Craiga jest wysportowany, nieustępliwy i niesłychanie zaradny. Nie bawi się też w subtelności – kiedy ścigany zbir próbuje go zgubić na placu budowy, ten porywa spychacz i taranuje wszystko na drodze do swojego celu. Dalsza część gonitwy zmienia się w pokaz parkourowych umiejętności szemranego mężczyzny i świadectwo determinacji Bonda, który nie widząc alternatywnej ścieżki, przebija się przez ścianę, a następnie podąża za swoim celem, który skacze z ogromnej wysokości na dźwig. 007 przezwycięża strach i zdrowy rozsądek, na każdym kroku poważnie ryzykując życiem. Kiedy zaś zostaje otoczony, bezlitośnie likwiduje pochwyconego ściganego i ucieka pod osłoną wywołanej eksplozji. Perfekcja.
Bullitt
Brak muzyki, długie ujęcia i surowy dźwięk silnika – Bullitt nie bez powodu zapisał się w kanonie kina akcji jako dzieło rozpalające wyobraźnię swoim autentyzmem. To jeden z pierwszych filmów, w których samochodowa gonitwa miała takie znaczenie, a ulice San Francisco są tu nie mniej istotnym bohaterem niż auta i ich kierowcy. Ujęcia z ręki i niesamowite popisy kaskaderskie sprawiają, że mamy wrażenie oglądania prawdziwych wydarzeń, a nie filmowej fikcji. Kultowość tej sekwencji jest całkowicie zasłużona.
Drive
Na próżno tu szukać spektakularnych kraks, frenetycznego montażu czy jakiegokolwiek efekciarstwa. Pościg otwierający Drive jest stonowany i pełen napięcia. Bohater grany przez Ryana Goslinga to milczący profesjonalista, który nie marnuje czasu na zbędne rozmowy i efektowne wyczyny. Jego skuteczność opiera się na bezbłędnym wyczuciu i ostrożności – zamiarem protagonisty nie jest wyczerpująca ucieczka przed policyjną obławą, a znalezienie dobrej kryjówki. Nasz skupiony bohater nie próbuje wyprzedzić swoich adwersarzy, a zamiast tego ukrywa się przed nimi pod osłoną mroku.